Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 23:09
Reklama
News will be here

Z życia wzięte. Sędzia na emeryturze

Z życia wzięte. Sędzia na emeryturze

Poszło w świat, że kilku gości, których uznano sędziami jakiejś izby dyscyplinarnej, otrzymało emerytury takie, że ho, ho. Wzburzyło to niemal całe społeczeństwo. Nie mogło też obejść kogokolwiek z grona Wspólnoty Leśnych Ludzi, a więc środowiska związanego z Rychem Rzeszotarą.

Nie ma co ukrywać, jest sprawa. W gronie leśnych ludzi krążyła nota wyszukana gdzieś między mchem a paprociami, że „Sześciu z jedenastu członków byłej Izby Dyscyplinarnej postanowiło przejść w stan spoczynku. Instytut Strategie 2050 - think tank Ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni - policzył, że będzie to kosztować polskiego podatnika co najmniej ponad 1,6 mln zł rocznie”.

- Tego tak nie zostawimy. To nie w naszym stylu – Rychu powiedział krótko i zdecydowanie. - Koniec tego dobrego!

A wszystko dotyczyło jedynego w tym gronie,  emerytowanego sędziego Otto Majewskiego, dla ścisłości sędziego piłkarskiego. Nie byle kogo! Warto poznać coś więcej o życiu i działalności sędziego Otto Majewskiego. Jego wkład w rozwój futbolu w regionie jest poza wszelką dyskusją. Po pierwsze:

- uhonorowany został „Złotą piłką” 
przekazaną osobiście przez księdza proboszcza z parafii. Piłka miała swoje lata, - ksiądz dowodził, że grano nią podczas mistrzostw świata w 1954 r., które mieli wygrać Węgrzy, ale wygrali Niemcy z RFN. Piłka była rzemieniem zasznurowana, co powodowało, że  uderzenie głową pozostawiało ślad na czole. Na cale życie. Duchowny również dowodził, że jeden z jego poprzedników otrzymał tę futbolówkę od samego Helmuta Rahna, który w  finale w Bernie strzelił Madziarom dwa gole. Piłkę bardzo starannie, jak drogocenny eksponat, przygotowała księdzu proboszczowi gospodyni Bernasia Kleinowa, mianowicie pomalowała ją farbą olejną i pokryła sylwestrowym złotym brokatem. To było coś, ale nie wszystko, ponieważ w rankingu o „Złoty gwizdek” Otto Majewski otrzymał także

„Srebrny gwizdek”
ufundowany przez sołtysa i sołtysową, którzy postarali się o gwizdek od szkolnych nauczycieli wuefu, a sołtysowa pomalowała na srebrno farbą do drzwiczek z kaflowego pieca. Była we wsi duża uroczystość, a „Srebrny gwizdek” niesiony na tacy przez sołtysa i sołtysową wręczył zasłużonemu sędziemu prezes miejscowego klubu Jerzy Skrętnica – Dołowy, który dość długie wystąpienie zakończył słowami: cały świat to widział! Oklaski były raczej niemrawe, bo większość zebranych nie bardzo wiedziała, dlaczego cały świat.

Znam go osobiście
i wiem, że Otto Majewski to dobry człowiek, wzorowy sędzia – mówi Rychu Rzeszotara – a wiem co mówię. Co by nie powiedzieć otarł się nawet o ekstraklasę. Pamiętam, był taki mecz Legia Warszawa – Ruch Chorzów. Siedział na trybunach. Zobaczył cały mecz, na żywo. Dodam, że  najchętniej sędziował klasy niższe, A,B i C – jak jeszcze były – nie odmawiał dzikim drużynom, turniejom szkolnym i parafialnym. Dla mnie wzór.

Uczciwy przede wszystkim
- Przypomnę tylko jeden mecz, a był to mecz derbowy. Wysokie ciśnienie, wysoki poziom ryzyka, dla piłkarzy i widzów. A było ich nawet ze trzystu. Graliśmy wtedy w B-klasie. Znicz Stara Wieś i my, czyli Płomień Wieś Nowa. Temperatura wysoka, jak na koniec czerwca – wspomina piłkarz Płomienia Herzlich Willkommen. - Jesteśmy w szatni, z trenerem, ostatnie uwagi. I oto wchodzi pan Otto Majewski, już w sędziowskiej garderobie i pokazuje dwie puste kieszenie w portkach, dwie podszewki. Zrozumieliśmy w mig. Każdy dał po pięćdziesiąt złotych, ile miał. Niektórzy po dwadzieścia. Trener położył stówę. Zebrało się trochę. Pan Otto podziękował i poszedł do drugiej szatni. Tam to samo. Przegraliśmy ten mecz 2:3. Przyszedł do nas i bez słów oddał nam nasze pieniądze. Rozłożył ręce. Cóż tak wyszło. Oddał co do grosza, chyba nawet dwadzieścia złotych więcej, bo mu się pomieszały. Mówię więc: uczciwy do bólu. Podziwiam go.

Czerwona kartka
- U nas w lidze, nie, w Małym Styku, jest boisko, przez które biegnie ścieżka, nie – mówi Adam Muchomor z KS Burza Mały Styk, działacz piłkarski. - Po przekątnej, nie? Można je obejść dookoła, nie?Ale po co, skoro na szage bliżej, nie? I tak już jest, nie? No i gramy my mecz z Orkanem Mimochody, nie? Jest środa, nie? Środa futbolowa, nie? Jak w Europie, nie? I naraz po przekątnej komarkiem pyr-pyr jedzie  sobie listonosz, nie? Jedzie na szage, nie? Co jest grane? Sędzia, a był nim, pan Otto, nie, zagwizdał i pokazał listonoszowi czerwoną kartkę, nie? I dobrze zrobił, nie? Jak mecz, to mecz, nie? Co nie?

Przypomniał też Adam Muchomor, działacz piłkarski, kilka drobnych incydentów. Spadł deszcz i sędzia przerwał mecz, bo deszcz był zbyt rzęsisty. Ale trzeba było dokończyć, więc ktoś, chyba prezes GS-u, podbiegł do sędziego z parasolką. Pan Otto wznowił grę.  Drugi incydent dotyczył sędziego bocznego, który biega z chorągiewką. Też mecz przerwał, bo boczny – zdaniem świadków - pobiegł w zarośla się odlać.

- Ludzki człowiek, nie?

Albo z boiskiem w Sztoku. Przyjeżdża sędzia, rozgląda się, idzie w jedną stronę, w drugą, do jednej bramki, do drugiej, kuca, klęka, łeb przykłada do ziemi, ołówek kładzie na ziemi, skoroszyt, ale to wszystko za mało. Wreszcie poprosił o piłkę od gospodarzy obiektu z LZS Sztok. Położył na środku, a ona wolno potoczyła się w stronę drogi, gdzie kończyło się boisko.                                                                                                                                     - Boisko, owszem, wymiarowe, ale idzie pod górę, jest na kilka procent pod góre. I co teraz? - zapytał sędzia Otto Majewski.

- My u nas tak grama od lat – uspokoił go prezes LZS Sztok, jednocześnie prezes OSP Sztok – raz jedne mają pod górę, a po przerwie drugie. To się przyjęło. 

Konsekwentny
Za to lubili go najbardziej.  Za konsekwencje i upartość. I działacze, i piłkarze, i widzowie. Otto Majewski skręcił nogę w kostce, właśnie podczas meczu. Pech sprawił, że sędziował bez bocznych, którzy pomylili nie tylko godziny meczu ale przyjechali na drugi dzień. Ale to bzdet. Sprawa była bardziej poważna, bo Otto Majewski nie mógł biegać, nie nadążał za akcją. Z pomocą ruszył sołtys z Wiadra, bo Wodnik Wiadro grał z Zielonymi z Ziela, wypatrzył, że mecz obserwuje na wózku inwalidzkim bez nogi lewej Antoś Pezda. - Antoś, dawaj wózek, chłopaki od Krychów wezmą cię na barana, albo zrobią krzesełko z rąk, albo dawaj na trawę, jak chcesz? W każdym razie sędzia Otto Majewski usiadł w wózku, a po boisku pchał go Arek Ucho, sprytny siłacz, mocno wytatuowany, w betonach robił. Wszystko pasowało, mecz zakończył się  wynikiem 6:1 (2:0) dla Wodnika. Filmik krótki z tego niezwykle widowiskowego meczu ktoś zamieścił w internecie. Antoś Pezda obejrzał mecz na jednej nodze, opierając się o porządkowego. 

