Po emisji reportażu „Franciszkańska 3” znajomy zapytał mnie jak to skomentuję? Nie wiem. Najpierw sama chcę się z tym zmierzyć. To mój Papież.
Wybór kardynała Wojtyły na głowę Kościoła, był dla mnie wydarzeniem przełomowym. Pamiętam radość, jaka mnie ogarnęła, gdy z Rzymu dotarła ta wiadomość. Potem płakałam, gdy cierpiał i gdy umierał. Jan Paweł II istniał w całym moim dorosłym życiu. Jego pierwszy, po wyborze i następne przyjazdy do Polski były świętem i nie da się tego wymazać z pamięci. Oglądałam relacje, jeździłam na spotkania i czerpałam siłę ze słów i z potęgi Ojca św. i tysięcy ludzi, którzy pielgrzymowali razem z nim. To były wyjątkowe zgromadzenia i emocje. Dlatego dziś jest mi trudno odnieść się do reportażu. Wiem, że w sprawie Jana Pawła II nie będę neutralna i obiektywna. Z dnia na dzień nie wyzbędę się wspomnień, szacunku i świadomości jego niewątpliwych zasług dla Polski, dla naszego miejsca w Europie i w świecie. To wtedy postawiliśmy go na piedestale.
Potem zredukowaliśmy papieża,
polityka światowej rangi do kremówek, do górskich wędrówek starszego pana w białym płaszczu i jeszcze paru innych sielskich sytuacji, nie mówiąc o tysiącach, często kiczowatych pomników, których już za życia nie chciał i prosił, żeby ich nie stawiać. Nie uszanowaliśmy tego. A teraz najlepsze co można zrobić, to wyciszyć emocje. Nie iść w ślady polityków, którzy histerycznie, żeby nie powiedzieć fanatycznie ruszyli do obrony czci papieża. Ci którzy odrzucili jego nauki o państwie prawa, demokracji, kulturze i szacunku do każdego człowieka bronią go najgłośniej i dalej go nie słuchają, gdyż ważnym tematem homilii i encyklik papieża było dążenie do prawdy. Prawda nas wyzwoli, mówił.
Więc szukajmy prawdy
O nim samym również. Nie jest to łatwe, szczególnie, gdy ocenia się czyny sprzed ponad pół wieku przez pryzmat dzisiejszego dnia. Jest to jak kluczenie w ciemności. Zwłaszcza, gdy źródłem dochodzenia do prawdy są szczątkowe dane z archiwów kościelnych, a przede wszystkim akta „ubecji”, wyciągane ze zbiorów IPN. Akta które w zależności od potrzeb mogą być uznane za prawdziwe, lub fałszywe. Skądś już to znamy. Te akta, nie były tworzone z myślą o prawdzie tamtych czasów, o ludziach i świecie. Miały upodlić i zniszczyć człowieka, a temu, który to zrobi zapewnić profity: stanowisko, wyjazd, lub kasę. W pierwszej kolejności trzeba pozwolić na rzetelną ocenę Karola Wojtyły i pontyfikat JPII, wykorzystując wszystkie możliwe źródła. Tak się to robi w przypadku postaci historycznych - świętych też. Komisja złożona z ekspertów-badaczy przeszłości, powinna bardzo dokładnie zbadać archiwa, także, a może przede wszystkim kościelne. Z dochodzenia do prawdy o papieżu Polaku, trzeba koniecznie odsunąć polityków, którzy zechcą na tym zbijać partyjne interesy. Ojciec św. już jest w komitecie wyborczym.
Sejm,
procedując uchwałę o ochronie dobrego imienia JPII pozwolił na wycieranie sobie pełnych obłudy gąb, właśnie jego imieniem. Burzliwa debata, odbyła się na tle wizerunków papieża, przyniesionych przez posłów prawicy. Przeciwnicy uchwały mówią, że pod wzniosłymi hasłami, rządzący próbują wywrzeć presję na media, by zatrzymać swobodną dyskusję na niewygodne tematy. Politycy wciąż będą podgrzewać atmosferę, prowokując publiczne śledztwo w sprawie Karola Wojtyły, bo zamiast uspokoić sytuację, uzurpujący sobie prawo do bycia lepszymi, zwęszyli wyborczy interes. Ale według wielu publicystów udział polityków w tym procesie nie będzie dobry ani dla Kościoła, ani dla zwykłych ludzi, którzy kochali papieża.
Prawda o św. Janie Pawle
niech broni się sama. To będzie bolesne, ale często piękno rodzi się w bólu, a prawda, sama w sobie jest piękna. Prawda, a nie wprowadzane na siłę dekrety, portrety itp. Prawda oczywista jest taka, że święty, to człowiek, jak każdy z nas, z krwi i kości, a nie z relikwii. Jest też święta prawda - JPII nie potrzebuje fałszywych obrońców ani handlarzy jego relikwiami.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze