Nie daje nam władza odpocząć od afer. Dzięki ciężkiej pracy dziennikarzy, światło dzienne ujrzała kolejna granda. Tym razem tzw. „Willa+”.
Minister edukacji, który rzekomo nie ma pieniędzy na oświatę lekką ręką, łamiąc wszelkie standardy moralne i demokratyczne, rozdaje publiczne pieniądze, nawet po kilka milionów, ale tylko organizacjom zbliżonym do PiS. Mało tego minister bezczelnie broniąc swoich decyzji, dolewa oliwy do ognia, jeszcze bardziej obrażając Polaków. Z kolei Obywatele pytają dokąd to wszystko zmierza. Odpowiedź można znaleźć przyglądając się gospodarce Węgier i poczynaniom Orbana, który dla naszych rządzących stał się guru godnym naśladowania.
Ponad tysiącletnie relacje między Polską i Węgrami raz były lepsze, raz gorsze. Zdecydowanie poprawiły się za rządów PiS. Chociaż ostatnio z powodu antyukraińskiej polityki Węgier gorąca miłość między naszymi politykami zdecydowanie ostygła. Ale nie ostygła fascynacja rządami Orbana. Nasi wciąż podglądają zagrywki brata z Budapesztu i wiele z nich przenoszą na grunt krajowy. U większości Polaków budzi to uzasadniony lęk, bo obecnie Węgry są w ogromnych tarapatach.
W Polsce mamy normalną patologię
a na Węgrzech patologiczną normalność. Ten krótki wpis znaleziony na jednym z portali pokazuje obraz panujący w obu krajach. Wyjaśnienie tych pojęć daje książka pt. „Węgry. Anatomia państwa mafijnego” , autorstwa Balinta Magyar`a. W tłumaczeniu podtytuł - „Czy taka przyszłość czeka Polskę” zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Po wcześniejszej lekturze książki Igora Janke - „Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbanie”(obie książki się uzupełniają) mogłam przypuszczać co znajdę w „Anatomii”. Janke pokazał człowieka z jego emocjami i sympatiami, a przez pryzmat życia Orbana także historię Węgier ostatnich lat. Ten facet będąc już członkiem parlamentu, m.in. ostro walczył z Kościołem i religią, a obecnie stał się najbardziej konserwatywnym politykiem w Europie. Janke opisał też w jaki sposób doszło na Węgrzech do dramatycznych podziałów, jak rosły fortuny rodziny i znajomych premiera Orbana. Aż dziw, jak historie zrodzone u hajduków pasują do naszych doświadczeń.
Magyar nie tylko o Węgrzech
Tematyka „Anatomii…” nie tylko pozwala zrozumieć i rozróżniać oba stany: normalną patologię i patologiczną normalność, także liczne opisy krętych węgierskich ścieżek, ułatwiają poznanie metod prowadzących do systemu państwa mafijnego. Jest to książka dokładna i dla nas ważna. Bez problemu dostrzeżemy podobieństwa w politycznej papce Viktora i Jarka. Opis z przejmowania majątku, nacjonalizacji prywatnych firm, likwidowania niepokornych biznesów, daje poczucie, że podobnie można tłumaczyć postępki „dojnej zmiany”. Gdy światło dzienne nad Dunajem i nad Wisłą, ujrzała większość spraw związanych z wyprowadzaniem majątku z systemu publicznego na rzecz prywatnych osób, najczęściej członków rodziny i znajomych, wyraźnie widać, że w tej grze chodzi głównie o kasę. Miał rację Kaczyński mówiąc, że - do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Idzie się po pieniądze. Z tym, że fortuny omijają zwykłych obywateli.
Książka Magyar`a zmusza do refleksji,
w którym miejscu węgierskiej rzeczywistości jesteśmy my. Bo, że idziemy po tropach Orbana nie ma wątpliwości. Nie mają też wątpliwości socjolodzy, politycy i historycy, że to, co dzieje się na Węgrzech jest już państwem mafijnym z typowym dla mafii rodzinnym charakterem. Oprócz osób połączonych więzami krwi są też członkowie wspólnoty interesów. Te więzy pieczętuje biznes. Piramida podległości się rozrasta, a czubek stanowi osoba, która wszystko ze sobą coraz bardziej zapętla i uzależnia. I tak to się kręci.
Sytuacja Węgier jest zła. Do tego za łamanie praworządności UE odcięła im część funduszy. Co będzie z Polską? Przyszłość w naszych rękach. Póki co mamy lepiej. Ale Orban na psucie państwa miał więcej czasu, bo od 2010 r. gdy pierwszy raz został premierem.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze