Powstało coś takiego, co wzbudza zainteresowanie nie tylko licznych czytelników prasy codziennej, stacji radiowych i telewizyjnych, ale także, a nawet przede wszystkim Joe Bidena, prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Otóż polski parlament w atmosferze powagi (nie pod przymusem, jak za czasów carycy Katarzyny II, która znana jest w pewnych kręgach pod nazwiskiem Katarzyna II Wielka, urodzona jako Zofia Fryderyka Augusta, córka pruskiego generała, na dodatek w Szczecinie), wykonał krok w kierunku powołania Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022.
Tu istotne i należne wyjaśnienie: po co mieszam w historii, sięgając do czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego nie do końca rozliczonych delegacji do Petersburga? Nic w tym dziwnego, chodzi o korzenie, a korzeni nie trzeba się wstydzić, nawet jeżeli są niewielkie i nie sięgają daleko w głąb.
Zatem do rzeczy: badanie wpływów rosyjskich należałoby zacząć od końca, czyli od najświeższych okoliczności. Oto bowiem przed Komisją ds. badania (przyjmuję tu skróconą wersję nazwy) winni stanąć przede wszystkim najbardziej zasłużeni dla polskiej sceny politycznej m.in. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki z akolitami. Obaj panowie, tuż przed agresją Rosji na Ukrainę spotkali się z towarzystwem spod ciemnej gwiazdy (po rosyjsku: tiomnaja zwiezda) z Victorem Orbanem, Marine LePen oraz Santago Abascale – hiszpańska, populistyczna partia VOX, Tomem van Griekenem – flamandzka partia populistyczna i populistą z Estonii Martinem Helme. Orban już dwunastokrotnie spotykał się z Putinem, niezależnie od pogody i sytuacji na froncie ukraińskim, o kontaktach Marine LePen z Moskwą (czytaj: z Putinem) wypowiada się, z godnością, sama zainteresowana. Można więc założyć, że kontakty jakieś, rosyjskie wpływy pośrednie są, a czy dla PiS jest to coś wstydliwego? Trzeba by zapytać o to zwykłego posła, człowieka śniegu, jak mówią sympatycy jegomościa, strząsając z marynarki sypiący się łupież. On na pewno posiada wiedzę.
To jest właśnie ten kierunek.
Nadto – każdego myślącego o zbrodniarzu wojennym Putinie, Orbanie i pozostałych uzdolnionych geniuszach zmian ustrojowych w obrębie autokracji – już tylko za samo myślenie należy uhonorować szarfą z napisem: podejrzany typ. Tak przyodziani jegomoście mogą pokazywać się publicznie dzień w dzień w telewizji. Oczywiście w tej słynnej telewizji.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze