Do wyborów parlamentarnych i do referendum zostało już tylko kilka tygodni. Kampania nabrała tempa i niestety bez jakichkolwiek hamulców moralnych i prawnych odbywa się przeciąganie na swoją stronę obywateli, głównie tych, którzy wciąż nie wiedzą czy uczestniczyć w tym wydarzeniu. Ale najwięcej wątpliwości mają z referendum. Po pierwsze z powodów proceduralnych, a po drugie, jak twierdzi wielu ankietowanych pytania referendalne obrażają inteligencję Polaków.
Na wybory iść trzeba
To najbardziej demokratyczny sposób pokazania co nie podoba się nam w polityce. A jest tego sporo. Choćby ostatnie afery „willa +” i przekręty z budową szpitala covidowego we Wrocławiu, a także kolesiostwo w spółkach państwowych i to, że służby i jednostki wszystkich szczebli w znacznym stopniu zaprzęgnięte są do promocji i agitacji na rzecz tej jednej, jedynie słusznej partii. I to, że daleko poza Sejmem zostają nasze rzeczywiste problemy. Nie pracuje się nad przepisami dotyczącymi nielegalnych wysypisk śmieci, które są jak tykające bomby, zabójcze dla ludzi i środowiska, ani nad uzdrowieniem Ochrony Zdrowia. PiS nie zaprasza do wspólnej debaty opozycji, twierdząc, że oni „ klepią głupoty”. A że to rządzący podejmują głupie decyzje przekonaliśmy się nie raz. Przez ich absurdy mamy konflikt z Unią i brak pieniędzy z KPO z programu, który miał pomóc odbudować gospodarkę, po pandemii COVID-19 i podnieść poziom życia Polaków. Tej kasy wciąż brak, a władza udaje, że nie widzi upadających firm.
Nie podoba nam się
także to, że w Sejmie za mało mówi się o gigantycznym długu publicznym. Nie wiedzieć czemu politycy i dziennikarze nie interesują się tą kwestią. Nikt nie pyta, dlaczego ten dług ciągle rośnie i czy może rosnąć w nieskończoność? A jak podaje finansista, Tomasz Piekielnik, ukryty dług Polski wynosi - o zgrozo, ponad 5.000.000.000.000 (bilionów) zł. A władza udaje że rządzi i dalej zajmuje się sobą, bo przecież - nic się nie stało, Polacy. Nie podobają nam się również przerażające newsy z ostatnich miesięcy i tygodni, które pokazują jak chroniona, a raczej jak nie chroniona jest przestrzeń nad Polską. I w sytuacji, gdy grozi nam Putin i Łukaszenka zwolennicy PiS mówią, że największym wrogiem Polski jest Tusk.
Gdzie tu sens, gdzie logika?
Oni od Tuska zaczynają i na nim kończą swoje wystąpienia. Używają przy tym kłamstw i wulgaryzmów dalekich od języka parlamentarnego. Ale małostkowość polityków głoszących pisowskie „prawdy” objawione - to jedno, a drugie i moim zdaniem ważniejsze, jest to, że ludzie na hasło 800+, piknik rodzinny i darmowa kiełbasa, czy kolejny datek tracą instynkt samozachowawczy i zdolność do zrobienia prostego działania z matematyki z podziałem na dostał i oddał. I to do takich obywateli kierowany jest stek kłamstw. A oni zgodnie z założeniem - wierzą. Tak jak wierzą, że to dla dobra Polaków minister zdrowia kupił atrapy respiratorów od handlarza bronią i wierzą, że bezdomni podarowali biznesmenowi z Torunia luksusowe limuzyny i w to, że polskie niebo jest bardzo dobrze chronione przed rakietami i samolotami z Rosji i Białorusi, a także, wierzą w to, że Pegasus służy namierzaniu groźnych przestępców. Ta bezrefleksyjna wiara doprowadzi, a niektórych dowiezie, do urn wyborczych i gdy już tam dotrą, to jak Bóg przykazał oddadzą głosy na prezesa i jego kolesi. Nie zastanawiając się nad tym, że większość prezentów rzekomo od władzy, opłacają z własnych pieniędzy, w postaci wielu ukrytych podatków takich jak: danina solidarnościowa, podatek bankowy i handlowy, podatek cukrowy, opłata emisyjna, opłata przejściowa, stała i recyklingowa, a także opłata wodna i podatek od plastiku, podatek od transakcji. podatek medialny itd. Lista jest jeszcze długa.
Na zatrzymanie tej machiny pożerającej nasze pieniądze i niszczącej ludzki potencjał jest jeden sposób - udział w wyborach.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze