Z rana na wybory. Żeby mieć już z głowy, bo później coś innego może przyjść do głowy. Przed wrzutem do urny pani z komisji sugeruje, żebym złożył te wszystkie kartki w pół. Pytam czy to jakaś regulaminowa konieczność. Uśmiecha się. Więc z uśmiechem wrzucam tak jak chcę. Nie jedyny.
Skoro pogoda jest już na 20 stopni C decyduję się na spacer rowerem. Mam z Ustronia swoją pętlę, wymyśloną kilka lat temu, ale w tym roku jeszcze na niej nie byłem. Pętla liczy sobie ok. 8 km i jest niczym w porównaniu z tym co zacznie się dziać na trasie Paris – Roubaix, 260 km w tym 55 km na bruku. Na rowerze.
Długą do Ronda Warszawskiego i na ścieżkę rowerową. Wiatr z przodu. Tempo wybitnie spacerowe, tylna tarcza na przedostatnim trybie. Nic na siłę. Tym bardziej, że podjazd długi. Jadę i czytam – banery kandydatów na radnych wszelkich poziomów informują po twarzy, kolorystyce, pojawia się hasło wyborcze, motto, rozmaitości. W kolorystyce PiS-u znajduję twarz znanego samorządowca. Logo PiS-u, ledwo widoczne, ktoś mu zapewne kazał umieścić w lewym dolnym rogu baneru. Partia wstydzi się samej siebie??? Nie sądzę by znany samorządowiec coś takiego wymyślił, bo to porządny człowiek. Tak samo jak i jego dewiza: Doświadczenie + Wiedza + Energia nie jest żadną zmyłką.
Na drodze, czyli na płotach, parkanach, łatwo identyfikuję mariaż PSL i Polska 2050. Po prostu trzecia droga. Nie widać natomiast Platformy. Czyżby Koalicja Obywatelska uznała, że w Brodnicy i tak wygra? Trudno znaleźć baner z serduszkiem, z którego można by coś wyrwać z kontekstu. Oczywiście są – i to w większości – kandydaci z komitetów lokalnych, mijam banery i twarze na nich, próbując odgadnąć ich sympatie polityczne. A może w ten sposób dokumentują swą niezależność.
Uciekam od wiatru z przodu w skrót w Gorczenicy, kościół mijam z lewej strony, szkołę mam z prawej. Tam także wybory, bo szkoła tradycyjnie spełnia tę rolę. Tutaj, także tradycyjnie, idzie się po mszy św., albo jak komu pasuje.
Trasa na Kominy, bez ścieżki rowerowej, najprzyjemniejsza. W dół. Zamiast banerów pola zielone. Zapewne rzepakowe, bo tu i tam pokazują się żółte płatki kwiatu. Kominy – Brodnica, już na płaskim. Trochę lasu. Ten z lewej strony należy do NATO. Dojeżdżam do ul. Orlej. Wiem, że łączy się z trasą wojewódzką Brodnica – Rypin. Idzie pod górę i jako nawierzchnię ma bruk, typowe kocie łby. Jak na trasie Paris – Roubaix. Decyduję się na wspinaczkę. Skoro oni, tam, jadą przez tzw. Piekło Północy, ponad 55 km bruku, przede mną tylko kilkaset metrów. Cóż to jest? No właśnie, jest i to nie byle co...
Wracam i mierzę ciśnienie. 118 na 68, nie jest źle, puls 71, saturacja 97. Oby tak dalej.
W telewizorze o 12.25 kolarze są na 207 km Paris - Roubaix. Łyknęli już prawie 60 km.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze