Może dlatego, że większość moich znajomych już wkrótce odwiedzi swoje mamy z okazji Dnia Matki, najpiękniejszego święta, prześladują mnie wspomnienia i tęsknota. Szkoda, że dopiero dzisiaj zrozumiałam, jak ważny i wyjątkowy jest to dzień.
Nie lubię wspominać dzieciństwa i mówić o tym, że pochodzę z bardzo biednej rodziny. W sumie, rodzina, to może zbyt dużo powiedziane. Nie miałam rodzeństwa, a mama wychowywała mnie samotnie. Dzisiaj, z perspektywy czasu myślę, że ona się bardzo starała, ale wiecznie nam wszystkiego brakowało. Nigdy nie miałam nowych ciuchów, nosiłam te, z których wyrosły dzieciaki jej koleżanek, nie jeździłam na wycieczki, o komputerze nawet nie marzyłam.
Gdy tylko skończyłam technikum poszłam do pracy. Chciałam wreszcie zarobić na własne potrzeby. Miałam trochę farta, bo zostałam zatrudniona na stanowisku zastępcy głównego zootechnika w dużym gospodarstwie hodowli zwierząt. Moja praca do łatwych nie należała. Chlewnia i obora, to były główne miejsca mojej codzienności. Nie było to wymarzone zajęcie dla dziewczyny, która pragnęła bardziej kolorowego życia. Ale finanse rekompensowały te braki i pozwoliły mi na wyprowadzenie się od mamy, z jej ciemnej, zagrzybionej nory. Wynajęłam mieszkanie. Małą, jasną i przytulną kawalerkę. Ubrałam się wreszcie w nowe ciuchy, kupiłam kosmetyki i uwielbiane przeze mnie perfumy. Jeździłam na wycieczki. Zaczęłam żyć naprawdę.
Mama cieszyła się każdym moim sukcesem. A ja obiecałam, że będę jej pomagać finansowo, ale twierdziła, że sobie radzi, bo nie musi już mnie utrzymywać. Nawet odkładała jakieś grosze, bo chciała zrobić remont mieszkania, żeby pozbyć się grzyba i przy okazji rozjaśnić ściany i może wymienić jakieś sprzęty. Naprawdę była zadowolona, że tak świetnie się zorganizowałam. Powtarzała mi też, chociaż nie musiała, żebym nie trwoniła wszystkich pieniędzy. Nie zamierzałam tego robić. Dość dużo odkładałam. I co najważniejsze podjęłam zaoczne studia, żeby nie zamykać sobie drogi na zawodowy awans.
Wkrótce po rozpoczęciu zajęć,
na jednym z pierwszych zjazdów poznałam Michała. Wyróżniał się na tle innych facetów. Świetnie ubrany, przystojny, elegancki w stosunku do dziewczyn. Nie wierzyłam, że właśnie na mnie zwróci uwagę i zaproponuje, żebyśmy w przerwie między zajęciami poszli razem na obiad. Opowiadał mi o swoim domu i o rodzicach. Ojciec prowadził duże biuro doradztwa podatkowego, mama była radcą prawnym. Michał też był jedynakiem. Na szczęście niewiele, a właściwie wcale nie pytał o moją rodzinę, ani o moją pracę. W sumie się cieszyłam, bo czym miałam się chwalić. Praca w chlewni, albo moja uboga mama nie należały do atrakcyjnych tematów. Na kolejnym zjeździe Michał zaprosił mnie na Sylwestra w naprawdę drogim lokalu. Drogo, czy tanio - nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. I tak już byłam w nim zakochana. Mówił mi, że jestem wyjątkowa, piękna i mądra i że uwielbia te nasze spotkania. Dość szybko wylądowaliśmy w łóżku. To był mój pierwszy facet, a ja nie bardzo wiedziałam jak może skończyć się randka z winem i dobrą muzyką. Ale wiedziałam jedno, Michał mi się podoba, kocham go i pragnę jak niczego w świecie. Reszta się nie liczyła. Marzyłam o ślubie, białej sukni i naszych dzieciach.
Po kilku miesiącach gorących randek
w czasie zjazdów i nie tylko, Michał jakby zaczął się wycofywać. W końcu wydusił z siebie o co mu szło, myślę, że spotykamy się już dość długo, a ja nic o tobie nie wiem. Znam twoje gorące ciało, co cię kręci, a nie mam pojęcia, co robisz zawodowo, ani czym zajmują się twoi rodzicie. Wiedziałam, że go nie oszukam, dlatego jednym tchem opowiedziałam o pracy w chlewni i o biednej mamie, która sama mnie wychowała. Nie miałam pojęcia, jak zareaguje. - Och skarbie, nie możesz pracować w tak nietrafionym miejscu - powiedział. Ty ze swoją urodą będziesz doskonale reprezentować firmę taty. On akurat szuka odpowiedniej osoby, która zajmie się PR jego kancelarii, bo mimo, że wszystko jest ok, to konkurenci nie próżnują. Totalnie zaskoczona zapytałam, czym musiałabym się zajmować. Michał objaśnił mi krótko - na początek najważniejsza będzie prezencja, a z czasem rozmowy biznesowe. Właściwie prawie z marszu podjęłam pracę w firmie ojca Michała. Okazały biurowiec, eleganckie, nowoczesne pomieszczenia i najważniejsze, już na start dostałam dobrą pensję. Michał też od razu zaprosił mnie na niedzielny obiad do rodziców i przedstawił jako swoją miłość. Jeszcze tego samego dnia, przy kawie, poprosił mnie o rękę. Pierścionek, okazały bukiet, a ja całkiem zaskoczona, ale i szczęśliwa powiedziałam tak.
Spełniało się moje marzenie o cudownym życiu
Po kilku dniach pojechaliśmy do mojej mamy, bo chciałam przedstawić narzeczonego. Od samego wejścia do śmierdzącej, obskurnej klatki schodowej Michał stawał się coraz bardziej ponury. W mieszkaniu nie było lepiej. Widziałam, że brzydzi się wszystkiego. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak daleko jest moja mama w swojej skromnej obskurnej kawalerce, od rodziców Michała i ich okazałego domu. Byłam na siebie zła, że takiego mężczyznę zaprosiłam do tej obskurnej nory. Mama stawała na głowie, aby sprostać tej chwili. Na ławie postawiła kawę i owsiane ciasteczka, które zawsze dla mnie piekła. Michał niczego nie tknął. Chyba nigdy w życiu nie przebywał w takich warunkach. Mnie ze wstydu paliły policzki. Byłam bliska płaczu. Po krótkim czasie, który mnie wydawał się wiecznością, Michał zaproponował, żebyśmy już wyjeżdżali. Zgodziłam się czym prędzej. A mamie obiecałam, że zadzwonię jeszcze tego wieczoru. - Mam nadzieję, kochanie - powiedziała. Ostatnio rzadko się słyszymy i widzimy. - Nie zapominaj o swojej starej i schorowanej matce - prosiła. Zadzwoń, proszę. Przytuliłam się do niej i czym prędzej wybiegłam z mieszkania.
Zadzwoniłam za kilka dni
Mieliśmy z Michałem bardzo intensywny i romantyczny czas. Mama była zaniepokojona i smutna, że nie odzywałam się wcześniej. - Wiesz córcia, martwię się o ciebie. Zmieniłaś się bardzo, myślę, że to pod wpływem narzeczonego. Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi, ale przez skórę czuję, że nie będziesz z nim szczęśliwa. Bogaty i okazały dom, złota biżuteria i kupa pieniędzy nie czynią życia cudownym. Liczy się szczere i pełne miłości serce - mówiła z troską w głosie. Wściekłam się.- Tak mówisz, bo jesteś zła, że trafiłam lepiej niż ty. Bogactwo i piękny dom, to jeszcze nie grzech - krzyczałam w słuchawkę. Od tej pory każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią. Mama wciąż mówiła, że Michał mnie nie uszanuje, że zwariowałam dla pieniędzy. Zrobiło się niemiło. A Michał jeszcze bardziej podpalał sytuację. Twierdził, że matka go nie cierpi, a mnie też nie życzy dobrze. Miałam dość. Zadzwoniłam i powiedziałam, że nie będę więcej z nią rozmawiała i ma się ode mnie odczepić. Wyłączyłam telefon. Mama dzwoniła wiele razy, ale nie odbierałam.
Ślub wzięliśmy niskobudżetowy
Bez hucznej imprezy. Chciałam poinformować mamę, że biorę ślub, ale Michał mi odradził, twierdząc, że może przyjechać i celowo zepsuć nam ten dzień. Od tamtej pory minęło kilka lat. Na kolejną rocznicę ślubu, która odbywała się w lokalu, Michał się spóźnił. Dopiero po powrocie do domu wyczułam na jego ciuchach woń damskich perfum. Zaniepokoiłam się, ale nie robiłam, żadnej zadymy. Jednak stałam się bardziej czujna. Kilka dni później, gdy po powrocie z pracy zasnął na kanapie, a nigdy mu się to nie zdarzało, sprawdziłam jego telefon. Znalazłam wiadomości i już byłam pewna, że to od kochanki. Bez jakiegokolwiek zażenowania wspominała wczorajszy wieczór i dzisiejsze, stanowczo za krótkie popołudnie, które spędzili w hotelu. Za krótkie, bo tylko półtorej godziny - pisała.
Gdy tylko otworzył oczy
wykrzyczałam mu w twarz, że jest oszustem i że wiem o wszystkim. Ale jego reakcja mnie dobiła. Michał powiedział, że od zawsze czuł, że jestem z nim tylko dla pieniędzy i że zależało mi tylko na tym, aby jego kosztem wygodnie się urządzić. Wypomniał mi pochodzenie i moją ubogą mamę i to że rzuciłam studia. To prawda. Zrobiłam to po pierwszym, fantastycznie zaliczonym roku. No i dodał, że nie jestem już tą ładną, seksi dziewczyną sprzed lat, dlatego musi się rozejrzeć za kimś odpowiednim. To był dla mnie cios. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ale mój mąż doskonale wiedział. Kazał mi spakować rzeczy i wynieść się z jego domu.
Minęło kilka długich miesięcy
a ja kolejny raz w życiu próbuję stanąć na nogi. Nie żądałam nawet części pieniędzy od Michała, bo duma mi nie pozwala. Chciałabym tylko, aby mi szczerze odpowiedział dlaczego ożenił się ze mną, po co było to małżeństwo? Dlaczego, skoro wciąż miał o mnie tak złe zdanie wybrał właśnie mnie, a nie kogoś ze swojej bajki? Ogarniała mnie rozpacz. Teraz kiedy mąż mnie porzucił, chciałabym prosić mamę o przebaczenie i przyznać jej rację - Tak mamo, nie szanował mnie. A ja byłam głupia i tak jak mówiłaś zatraciłam się. Zapragnęłam ją przeprosić i przytulić. Wiele razy wyobrażałam sobie, że pijemy kawę i jak dawniej zajadamy najlepsze pod słońcem ciasteczka owsiane, jakie dla mnie piekła, kupując do nich, często za ostatni, grosz masło. Ale po tym co jej zrobiłam nie miałam odwagi. Pojechałam pod jej blok i gapiłam się w okna, żeby zobaczyć chociaż cień mojej mamy.
Wtedy podeszła do mnie sąsiadka. - Grażynka, jak dobrze, że Cię widzę, mam dla Ciebie list - powiedziała. - List? zapytałam. - Od twojej mamy. - Dlaczego list od mamy? Gdzie ona jest - zaniepokoiłam się. - Szukała cię. Umierała w samotności…
Napisz komentarz
Komentarze