Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 19:44
Reklama

Z Trumpem widzę się codziennie

Z Trumpem widzę się codziennie

Co się dzieje z Rychem Rzeszotarą? Gdzie jest Rzeszotara? Był Rzeszotara i nie ma, co jest grane? Pytania brzmiąco podobnie stawiają Czytelnicy i próbują sami odpowiedzieć, że pewnie COVID-19, że społeczne odległości, że pewnie chory, a przypadkiem nie umarł?
Przez długi czas się nie odzywał. Nie wyciągałem daleko idących wniosków, bo tak już bywało. Żył po swojemu, a gdy coś go zaciekawiło, zatęsknił za pogadaniem, to dzwonił. Przyjadź, coś ci opowiem. Przyjeżdżałem opowiadał. 
Tym razem przyszedł list, a pisała ta jego Weronka, co ją wziął na chwilę, a gdy ją wziął po swojemu, to już została, nie tylko na jedną noc. Weronka pisała: przyjadź, bo z Rychem jest źle, coś mu się we łbie przestawiło, ino by w telewizor się gapił, z Trumpem gada, a co by do lasu poszed, a co by co przyniós, to nic. Ja mówia do niego, a on nic. Wyrychtuj się i przyjadź, ino chładko. Tak na kartce w kratkę włożoną do koperty napisała do mnie Weronka.
List tej treści 
to nie żarty. Szybko się zorganizowałem, w plecaku koszula i swetry na przebranie, gacie, skarpety i inne takie tam, do twarzy golenia. Spojrzałem w lustro i dałem się, - na autobus, pociąg, znów autobus, pieszo, stopem, na koniec przez las na nogach. Kilka godzin i już jestem. A tam chałupa pełna ludzi, wszyscy w niebieskawych, białych i czarnych maseczkach przeciw zarazie, bo Weronka list tej samej treści rozesłała na cały kraj. A zatem pojawili się w kolejności: Bernasia Kleinowa – gospodyni u księdza proboszcza w jej parafii, a jednocześnie przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Wysokim Dębie,  Wenek Chcica – stolarz o siedmiu palcach, Władek Wład – akuratny i oszczędny w wypowiedziach, cykliczny alkoholik, Walek Pachciara – tokarz precyzyjny w warsztacie u szwagra, Gustaw O’Chadly – pilarz, człowiek lasu, mgr Maksymilian O’Ruda, właściciel wytwórni farb do damskich włosów, a także trzej obywatele wsi sąsiadującej z siedliskiem Rycha Rzeszotary:  idący codziennie na Moskwę Iwan Groźny, mieszkaniec żółtego, drewnianego domu, nie taki stary Egon Hertzlich, Polak w piątym pokoleniu, którego dziadek, Johan Hertzlich, zamiatał szkołę w Obórkach i mawiał do dyrektora tej placówki: my, pracownicy oświaty, Maryjan z łąk - człowiek o nikczemnym dość wyglądzie, odkrywca drogi na Biegun Północny, Pan Paha – miłośnik czeskiej kinematografii i literatury, Zygmunt Lał, uzębienie NHL, twórca domowych kominków.  Ja jako ostatni, niżej podpisany, którego dziadek Teofil służył w wojsku pruskim w I wojnie światowej. Siedzimy, stoimy gdzie się da. Przyplątał się też, znany w Europie, Obatel Kabriolet, ale przegnano go widłami, a Bernasia Kleinowa nawet za nim splunęła z okrzykiem: poszedł w pizdu!
W stołowym siedział Rychu, gospodarz tego chadziajstwa i gapił się w telewizor z metra. Na głowie miał czerwoną bejsobolówkę i jakąś dziwną maskę przeciw COVID-19. Nie do poznania. Gapił się w telewizor z metra, gdzie przemawiał Donald Trump, chłonął wszystko, a gdy Weronka powiedziała, że ma gości, że z daleka nawet przyjechali, pomachał rękami jakby odganiał się od komarów czy nisko przelatujących ptaków.
Zaczął najstarszy, 
Władek Wład, oszczędny w słowach. Co jest, zapytał i powtórzył, żeby już później nie strzępić języka, co jest, Rychu?
- Siedze i sie przypatruje, bo bardzo mi się podobuje fryzura Trumpa. Fryz i uczes. I to i to. Mnie to interesuje, dlatego popatruje.
Zebrani spojrzeli się po sobie, tylko Weronka nie wyraziła zainteresowania. Najwidoczniej znała już  w drobiazgach powody tego spoglądania w telewizor i ma już wszystkiego dość.
- Jedź do fryzjera – doradził mgr Maksymilian O’Ruda, właściciel wytwórni farb do damskich włosów – powiedz, że sobie życzysz na Trumpa. I powiedz też, że chcesz z farbowaniem, ja ci dostarczę osobiście firmową, świński blond, albo zardzewiały blond.
- Tylko, zastanawiam się, po ch… ci Trump i ta jego fryzura? – Maryjan z łąk, człowiek o dość nikczemnym wyglądzie, nie przebierał w słowach. - W politykę chcesz się dać? Na dodatek z kim?
- To żadna polityka, to jest honorowa sprawa – Rychu Rzeszotara oderwał wzrok od telewizora, bo teraz naszła Vuelta a Espana, kolarski wyścig. – Mojego ojca kuzyn, co mieszkał w Istebnej, wyjechał do Ameryki, w Ameryce się zamieszkał i został Amerykanem, i on zagłosował na Trumpa.
- Głupi kutas – ocenił Gustaw O’Chadly, pilarz, człowiek lasu.
- Kto głupi? – Rychu zaczął dociekać, ale dyskusja przeniosła się w inną stronę.
Weronka wniosła tacę 
ze szklankami. Powiedziała, że nie ma kieliszków, więc wino domowej roboty będzie w szklankach.
- Nieważna forma, ważna treść – filozoficznie zauważył Egon Hertzlich, Polak w piątym pokoleniu, którego dziadek, Johan Hertzlich, zamiatał szkołę w Obórkach. – No to nasze! – podniósł szklankę i fachowo przechylił do dna.
- Zara, zara – Rychu wstrzymał toastowanie. – Niby któren to kutas? Mojego ojca świętej pamięci kuzyn? Czy ja dobrze usłyszał?
- Już dobrze – Pan Paha podniósł się z krzesła. – Spokój niech tu będzie. Nie dajmy się ponieść namiętnościom! Już Majakowski, poeta wielki rosyjski pisał: Młodzieńcze co wahasz się, jak żyć, nie namyślając się wzór ci podam bliski. Pamiętaj i nie zapomnij o tym. Żyj, jak żył towarzysz Dzierżyński…
- A tego co wzięło? - idący codziennie na Moskwę Iwan Groźny, mieszkaniec żółtego, drewnianego domu, niemal skoczył do Pana Pahy. – Pojebało cie?
Wmieszała się w to wszystko, jak się okazało na szczęście, Bernasia Kleinowa, towarzyskie odkrycie Rycha Rzeszotary, która wyłączyła telewizor i przegnała wszystkich, z wyjątkiem Weronki, na strych. – Tam się siednijcie, abo na leżąco, jak wam pasuje i do jutra rana. Ja już wiem co trzeba Rychowi, żeby się nie zgłupiał do końca. Ja już wiem. No! Po kolei! Wynocha! Już! A wszystkie puknijta się w czoło!
Poszli niezdarnie,
zachowując dwumetrowe odstępy, wspinając się po schodach, mrucząc po nosem, szklanki zabierając, po kieszeniach chowając, o butelkach nie wspominając. 
Usiadły w kuchni. Weronkę poprosiła Bernasia o cebulę. Obrała dziesięć główek, a łupiny zalała wodą. Garnek na noc odstawiła.
- Do rana woda przejdzie, będzie cebulak.
- Jaja chce Bernasia malować? – Weronka nie domyśliła się zamiarów, a sprawa, rzeczywiście, tajemniczo wyglądała.
Rankiem miała już wszystko przygotowane: miskę z ciepłą wodą, do niej nalała cebulaku, który przyjął brązową barwę. Rozcieńczyła jeszcze dodając ciepłej, żeby wyszedł kolor jaśniejszy. I czekała na gospodarza. Jako pierwszy pojawił się na schodach, bo już mu śpieszno było do stołowego, żeby włączyć telewizor.
- Najpierw ci głowę zmyję – powiedziała Bernasia Kleinowa do zdziwionego Rycha Rzeszotary.
- Rób co ci Bernasia każe! – wspomogła ją Weronka. 
Po jakimś czasie 
rozbudzonym ze strychu, schodzącym schodami do kuchni, objawił się Rychu Rzeszotara w nowej odsłonie. Co ciekawe, kolorystycznie trzymał się Donalda Trumpa, natomiast uczes miał jak Boris Johnson, premier z wysp brytyjskich.
- Najważniejsze, że cel został osiągnięty -  gospodarz złożył krótkie oświadczenie i próbował włączyć telewizor, ale Bernasia przezornie wykręciła bezpieczniki.
- Pewno nie ma sztrumu w fazie – wyjaśnił Egon Hertzlich, Polak w piątym pokoleniu, którego dziadek, Johan Hertzlich, zamiatał szkołę w Obórkach.

Tekst i fot. Bogumił Drogorób


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
News will be here
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 09.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 08.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 07.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 07.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
News will be here
Reklama