Z Adamem Kubą Matejkowskim, znanym artystą malarzem i rzeźbiarzem o statule i emocjach z nią związanych, rozmawia Wiesława Kusztal
- Statua to obiekt określający łącznie podstawę i rzeźbę jako jedność. Rzadko zdarza się taki monument na świecie. Od naszej ostatniej rozmowy minęło trochę czasu, co się zmieniło w budowanym monumencie?
- Kiedy 12 marca tego roku jechałem na wmurowanie Aktu Erekcyjnego pod budowę statuy Matki Boskiej w miejscowości Konotopie, nie spodziewałem się tego co zastałem. Byłem pełen wątpliwości, czy na pewno wybrane miejsce jest odpowiednie? Najlepsze z możliwych? Jak teraz wygląda? Czy dobrze wybrałem? Ostatnio kiedy tam byłem na miejscu planowanej budowy stał piętrowy dom z zabudowaniami gospodarczymi. Rosły okazałe drzewa. Teraz zobaczyłem ogromną płytę fundamentową z wychodzącymi zbrojeniami do filarów korony, a dookoła puste, bez budynków pole. Wyrównany teren i ogromny dźwig. Miejsce zyskało nową perspektywę. Stało się wyraziste. Dopiero wtedy, patrząc na nie pod kątem umiejscowienia monumentu, nabrałem pewności co do swojego wyboru i akceptacji fundatorów. Tak, ta ogromna rzeźba będzie miała swoją bezpieczną przestrzeń, będzie miała czym oddychać i nic nie będzie zabierało jej nieba.
- Co czułeś patrząc na to miejsce?
- Na myśl przyszła mi wtedy ogromna rzeźba, katedra Antoniego Gaudiego w Barcelonie (po polsku to Świątynia Pokutna Świętej Rodziny). Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem, 35 lat temu, bardzo mi się spodobała, ale coś mnie w niej drażniło. Wtedy nie wiedziałem co. A kiedy patrzyłem na nią ostatnio, to było dość niedawno, to odniosłem wrażenie, że otoczenie ją zadusza. Od tamtej pory, od mojego pierwszego z nią spotkania, trochę jej przybyło. Moim zdaniem nie należało jej kończyć. Wówczas było lepiej.
- A jaka będzie twoja Matka Boska?
- Budowa Matki Boskiej jak się o niej mówi – Miłosierdzia, ruszyła dziarsko. Bezpośredni efekt, jaki chciałem uzyskać, stał się dla mnie widoczny już z daleka. Biorąc pod uwagę wysokość podstawy i górki, znajdującej się za plecami statuy będzie tworzyła swoisty efekt, to będzie wyglądało tak, jakby Matka Boska schodziła z nieba na ziemię z otwartymi do nas dłońmi, pełna łask i dobroci, by nam pomóc w znalezieniu naszej drogi. Stojąc na środku, w miejscu przeznaczonym dla figury Matki Boskiej, doznałem przyjemnego spokoju, że to jest możliwe, że zamierzony cel może być osiągnięty. To przyjemne uczucie i mam wrażenie, że pomysłodawca tego wszystkiego pan Roman Karkosik też czuł to samo. Wiem, że tak było, bo rozmawialiśmy o tym, o towarzyszących nam odczuciach.
- Oficjalnie mówi się, że statua ma być wotum wdzięczności, czyli darem dla ludzi od fundatorów państwa Grażyny i Romana Karkosik. Czy to jedyny cel jaki będzie niosła ta ogromnych rozmiarów budowla sakralna?
- Statua ma wiele celów. Sadzę, że jest obiektem niezwykle potrzebnym i trafionym w czasie. W czasie wielkiego resetu, gdzie wszystko ma być inaczej. Wiara również. No i wtedy dopiero będzie dobrze. To kosmiczna bzdura, mająca na celu kierowanie ogłupiałym społeczeństwem, a nie stworzenie godnego życia. To właśnie Matka Boska ma pokazać gdzie jest prawdziwe szczęście. Wesprzeć swoimi łaskami by ludzie odzyskali rozum i wyszli z zaślepienia. Ale to już temat na inną rozmowę…
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Wiesława Kusztal,
Fot. Piotr Litwic
Napisz komentarz
Komentarze