Liczba mnoga wskazuje, że nie będzie to jedna postać, ale kilka, może dwie. Wyjaśniam mniej zorientowanym, że OSOBLIWOŚĆ odnosić się może do zjawisk przyrody, astronomii, sytuacji na targowisku a także, w sposób naturalny, do postaci idących przez świat tyłem, rozpoznawanych przez tył marynarki z samodziału oraz resztek butaprenu (tak już stwardniałego od czasów PRL-u, że nic tym już nie przykleisz, ani nie powąchasz – przyp. B.D.).
Osobliwość sytuacyjną mogą tworzyć osobowości, postaci znane lub całkowicie anonimowe. Oto jedna z nich – kategoria osobowość i osobliwość. W miejscowości mniej znanej główny bohater, wybrany później na człowieka roku, był szefem miejscowej fabryki zapałek. W miasteczku wybuchł pożar, bardzo lokalny. Spalił się kiosk. Z gazetami i innym badziewiem codziennego użytku, z kartami do gry w baśkę. Spaliło się niemal wszystko. Poszło, jak to się mówi, z dymem. Nie spalił się tylko karton z zapałkami!!! Owe zjawisko obrosło legendą, a w wersji rozbudowanej puentą było przyznanie szefowi tej fabryki tytułu „Regionalny Człowiek Roku”. Dziś, gdy przywołuję tę osobliwość na spotkaniach z Czytelnikami, starsi ludzie potwierdzają nie tylko, że tak mogło być, ale że tak było! Że paliła się co dziesiąta zapałka z pudełka. - Jak jeszcze paliłem, a było to ho,ho – machnął ręką uczestnik spotkania z trzeciego rzędu – a przy piwku się paliło, bo niby dlaczego nie, to odpalaliśmy jeden od drugiego. Papieros od papierosa, bo inaczej nie dało. Zapałki się nie paliły. To tyle ode mnie.
Ten wyjątkowy opis, a raczej wypowiedź człowieka urodzonego w PRL-u spowodowała falowanie głów i umysłów w sali, do której weszli wszyscy, którzy chcieli. Pewna dama postanowiła odnieść się do słów, które usłyszała w telewizorze – jak powiedziała – z ust człowieka od ogólnego wyglądu (buty, koszula, krawat, guziki, marynarka), znawcy wszelkich tematów. Dopowiedziała, że chodzi o Jarosława Kaczyńskiego. Miał on zakwestionować jakość niemieckich proszków do prania. - Niby niemieckich a jednak nie niemieckich, na pewno nie polskich i nie narodowych – stwierdziła, czym naruszyła spokój sali.
- Może pruskich, z Królewca sprowadzonych, albo z Königsberga! - ktoś błysnął wiedzą historyczną, a może chciał wywołać skandal międzynarodowy.
- Albo z NRD!!!
- Dajcie spokój, ludzie, dajcie mi skończyć! - dama zaprotestowała i sala ucichła. - Ja wam przeczytam jak było, co on powiedział: - Na pewno państwo widzieli, nie wiem, czy takie sklepy są w Olsztynie, "Chemia prosto z Niemiec". Bo ta chemia jest lepsza, sprzedawana pod tą samą nazwą i mniej więcej z taką samą ceną. Ale oni uznali, że można nas oszukiwać i wykorzystywać, jak kiedyś wykorzystywali kolonie... - złożyła kartką na czworo i dodała. - Ja nadal piorę w Ixi, bo mój świętej pamięci ojciec wygrał raz kiedyś w karty wiele worków, od magazyniera rezerw państwowych. I tak to jest! Taka jest prawda – powiedziała kobieta.
I tę prawdę przekazuję, jako osobliwość sytuacyjną.
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze