Dogasa ostatnia, czwarta już świeca z adwentowego wieńca. To znak, że za chwilę jej blask zastąpią lampki choinkowe i w wielu polskich domach rozbrzmiewać będą kolędy. Bo przecież Bóg się rodzi! Zanim zasiądziemy do wyjątkowo celebrowanego posiłku - wigilijnej wieczerzy - miliony ludzi będą składać sobie życzenia i zgodnie z rytuałem dzielić się opłatkiem, który symbolizuje, a może to już przeszłość, pojednanie, przyjaźń i miłość?
Wiara i żywy przekaz tradycji
przez wieki pozwalał Polakom przetrwać najtrudniejsze czasy - lata zaborów, wojen i komunizmu. Silne obyczaje rodzinne i religijne stanowiły fundament polskości, a kościół był domem dla potrzebujących. Tam też rodziły się mocne braterskie więzi i poczucie odpowiedzialności za Ojczyznę. Ale kościół przede wszystkim był miejscem pojednania i miłości do drugiego człowieka. Pobożność i tradycje oraz wyraźnie określone cele i wartości trwale zakorzeniły się w Polakach i znacząco oddziaływały na życie. Szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia odczuwało się wszędzie; w rodzinach, w pracy i na ulicy bliskość i wspólnotę.
Czas Bożego Narodzenia
to jedyny taki czas nadziei i budowania tego, co najważniejsze między ludźmi - życzliwości, miłosierdzia oraz szacunku. Dla wielu z nas to czas zadumy i pytań o to jak daleko odeszliśmy od tamtej szczerej wiary i od pięknych obrzędów, które tworzyły naszą jedność i siłę? Bo, że odeszliśmy - nie ma wątpliwości. Pytanie jak daleko? Wnioski są ponure. Ale pozostaje nadzieja, która pozwala wierzyć, że jeszcze będzie przepięknie i przestanie działać motto byłego szefa telewizyjnej propagandy, naczelnego łgarza, który mówił: "Ciemny lud to kupi”, szerząc pogardę wobec rodaków podobną do tej, jaką głosił jego partyjny kolega, też wybitny krętacz, że Polacy mają za..lać za miskę ryżu. To boli, bo nieważne światły, czy ciemny lud to kupuje.
W święta chciałoby się trochę optymizmu
Ale się nie da. Bo święta, to część codzienności, a tę otacza brudna polityka, która wtargnęła w nasze życie. Mimo światowych kryzysów stale rozbija się nas na tysiące nie pasujących do siebie cząstek. Wciąż są prawdziwi Polacy i są oni, sługusy Niemców. I tych onych - jak mówi prezes, trzeba zniszczyć. Żenujący poziom debaty, podziały i wrogość widoczna w Sejmie i w tv wdarła się do naszych domów i wiele skłóconych przez politykę rodzin nie zasiądzie do wspólnej wieczerzy. Nie tego oczekujemy od decydentów. Władza, ma rozwiązywać międzyludzkie konflikty. Ma działać dla dobra obywateli i pokazywać co łączy, a nie szukać wrogów. Mówi się o polsko-polskiej wojence wciąż podsycanej w imię partyjnych interesów. Dla niektórych polityków, to chleb powszedni, bo z ich punktu widzenia, dzielenie jest skuteczne. Po prostu opłaca się. Tak jak w oparach kolejnej afery opłaciło im się sprzedać Rafinerię. To działanie na krótką metę i dla zysku tylko wąskiej grupy. Niemniej za takie rządy wysoką cenę latami będą płacić wszyscy.
Nadzieja umiera ostatnia,
ale jednak umiera. Wielu Polakom czas nadziei się kończy. Mimo to wciąż tli się w nich iskierka, która daje wiarę, że nadejdą czasy, gdy zdrowie i życie obywateli będzie ważniejsze od propagandy, że już nigdy wystąpienia polityków, głównie te z mównicy sejmowej, nie będą potokiem kłamstw i obelg i że koledzy od wspólnego żłobu dla własnych interesów nie będą bronić szkodników działających wbrew dobru Polski. Generała z rakietnicą w ręku też. Ich miejsce jest na politycznym śmietniku, a nie na szczytnych posadach.
W zakończeniu trochę optymizmu
Mam nadzieję, że doczekamy czasów, gdy władza nie będzie udawać, że rządzi, wróci praworządność i mądra opozycja, a Polska podniesie się spod ciężaru dyletanctwa, korupcji i ogromu zła.
Na te piękne święta, na przekór wszystkiemu, Państwu i sobie życzę miłości, wiary i nadziei.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze