Jeśli chodzi o pana Bąkiewicza; bardzo dziękuję panu Bąkiewiczowi za obywatelską postawę na granicy (...) Mam dla Państwa dobrą informację, dla pana redaktora: po 6 sierpnia granice polskie będą bezpieczne. Idzie prezydent, który zabezpieczy...
Jest to cytat z krótkiej konferencji prasowej, podczas której Nawrocki Karol przedstawia się bliżej dziennikarzom i narodowi, a to jeszcze nawet nie jest początek!!! Na co go będzie stać???
Wypowiedź ta padła z ust Karola Nawrockiego na początku lipca. Ma więc chłop wiele czasu do złożenia przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym, której słowa brzmią: „Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”.
Przysięga może być złożona z dodaniem zdania „Tak mi dopomóż Bóg”. Ten wariant z dodanym zdaniem przećwiczył Andrzej Duda. Nic to nie dało. Sędziwy prawnik, Adam Strzembosz, zacny człowiek, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, po trzynastu przypadkach łamania Konstytucji przez Dudę Andrzeja, zaprzestał liczenia. Przyjąć należy zatem, że rekord 13 fauli jest do pobicia.
Wracam do idącego prezydenta, który 6 sierpnia br. zabezpieczy granice. Wyobraźmy sobie, że za idącym prezydentem kroczy orszak w składzie: Marcin Romanowski, emigrant z Węgier, poszukiwany listem gończym, Dariusz Matecki, podejrzany o popełnienie sześciu przestępstw, Daniel Obajtek, który nie ma i nigdy nie miał nic do ukrycia, Robert Bąkiewicz, strażnik granic, Duda Andrzej, ekspert od łamania Konstytucji... Nie wiem, czy w tej stylistyce Nawrocki Karol przećwiczył pewną frazę, która pojawia się w Ewangelii według św. Mateusza /3 11-17/ „Nowy Testament” a brzmi następująco: Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym.
Tako rzecze Jan Chrzciciel, o którym wspomina św. Mateusz.
Żeby była jasność sprawy – nie jest to żadna parodia. Parodię i parodystę mieliśmy okazję poznać niedawno. Nowy talent na tej scenie to Duda Andrzej, który postanowił zagrać na nosie prof. dr. Adamowi Strzemboszowi. Okazuje się, że nie chodzi tylko o parodię, ale też o kabaret. Posługując się podmiotem i orzeczeniem, a także innymi kluczowymi częściami zdania sformułował tezę, iż były pierwszy prezes Sądu Najwyższego, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego prof. dr Adam Strzebosz przyczynił się do tego, iż taki gość jak Piotrowicz Stanisław, były członek PZPR, były prokurator stanu wojennego, został m.in. sędzią Trybunał Konstytucyjnego. I to się nazywa poszanowanie prawa! O moralności, etyce aż strach mówić.
Wyrywam z kontekstu także myśl wypowiedzianą przez Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. Będąc na granicy polsko-niemieckiej nawiązując do obywatelskich patroli, dziękował „...tym, którzy własnym ciałem, własnymi rękami - a być może przyjdzie i taki czas, że będzie trzeba coś do tej ręki wziąść - będą bronić i już bronią polskiej granicy”.
Bogumił Drogorób
PS. Pisownia „wziąść” według autora tej wypowiedzi.
Napisz komentarz
Komentarze