Mimo, że żyjemy w pandemicznych obostrzeniach i na zwolnionych obrotach, to czas biegnie jak oszalały. Nawet niedawne, niewesołe, a domowe święta pozostają już tylko w sferze wspomnień. Lubię święta, ale poczułam ulgę, że minęła już pora zrzutów do mediów społecznościowych i na priva wierszyków, kurczaków i palemek głównie made in China.
Jednak zgodnie z łacińską sentencją - natura horret vacum, czyli natura nie znosi próżni, miejsce kolorowych jajek i zajączków od razu zajęły inne poetycko artystyczne, wiekopomne dzieła, które całą dobę krążą w wirtualnej przestrzeni. Po świętach nastąpił wysyp memów, gifów i fejków, tematycznie związanych z obecnymi wydarzeniami, głównie z pandemią i wyczynami polityków.
Okres postu i Wielkanocy
po którym zwyczajowo oczekiwaliśmy poprawy w relacjach międzyludzkich nie przyniósł spodziewanego wyciszenia, pokory, ani wybuchu miłości bliźniego. W podejściu do wielu wyśmiewanych i piętnowanych wcześniej spraw, do żadnej spektakularnej zmiany nie doszło. Chyba nawet, w obliczu widocznej bezkarności, jest gorzej niż było. Taka np. panna Krysia, zasiadająca w Trybunale Konstytucyjnym w obrzydliwym wpisie na TT ujawniła nazwisko dyrektorki, adres szkoły i imię transpłciowej uczennicy. Czyżby sędzia Pawłowicz nie wiedziała, że obowiązkiem dorosłych jest ochrona dzieci. Wszystkich, bez wyjątków! O tym, że o dzieci trzeba się troszczyć nie wie też Wójcik, broniący panny Krysi, pożal się boże prawnik z ekipy Ziobry, nie wie ksiądz archidiecezji małopolskiej, który łamiąc suspensę, podczas wielkanocnych nabożeństw głosił kazania. W jednym z nich pokonał szczyt ciemnoty i bezmiłości, twierdząc, że dzieci z in vitro „to produkt, a nie byt” i nazywał je "zwierzętami". No cóż, głupich nie sieją. Na szczęście wielu rozumnym ludziom zdecydowanie bliżej do takich księży jak ks. Boniecki, Tischner, czy Kaczkowski, który często mówił, że „Akt wiary nigdy nie zwalnia nas z myślenia” i, że można się z drugim kłócić, wkurzać na niego, ale nie wolno nim pogardzać. Niby proste, a jednak trudne.
Rozszczepienie w Zjednoczonej Koalicji
Dzieje się źle. Mamy szczyt pandemii. Co dzień umierają setki ludzi. Władza uwija się jak w ukropie aby zaszczepić możliwie dużo osób. A my znów się czepiamy. Dlaczego? Otóż są regiony, gdzie najwięcej osób choruje i umiera z powodu Covid 19, ale szczepionki tam nie poszły. Trafiły do Rzeszowa, gdzie fajzery i zeneki robią za kiełbasę wyborczą. No cóż, taki kraj. Władza wciąż zajmuje się sobą i swoimi stołkami. Teraz liczy się ten w Rzeszowie. Priorytet ma też walka o dusze już nie w zjednoczonej, a w rozszczepionej koalicji. I tak w koło, wszystko kręci się wokół władzy. A władza, nieco ciszej niż dotąd, głosi kolejne sukcesy, także w systemie szczepień, który tysiącom ludzi nieźle namieszał w głowach. Już byli zapisani na termin szczepienia, a za chwilę już nie byli. Ot zagadka. Minister, ten od dworku, tłumaczył, że zawiódł system, a opozycja twierdzi, że to nie system zawiódł, tylko minister i trzeba go zmienić. Ale władza o zmianie ani myśli. A system i owszem trafił do kosza. Trzeba go zresetować i zacząć od nowa.
Jednak ma być zmiana
Niestety nie na lepsze. W dobie pandemii zamiast skupić się na ratowaniu ludzi i gospodarki PiS wrzuca nam inny problem. Chodzi o rzekomy sukces Morawieckiego, który w małej grupie, ale za to w międzynarodowym programie szczepił się na Węgrzech z Orbanem i Salvinim. Obaj politycy to przyjaciele Putina. A ich szczepienie nie było zabiegiem przeciw Covid, a przeciw Unii. To spotkanie potwierdza, że dokonuje się w Polsce spektakularna zmiana kierunku w jakim idziemy. Polska za rządów PO i PSL była liderem przemian demokratycznych, prymusem transformacji, a teraz niestety wraca do kultury monowładztwa. Nie tak miało być!
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze