Przed nami zakorzenione w polskiej kulturze i tradycji święta. Wielkanoc. Wielu z nas zadaje pytania jak je spędzimy? Czy jak dawniej, bez politycznych waśni zasiądziemy przy świątecznym śniadaniu? Dobrze by było, ale za bardzo w to nie wierzę. Inni zastanawiają się co te święta przyniosą rodzinie, krajowi, światu? Niejeden czeka na koniec wojny w Ukrainie. Ale po ruchach Trumpa i Putina trudno spodziewać się, że szybko nastąpi sprawiedliwy pokój, lub choćby rozejm. Zostaje nam tylko nadzieja. Sporo osób uważa, że podczas świątecznych spotkań nie obejdzie się bez dyskusji o wyborach prezydenckich.
Stawka tych wyborów jest wielka
Bo albo zwiększy się umacnianie pozycji Polski w NATO i w Unii Europejskiej i nasz wpływ na działania tych struktur, albo zaprzepaścimy to wszystko co udało się Tuskowi naprawić. Jeśli do świąt nie wydarzy się nic ważnego, to pewnie jednym z tematów będzie debata w Końskich. Mam na myśli debatę prowadzoną przez dziennikarzy trzech stacji telewizyjnych. Niektórzy kandydaci uczestniczyli też w imprezie TV Republika, ale to nie moja bajka. Jeszcze za rządów PiS, gdy to medialne „mniej niż zero” rozwijało swoje skrzydła postanowiłam, że z własnej woli tych ignorantów prawdziwego dziennikarstwa oglądać nie będę. Ktoś nazwał ten twór szczujnią i pewnie tak jest. W temacie debaty, to już wszystkie sztaby odtrąbiły sukces, przyznając zwycięstwo swojemu kandydatowi. Ja z dużą uwagą obejrzałam całą relację. Mam w tej kwestii swoje zdanie i dzielę się nim.
Według pierwszeństwa w wyścigu
zacznę od Rafała Trzaskowskiego, który w Końskim znalazł się w oku cyklonu wyborczych ataków. Siedmiu kandydatów atakowało go. Nie oszczędzali go nawet koalicjanci Biejat i Hołownia. Trzask ich nie kąsał. I mimo zmasowanej nagonki dał radę. Odpowiadał merytorycznie z klasą i z dozą subtelnej ironii, choć nie każdy kandydat potrafił to odczytać. Trochę, moim zdaniem, dał się zbić z pantałyku kandydatowi PiS, który wręczył mu flagę LGBT.
Drugi w rankingu Nawrocki
jak zwykle nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Jego wypowiedzi pozostawiały niesmak. Kandydat o pseudonimie Batyr, jest nijaki, do tego jakby nadęty, albo obrażony. Epatował butą. Może w ten sposób skrywał braki w wiedzy i kompetencji. I jak zwykle, bezrefleksyjnie oskarżał Tuska za całe zło. Za wojnę w Ukrainie też.
Trzeci w wyścigu
(nieobecni nie mają racji), Szymon Hołownia swoją narracją zadowolił nie tylko zwolenników. To prawda, on ma wiedzę i inteligencję. Emanuje profesjonalizmem i obyciem, jak na człowieka, który przez wiele lat był telewizyjnym showmanem, przystało. Ale ja nie widzę go w roli prezydenta, boję się jego narcystycznych cech.
Magdalena Biejat
uśmiechnięta, opanowana i z konkretną wiedzą. Przejmując od Trzaskowskiego tęczową chorągiewkę wykazała się refleksem i tym gestem zapunktowała u widzów. W jej odpowiedziach przewijała się lewicowa mantra, że zamożnym przedsiębiorcom nie można obniżać składek ZUS, bo są bogaci i mogą płacić składki. Nie pomyślała, że w znacznym stopniu to przedsiębiorcy wypracowują PKB i wszelkie podatki i składki dobijają firmy.
O prof. Senyszyn z Lewicy, tylko wspomnę. Wśród debatujących sprawiała sympatyczne wrażenie i jako jedyna nie atakowała Trzaska. I to wszystko co pokazała, a w byciu prezydentką to za mało.
Pozostałych kandydatów, tzw. prawicowe macki, zostawię w spokoju. Zastanawia mnie tylko o co chodzi z tym Maciakiem? Fan Putina. Publicznie nazywa go „ostoją normalności”. Poważnie? Faceta, który wydaje rozkazy mordowania dzieci, kobiet, niszczenia wszystkiego co bomby napotkają na swojej drodze. Dziwna ta ostoja.
Zanim podczas świątecznych rozmów wybierzemy faworyta trzeba pamiętać, że Prezydent RP powinien odznaczać się szczególnymi cechami, być świadomym obecnych czasów i wyzwań jakie stoją nie tylko przed nim, ale przed rządem i obywatelami.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze