Kolejka wąskotorowa rozpędzała się z Brodnicy, przez Szabdę, most na Drwęcy na Ustroniu, Wąpielsk. Ciuchcia z towarowymi wagonikami, załadowanymi burakami, dojeżdżała do Ostrowitego. Do cukrowni.
Jeszcze dwadzieścia lat temu wędrowałem nasypem od strony Szabdy. Torowisko, które przecinało ul. Sądową, a więc centrum miasta, odchodziło łukiem w lewo. Podkłady kolejowe, tory, kolejowa infrastruktura. Szedłem przez most w kierunku Ustronia.
Pociąg z burakami był już wówczas wspomnieniem. Następowało rozstanie z transportem do cukrowni. Torowisko z dnia na dzień opanowali złomiarze. Cukrownia w Ostrowitem, po zmianie ustroju administracyjnego i gospodarczego kraju, przeszła w obce ręce. Po ponad 100 latach zniknęła z krajobrazu podrypińskiej wsi. Najpierw, pod koniec lat 70. XX w. zamknięto częściowo wąskotorówkę, zaczął dominować transport samochodowy. Natomiast w 2008 r. zapadła decyzja o likwidacji cukrowni, zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej o ograniczeniu produkcji w krajach członkowski UE.
Starym nasypem kolejowym, tym razem od strony Ustronia, idę do mostu żelaznego, widocznego śladu po transporcie wąskotorówką na trasie Brodnica – Cukrownia Ostrowite. W dole Drwęca, wartko płynie, dzika przyroda, moczary, bagna, dowolne poldery gdyby rzeka przybrała. Sąsiedztwo aglomeracji dość odległe.
Na moście szyny donikąd, jak gdyby stanowiły integralną cześć przeprawy. Wycięte, na wymiar mostu. Wszystko co metalowe – tu mam na myśli podłoże - już zapewne na złomowisku. Podkłady drewniane na opał, śruby mocujące szyny do podkładów, z hut zaboru pruskiego, też miały swoją wagę – ani śladu po nich. Prawdopodobnie są jeszcze na moście, ale tam zakaz wstępu.
Zastanawiam się co zostało z dawnego kompleksu industrialnego. Przypomniała mi się historia opowiedziana mi kiedyś przez Jana Szczepańskiego z Rypina, nieżyjącego od lat rzeźnika, znawcy regionu, której prawdziwości nie zamierzam podważać. Zresztą, sam narrator zastrzegał, iż jest to historia wielce prawdopodobna.
Otóż jest rok 1900, Polska pod zaborami, po klęsce powstania styczniowego, ale żywotna w myśli o niepodległości. Jak ją osiągnąć? Otóż zbierali się obywatele ziemscy okolic Rypina na tajnych spotkaniach, gdzie rozprawiano o losach kraju. Okolice Rypina to był zabór rosyjski, tak zwana Kongresówka. Carska ochrana, a więc policja polityczna, węszyła wszędzie. Czy przypadkiem, czy ktoś doniósł, czy wskutek własnych działań operacyjnych urzędnicy carscy wpadli na ziemian spotkanie, gdzie sprawy Polski omawiane były. I co? Zebrani błysnęli odwagą, przede wszystkim odwagą i pomysłem. Przedstawiono bowiem dokładny cel spotkania: rozmawiamy o inicjatywach gospodarczych, tu, w okolicach, dobre ziemie do uprawy buraka cukrowego, rozmawiamy o tym, żeby zbudować cukrownię, najlepiej w Ostrowitem, skoro już tu jesteśmy. Urzędnicy carscy byli zaskoczeni, tym bardziej, że na stole nie było żadnych papierów, notatek, zapisków. Rozważamy taką możliwość, zapewnili, a po podjęciu decyzji zwrócimy się do władz carskich o zgodę. Władze carskie zamurowało. Jeden z policyjnych tajniaków, z czółkiem na dwa palce, powiedział, że za rok widzi tu, w tym miejscu, cukrownię (tutaj, prawdopodobnie, opowieść została nieco sfabularyzowana). Tak czy owak miejscowi ziemianie założyli najpierw Towarzystwo Cukrowni Akcyjnej Ostrowite w 1900 r., a budowa trwała do 1908 roku. Przy cukrowni powstała także kolejka wąskotorowa.
Dziś, po latach, jest ta właśnie opowieść, jest fragment muru ogradzającego cukrownię, jest most na Drwęcy, ślady po trasie kolejki w Wąpielsku, w innych miejscowościach, wszak trasa kolejki wiodła z Ostrowitego przez Dobre, Radomin, Szczutowo, Ruszkowo, Wąpielsk, Radziki Małe, Łapinóż, Kominy, Szabdę, do Brodnicy. Łącznie 30 km.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
oraz Fot. polska-org.pl
 
                                                            
Napisz komentarz
Komentarze