- Zapisał się w historii futbolu – stwierdził jeden z miejscowych działaczy.

- Światowego futbolu – uznał Pan Paha, miłośnik literatury czeskiej i filmów z Czech, który całą rzecz opisał, nagrał, opowiedział. 

To jednak nie koniec. Nogę skręconą w kostce wpakowano w gips na dwa tygodnie, mimo to Otto Majewski nie odpuścił. W dwóch meczach nie gwizdał, nie był głównym, tylko na linii. Zorganizował sobie wózek inwalidzki i wozili go w tę i nazad, po linii, a on tylko chorągiewką, że aut, że spalony, że faul. Dał sobie radę, tylko podziwiać – dokończył tę historię i opisał też Pan Paha, znany jako Pankrac Paha.

Szacunek dla sędziego
Rychu Rzeszotara wraz z członkami Wspólnoty Leśnych Ludzi miał dowody w garści, by działać na rzecz ludzkiego potraktowania emerytowanego już sędziego piłkarskiego Ottona Majewskiego. Więc gdy w świat poszło, że paru gości zasiadających w jakiejś izbie dyscyplinarnej nazywa się sędziami i im się daje emeryturę wielkości ponad 23 000 zł., zawrzało w tym środowisku. Nikt nie musiał tego wrzenia podsycać.

- Inicjatywa jest po to, żeby zyskała poparcie – powiedział na wstępie Rychu Rzeszotara do przyjaciół i sympatyków Wspólnoty Leśnych Ludzi, którzy zebrali się nad jeziorem, gdzie jest Wyspa Skarbów ZSRR, a więc Zbioru Specjalnych Rzeczy Różnych. - W tej inicjatywie jest założenie fundacji, z której będziemy wypłacać emeryturę sędziemu piłkarskiemu Otto Majewskiemu w wysokości 28 000 zł. Przez szacunek dla niego i jego dokonań dla dobra regionu i wsi naszych, rozwoju sportu na poziomie wielu klas, za szczególne oddanie – przełknął ślinę, popił wodą – a przeciw idiotyzmowi, który cieknie z góry. Dlatego też nasze klasowe kluby z klas A,B i C będą wpłacać co miesiąc i z tego się uskłada emerytura jednoroczna dla szanownego sędziego piłkarskiego.  O wysokości wspomniałem. Czy jest ktoś przeciw? Rękę podniósł  Władek Wład, akuratny i oszczędny alkoholik.

- Jestem, że tak powiem, za! Nigdy nie widziałem naszego Ottona pijanego, że tak powiem. Zawsze na trzeźwo mecz prowadził, a że po meczu, że tak powiem, było coś, no to co? 

- Nie mam złudzeń – dodał Maryjan z Łąk, człowiek o dość nikczemnej twarzy - że panowi Ottonowi takie pieniądze się po prostu należą. Najmniej raz w roku!

- Ja, gdybym mógł, to bym pokazał całej tej władzy, całej górze, taaaaki rympał!!! - krzyknął Michałek Chur, prezes LKS Unia Europejska. - Ale boli mnie ręka, więc tylko krzyknę: taaaaki rympał!

Do głosu rwali się inni. Każdy kończył wystąpienie donośnym: taaaaki rympał!!! Jedynie Wenek Chcica, stolarz o siedmiu palcach dodał: na pohybel!!!

Wzruszony Otto Majewski, którego dowieziono na spotkanie starym żukiem, podziękował wszystkim wręczając Rychowi „Złotą piłkę”, skórzaną futbolówkę z roku 1954, a dokładnie z mistrzostw świata w Szwajcarii. Piłka wzbogaciła zbiory ZSRR na Wyspie Skarbów. 

- Znów załatwiliśmy ważną sprawę socjalną – zauważył Walek Pachciara, tokarz precyzyjny pracujący we własnym zakładzie naprawy rowerów i promów kosmicznych.

Bogumił Drogorób
[email protected]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
News will be here
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 09.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 08.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 07.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 07.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
News will be here
Reklama