Nieczęsto zdarzają się chwile, w których zaczyna drżeć w posadach polityki. Nie chodzi o kolejną mniej lub bardziej chamską przepychankę w Sejmie, ale o moment, gdy system władzy zaczął pękać. Tym momentem było ruszenie młynów sprawiedliwości, które już mielą w sprawie człowieka przez lata stawiającego się ponad prawem, oskarżającego i niszczącego tych, którzy sprzeciwiali się jego decyzjom. Koło zamachowe sprawiedliwości w sprawie Ziobry puścił w ruch minister Waldemar Żurek. Chwała mu za to.
Oskarżony czy męczennik
Minęło już trochę czasu od piątku 7.XI.2025, który przejdzie do historii jako symboliczny dzień końca bezkarności. Sejm RP uchylił immunitet Ziobry w związku z wieloma poważnymi zarzutami postawionymi przez Prokuraturę Krajową i wyraził zgodę na jego zatrzymanie oraz tymczasowe aresztowanie. To w Polsce nowość, kiedy były minister sprawiedliwości ma stanąć wobec prawa na równi z obywatelami, zamiast ukrywać się za parawanem politycznej nietykalności. A przecież to właśnie ZZ zbudował system, jakim miał rozliczać wszystkich innych. Dziś sam znalazł się w jego trybach. Choć póki co skrył się u Orbana, człowieka, który Węgry doprowadził do klasycznego kryzysu demokracji i niezależności instytucji państwowych. Wybór kraju, który formalnie pozostaje w strukturach UE, ale z reputacją „sojusznika” dla prawicowych i antyunijnych populistów - nabiera wyraźnego znaczenia.
Kłamca i tchórz
dziś z bezpiecznej odległości, grozi obecnej władzy, karmiąc swój elektorat spiskową papką. Choć podobno ciężko chory, ma siłę, za pomocą prawicowych mediów, atakować i straszyć. W rozmowie z TV Republika, przy wtórze kolesi z PiS mówi, że jest ofiarą Tuska, zemsty, łamania prawa i Konstytucji. Serio? On mówi, że ktoś się na nim mści i że go wrabia. Nie do wiary jak bardzo można być hipokrytą i kłamcą. Może przypomnę, Małgorzatę Gersdorf, byłą Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego, siłą wyprowadzaną z siedziby SN, albo szykanowanie prokurator Ewy Wrzosek czy sędziów Tulei, Juszczyszyna i Żurka. Warto przypomnieć jak PiS, w czasach gdy Ziobro był ministrem sprawiedliwości nocami zmieniało prawo, także w sali kolumnowej, gdzie nie wpuszczano posłów ówczesnej opozycji, albo przez reasumpcję, gdy w głosowaniu przegrało PiS. Normą były wówczas wielomiesięczne areszty tymczasowe, choć nigdy osadzonym nic nie udowodniono np. lekarzom osobiście nękanym przez Ziobrę. W publicznej TV za jego czasów kłamano i szczuto na polityków opozycji i ich rodziny, a na protestach kobiety traktowano gazem i pałami. I co, wtedy to naprawdę było zgodne z prawem? Czy też to, co o 6-tej rano działo się w domu posłanki Barbary Blidy. Wielka afera z kasą z Funduszu Sprawiedliwości, to top pańskich haniebnych czynów. Dlatego błagam niech pan nie mówi, że teraz w Polsce łamane jest prawo i że proces przeciwko panu to polityczna zemsta.
Ziobro wybrał Budapeszt
To jest ewidentne działanie na szkodę państwa i interesu publicznego. W normalnym stanie rzeczy polityk ze statusem osoby podejrzanej stawia się w kraju, by wyjaśnić wątpliwości. Gdy jest inaczej rodzą się poważne pytania: czy prawo działa równomiernie wobec wszystkich i czy immunitet, pierwotnie stworzony dla ochrony niezależności parlamentarnej, nie staje się dziś tarczą dla wpływowych polityków?
Misja ministra Żurka
Priorytetem dla prawych Polaków, ale nie tych z bogoojczyźnianymi hasłami w gębie i na transparentach, jest przywracanie praworządności i zaufania do wymiaru sprawiedliwości, także poprzez wykazanie, że wszyscy są równi wobec prawa. Politycy też. Minister Żurek próbuje wyjaśniać, że sprawa Ziobry to nie jest dramat jednej osoby. Tu chodzi o coś więcej. To walka o istotę polskiej polityki, o prawo i demokrację i o wybór między sprawiedliwością, a tym co marzy się prawicy - polityką mataczenia, usprawiedliwiania przestępstw i czekania na ułaskawienia.
Wiesława Kusztal

Napisz komentarz
Komentarze