Mimo, że ceny paliw kopalnych, które znacząco wpływały na wzrosty cen, na giełdach światowych spadają, to u nas towary i usługi konsumpcyjne w styczniu 2023 r. wzrosły rdr o 17,2 proc. Taką informację kilka dni temu podał Główny Urząd Statystyczny.
Co prawda gołym okiem widać w sklepach i na rachunkach drożyznę, ale premier Morawiecki , jak zwykle pełen optymizmu, dzieli się z nami swoją radosną wizją: dobrą wiadomością jest to, że ten wzrost inflacyjny jest niższy niż rynek sądził i jestem spokojny, że od kwietnia, maja, czerwca inflacja znajdzie się w trendzie spadkowym.
Jednak w oczekiwaniu na lato wciąż musimy mierzyć się z zimą, która choć - jak do tej pory - była dla nas i naszych kieszeni dość łaskawa, to wciąż jeszcze może ścisnąć mrozem, a wtedy trzeba będzie dorzucić do pieca i niestety marzeniami i optymizmem się nie nagrzeje.
Z pytaniem jakie są przewidywania dotyczące opłat za ciepło zwróciliśmy się do Grzegorza Malinowskiego - Pesta, prezesa PEC w Brodnicy.
- Jedno co mogę powiedzieć z całą stanowczością, to to, że nie planujemy żadnych podwyżek w pierwszym kwartale tego roku, mimo, że obecne ceny nie są adekwatne do ponoszonych przez nas kosztów. Co prawda obecnie spadają ceny miału, ale myśmy zakupili ten opał, gdy był bardzo drogi i mamy pewien zapas, z którego obecnie korzystamy i przewidujemy, że powinien nam wystarczyć do końca sezonu grzewczego. Pocieszające jest też to, że ceny gazu ziemnego też spadają. Na giełdzie od około trzech tygodni kształtują się na poziomie około 300 zł za MWh. To jest cena w miarę do przyjęcia. Bo jeszcze kilka miesięcy temu to były kwoty sięgające 1200 i więcej złotych za MWh. Dzisiejsze ceny są i tak sporo wyższe od tych sprzed wojny w Ukrainie. W tamtym czasie one były różne i sięgały od 80 zł do 100, 120 zł, dla przedsiębiorstw świadczących usługi ciepłownicze. W związku ze spadkiem cen na giełdach my także nie planujemy podwyżek. Będziemy obserwować rynek i to, jak on ukształtuje ceny. Po pierwsyym kwartale powinniśmy wiedzieć jakie są koszty oraz nasze przychody i dopiero wówczas będą zapadać decyzje finansowe.
- Kilka dni temu prezydent podpisał nowelę wprowadzającą mechanizm, który ograniczy wzrost cen ciepła dla odbiorców. Co z tego wynika dla przeciętnego Kowalskiego? - pytamy prezesa PEC.
- Wynika z niej, że wzrost cen ciepła nie może być większy niż 40 proc. w stosunku do cen obowiązujących 30 września 2022 r. Ustawa ma na celu objęcie systemem wsparcia kosztów zarówno wytwarzania, jak i dostawy ciepła. Ona dotyczy dostawy ciepła do wymienionych, uprawnionych odbiorców. Tzn. dla gospodarstw domowych, szpitali, żłobków, przedszkoli, szkół, domów pomocy społecznej i innych instytucji użyteczności publicznej, a także dla wspólnot mieszkaniowych, spółdzielni mieszkaniowych oraz innych podmiotów, które na mocy ustawy, umowy lub innego tytułu prawnego są uprawnione lub zobowiązane do zapewnienia dostaw ciepła do lokali mieszkalnych i lokali instytucji użyteczności publicznej. Z początku rząd zapowiadał, że wszelkich przeliczeń w tym zakresie ma dokonać Urząd Regulacji Energetyki, tymczasem dostaliśmy pismo, z którego wynika, że to na nas nakłada się obowiązek dokonania tych przeliczeń. Oczywiście wywiązaliśmy się z tego zobowiązania i cała dokumentacja w tej sprawie została wysłana do URE.
- Jak przy ciągłych skokach cen funkcjonuje Przedsiębiorstwo?
- Przy tym całym chaosie cenowym udało nam się rok 2022 zakończyć wynikiem dodatnim. Ale to dzięki temu, że PEC nie tylko kupuje na giełdzie np. gaz, ale i sprzedaje na giełdzie energię elektryczną, jaką dzięki wcześniej przeprowadzonym inwestycjom wytwarzamy w ramach kogeneracji . Bo jeśli chodzi o sprzedaż ciepła naszym odbiorcom, to albo wychodziliśmy na zero, albo nawet trzeba było dopłacać. Na szczęście ewentualne straty mogliśmy wyrównać cenami prądu, które, zwłaszcza pod koniec ubiegłego roku, były na bardzo wysokim poziomie.
Dla osób, które interesują się czystością powietrza, mam dobre wiadomości z zakresu ochrony środowiska. Mogę zapewnić, że obecny sezon grzewczy jest ostatnim gdzie jeszcze częściowo spalany jest węgiel. Następny sezon będzie już tylko kogeneracja, gaz i fotowoltaika. To uważam za sukces naszego Przedsiębiorstwa. Od początku, gdy zacząłem tu swoją pracę dążyłem do rezygnacji z węgla. W tej chwili montujemy kocioł gazowy o mocy 10 MW. Dostaliśmy dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na wymianę pozostałej jeszcze części sieci tradycyjnej na preizolowaną. W tym projekcie jest również budowa kotła na biomasę. Oprócz tego złożyliśmy wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska o wsparcie na farmę fotowoltaiczną o mocy 0,5 MW, która ma powstać na placu, gdzie dotychczas składowany był węgiel. Jestem przekonany, że te inwestycje zarówno dla środowiska jak i dla poprawy kondycji finansowej PEC będą bardzo korzystne.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze