Od zamierzchłych czasów na terenie prawie każdej wsi rejonu Pojezierza Brodnickiego pracowały wiatraki, które produkowały mąkę dla mieszkańców. Dziś młyny stanowić mogą atrakcję turystyczną, ale wspaniałe budowle można zasadniczo spotkać już tylko w skansenach.
Krzysztof Bukowski, pasjonat dawnego młynarstwa, przyznaje, że wiatrak traktowany był przez właściciela jak członek rodziny. - Wiatraków się nie budowało, a powoływało do życia - opisuje pasjonat, którego zafascynowała ceglana budowla wiatraka holenderskiego z Łąkorza.
Łąkorz, malownicza miejscowość w sąsiednim powiecie nowomiejskim, nazywana jest od dawna Młynarską Wioską z racji budowli holenderskiego wiatraka, którego historia sięga połowy XIX wieku. Najstarsi mieszkańcy Łąkorza potwierdzają, że wiatrak w pełni sprawnie działał jeszcze do 1956 roku. Z czasem uległ dewastacji i przeszedł w ręce prywatne. W 2001 roku miłośnicy ochrony zabytków z gminy Biskupiec upomnieli się o obiekt, i w lipcu 2006 roku wiatrak odkupiło Stowarzyszenie Ochrony Przyrody i Dziedzictwa Kulturowego w Łąkorzu. Staraniem grupy lokalnych społeczników, a szczególnie Jana Ostrowskiego, kustosza Muzeum Lokalnego Ziemi Lubawskiej oraz władz gminy Biskupiec, wykonano zadaszenie, odbudowano drewniane schody i zabezpieczono cenne wyposażenie techniczne młyna. Stary holender stał się od tego czasu jedną z części łąkorskiego muzeum.
Wiatraczny szlak w Łąkorzu
O istnieniu oryginalnej budowli „holendra” dowiedział się Krzysztof Bukowski, pasjonat młynarstwa, mieszkaniec gminy Dobre (powiat aleksandrowski) na Kujawach, który legitymuje się tytułem Społecznego Opiekuna Zabytków. Jak zrodziło się zainteresowanie wiatrakami i dawną sztuką młynarstwa?
- Niedaleko mojej miejscowości, w gminie Dobre, istniały dwa wiatraki — tzw. paltrak i koźlak. Do dziś pozostał tylko koźlak. Postanowiłem go ratować. Poznałem w tym czasie mieszkańca Inowrocławia, który prywatny wiatrak odrestaurował. I tak moja pasja nabierała rozpędu. Zacząłem jeździć i wyszukiwać wiatraki w Wielkopolsce i na Kujawach, a od niedawna - chociaż rzadziej - odwiedzam Warmię i Mazury, w tym Skansen w Olsztynku.
Krzysztof Bukowski jest absolwentem szkoły technicznej o profilu drzewnym. Wspomina, że kiedyś zainteresował się konstrukcją wiatraka w Licheniu.
- W porozumieniu z właścicielem wiatraka kupowałem stare deski i belki z rozbiórki starych chałup i stodół. Z tego surowca odbudowywałem konstrukcję wiatraka. Dlaczego właśnie ze starego drewna? Wiem, że wtedy do budowli wraca dusza - opowiada pan Krzysztof.
Przenocował we wnętrzu wiatraka
Kiedy miłośnik dawnego młynarstwa przybył do Łąkorza, obejrzał budowlę holendra i poprosił kustosza Ostrowskiego, by mógł przenocować we wnętrzu wiatraka. Otrzymał zgodę. Mówił nazajutrz, że nie straszyło, choć wiatr hulał w starych deskach.
- Wiadomo, że w dawnych wiatrakach mieli nawet sypialnie, a przynajmniej łóżko. Z opowiadań młynarskiej starszyzny wiem, że kiedy młynarz pokłócił się z babą, chodził do wiatraka na nocleg. Funkcjonowało też takie powiedzenie: „Wiatraki były, to były także dzieci; teraz wiatraków nie ma, to i dzieci jak na lekarstwo”. Młynarz swój wiatrak traktował szczególnie - jak członka rodziny. W Wigilię Bożego Narodzenia właściciel wchodził do wnętrza i opłatkiem dzielił się z wiatrakiem, kładąc go pomiędzy kamienie młyńskie. Trochę dyskryminującym zwyczajem dawnych młynarzy było niewpuszczanie kobiety do wnętrza młyna - chyba że pozwoliła sobie posypać głowę mąką - opowiada nasz rozmówca.
Nawet cieśla potrafił zbudować wiatrak
Pasjonat młynarstwa podkreśla, że holender z Łąkorza jest cennym zabytkiem dawnej myśli technicznej, a drewniane urządzenia są prawdziwym majstersztykiem. Wszystko świadczy o fachowości cieśli, którzy podejmowali się zaprojektowania i budowy wiejskich wiatraków. Szczególnie te drewniane były konstrukcjami trudnymi do realizacji, więc podejmowali się tej pracy tylko najlepsi, z ogromnym stażem. Cieśla na początku tworzył plan wiatraka, rysując go na kartce. Potem przedstawiał go do akceptacji inwestorowi. Prawdą jest, że wiatraki budowali często bogatsi rolnicy, aby móc używać ich w swoim gospodarstwie oraz świadczyć usługi dla najbliższych sąsiadów. Niegdyś na terenach nowomiejskich, w okolicach Brodnicy i Rypina funkcjonowały młyny poruszane siłą wiatru — były prawie w każdej wsi. Ostatni drewniany wiatrak w Wielkich Bałówkach przestał produkować mąkę w latach 70. minionego wieku. Drugi łąkorski drewniany wiatrak, którego ostatnim właścicielem był Alfons Radacki, rozebrany został w 1956 roku.
Należy się nagroda
Obecnie okrągła budowla wiatraka stała się częścią łąkorskiego krajobrazu. Zabytek odwiedzają turyści wypoczywający na Pojezierzu Brodnickim, częstymi gośćmi są dzieci z okolicznych szkół, którym opowieści o dawnej pracy młynarza snuje kustosz Jan Ostrowski.
- Właśnie dzięki takim pasjonatom jak Jan Ostrowski oraz grupie innych społeczników udaje się zachować dawne relikty lokalnej historii. To bezcenne działanie zasługujące na najwyższe wyróżnienie - kończy swoją opowieść Krzysztof Bukowski, pasjonat dawnego młynarstwa.
Bogumił Drogorób
PS. Tekst wiersza Krzysztofa Bukowskiego wyryty na topolowej desce, pozostawiony na pamiątkę w wiatraku:
Z czerwonej cegły mnie postawili,
Najlepszy matematyk jej nie policzy.
Drewnianą podłogę wytarł czas,
Bo ten wiatrak ma sporo lat.
O dobro narodowe trzeba dbać,
Zabytek techniki w Łąkorzu często odwiedzać.
Czerwoną ścianę pokrywa mączny pył -
Dziękuję, żeś tu był.
Myśli i słowa pozbierałem
I ten wiersz, jako podziękowanie, napisałem.
Na belce słowo pisane zawiesiłem,
Tym, którzy się wiatrakiem opiekują,
Serdecznie dziękuję.
Wasz wiatrak jest murowany,
Ale przeze mnie kochany.
Fot. Nadesłane
 
                                                            
Napisz komentarz
Komentarze