Bywają takie poranki, że ochoczo żegnam się z nocą i czym prędzej poddaję wirowi codzienności. Działam. Świat jest piękny! Ale bywają takie - i dzisiaj właśnie jest ten dzień - że nie śpię, choć powinnam. Jest czwarta rano, a mnie budzi niepokój. Otwieram oczy, jestem w ponurym nastroju i wiem, że dzień nie będzie udany. Wypijam mocną kawę i wciąż nie wiem co mam ze sobą począć. Włączam komputer i okazuje się, że takich jak ja, wcześnie obudzonych, jest więcej. Zastanawiamy się dlaczego nie śpimy. Powodów jest wiele. Ale najczęściej wymieniany jest stres pourazowy po wieczornym oglądaniu telewizji. Natłok przykrych wiadomości i noc w objęciach chandry pewna. Specjaliści od snu powtarzają aby się nie stresować przed spaniem. Ja się staram, ale lubię telewizję. Włączam „Szkło kontaktowe”, bo to z założenia program satyryczny. Niestety tylko z założenia. W trakcie programu mnóstwo tych, których nie chcę oglądać, a tym bardziej słuchać. Nienawistni kłamcy, hipokryci i oszuści. Jak się tak na nich napatrzę i nasłucham, to nie dziwota, że później mam noc pełną koszmarów.
Na politycznej scenie
nie widać przyjaznych gestów, ani troski o losy Polski. Władza o nieadekwatnej nazwie, w sumie bardzo dalekiej od prawa i sprawiedliwości, szuka tematów, które pozwolą jej zachować rządy. Nie bawiąc się w dyplomację - a szkoda, znów straszy imigrantami. Nawet w tej sprawie, choć sprawy nie ma, będzie referendum. Ale tylko po to, aby wyssać z Polaków dodatkową kasę na kampanię wyborczą, bo na referendum można więcej niż na wybory. Podzielona opozycja też nie pomaga w obronie przed trzecią kadencją dla PiS. Niektórzy na opozycji do dziś nie wiedzą, kto jest ich politycznym przeciwnikiem w walce o przyszłe rządy.
W nalatywaniu na Tuska prym wiedzie Szymuś, showman z przeszłości, który uwierzył w swoją moc sprawczą i zmyśla jak w kabarecie żeby widownia była zadowolona, a on po jej plecach, niby przypadkiem, wdrapie się na szczyt władzy. A co będzie jeśli się nie wdrapie? Już raz pomógł wygrać wybory nie temu co trzeba. Chce powtórki?
Polacy mają dość występów pajaców
udających przejętych losem kraju polityków. Obywatele, czytaj gorszy sort, chcą być poważnie traktowani. Nie będą milczeć, gdy w imię wygranych wyborów wciąż dzieli się Polaków i obrzydza Unię, której jesteśmy członkami. PiS jak kania dżdżu potrzebuje przymusowej relokacji uchodźców, a Unia ani myśli, aby ją wprowadzać. I gdy w Brukseli sądzą, że w tej sytuacji Pinokio raczej nie będzie z siebie robił pajaca, brnąc w kłamstwach i przecząc oczywistym faktom, to się głęboko mylą. On to będzie robił! Widzimy to od kilku lat.
Wszyscy są cholernie zmęczeni
ale milczeć nie wolno. Milczenie nie jest złotem... Milczenie jest najpaskudniejszym z kłamstw. Ten cytat z „Pierwszego kroku w chmurach…” Marka Hłaski wciąż jest aktualny. W poprzednim felietonie pisałam o marzeniach, dzisiaj o nadziei. Ale nasz świat ostatnio daje coraz mniej nadziei. W Ukrainie wojna, kryzys, wysoka inflacja, wisi nad nami groźba katastrofy klimatycznej niż demograficzny, a do tego niekompetentni i pazerni na kasę decydenci. Skąd więc czerpać nadzieję? Ktoś powie: trzeba szukać. Mnie pomaga wiara w ludzi, bliskość rodziny, piękno i cykliczność natury. Rozumienie przyrody pomaga odnaleźć nadzieję, bo w jej rytmie po zimie przychodzi wiosna, a po burzy słońce. Minie to, co było, a w to miejsce powstanie coś nowego. Nadzieję daje wiara, że po latach trudnych przyjdą lepsze czasy i dobrą zmianę da się zamienić na lepszą. Bo świat nie jest tylko zły. Poeci nadal piszą wiersze, ludzie wciąż śpiewają piosenki, budują domy, rodzą dzieci i co najważniejsze wciąż wierzą i mają nadzieję, że jeszcze będzie normalnie i przepięknie. Gdy zasypiamy z nadzieją sny będą spokojne. Ale tak jak marzeniom, żeby się spełniły, tak i nadziei trzeba pomóc.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze