Pieniążki kto ma,
ten płaci i funduje, a kto pieniążków nie ma, to ten się podlizuje. Tak jakoś śpiewało się, podczas dawnych, studenckich rajdów, oczywiście pieszych.
Nie wiem dlaczego ni stąd ni zowąd, właśnie dzisiaj od rana prześladują mnie słowa tej piosenki. Nie znajduję innego wytłumaczenia jak to, że od dawna wszędzie przewija się temat pieniędzy, a dokładnie ich brak, zwłaszcza u obywateli. Natomiast państwowe spółki puchną od hajsu. Władza dba o spółki, one dbają o władzę i wszystko zostaje w rodzinie. Ostatnio ujawniono kolejne „afery”, z kasą w tle. Ponoć naczalstwo ze spółek Skarbu Państwa, polecone przez władzę, finansowało kampanie wyborcze byłej premier i byłej rzecznik rządu do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. Media trąbią, że bodajże z PKN Orlen do kandydatek szła kasa w jednakowych, wysokich kwotach. Jak widzimy w stacjach ceny za paliwo też są jednakowo wysokie. Ale to, podobno wina Putina.
O co chodzi z tymi aferami?
Przecież obie kobiety dobrze przysłużyły się swoim darczyńcom. Zwłaszcza jedna, która posadziła na doskonale płatnych stołkach wiernych PiS-owi ludzi. Oni teraz mają okazję, aby za darowane życie na bogato odwdzięczyć się. Podobny haracz za posadę buli też prezeska PZU i jej zastępcy, którzy setki tysięcy złotych płacą na konto PiS. Co w tym dziwnego, że spłacają długi? To świadczy o tym, że są „uczciwi”, zwłaszcza, że wielu z nich z racji braku jakiejkolwiek wiedzy, nigdy by tak wysoko nie zaszło.
Z rączki do rączki
Znów w sukurs przyszła mi piosenka. Przed laty śpiewał ją Zbigniew Wodecki: ty mnie ja tobie, ja tobie a ty mnie. To działa. Skoro działa, to dlaczego pod adresem PIS pojawiło się tak wiele słów krytyki i ostrych komentarzy, jak chociażby ten, ich partyjnego kolegi, byłego skarbnika PiS: „Mamy do czynienia z zaczątkiem systemu oligarchicznego”. Stanisławie kochany, to chyba z zazdrości, tak się pan wypowiada. Co innego wypowiedź prawnika i aktywisty, nie związanego z PiS-em, ale działającego na rzecz jawności w polskiej polityce. On pisał: nie mam wątpliwości, że proceder nadzoruje partia. Partia wydaje takie polecenia i partia określa na kogo należy wpłacić środki. Naprawdę?
Przecież do władzy nie idzie się dla pieniędzy!!!! Przypomnijmy sobie, tak w 2015 mówił Kaczyński. Niestety, jak się później okazało - do władzy idzie się po pieniądze. Nawet w czasie kryzysu rząd przyznał sobie nagrody; „to nie skandal", taki komentarz na decyzję kolegów w 2018 dał prezes. Wtórowała mu ówczesna premier, grzmiąc z mównicy sejmowej: te pieniądze im się po prostu należały.
O forsie
też mówią, a dokładnie krzyczą, górnicy. - Ceny niesamowicie szybko rosną. Dramatycznie pogarszają sytuację społeczeństwa i polskich firm. Do takich wzrostów cen nie ma podstaw. PGE zarabia miliardy złotych, w tym roku to będzie ok. 8 mld czystego zysku, podczas gdy niektórzy ludzie nie są już w stanie płacić rachunków. Nie ma żadnych podstaw, aby zyski PGE były tak duże, aby oni zarabiali na nieszczęściu i biedzie obywateli. Z kraju, który był niezależny energetycznie doszliśmy do sytuacji, że ludziom brak węgla. Do tego doprowadziliście! - mówił prezes Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień '80".W wystąpieniach górników nie to było najgorsze, że wytykali rządzącym oszustwo, brak kompetencji i doprowadzenie gospodarki energetycznej do ruiny, ani to, że nie biorą od polskich kopalń węgla za 800 zł, a sprowadzają z zagranicy błoto, które Polakom sprzedają po 3 tys. zł. Najgorsze były wyzwiska pod adresem premiera Morawieckiego i prezesa zarządu PGE Dąbrowskiego. W przemówieniu padały ostre uwagi m.in., że obaj bandyci za swoje czyny będą rozliczeni. Chyba nikt nie spodziewał się, że to górnicy, dotychczasowi pupile prezydenta i PiS tak bez litości wystąpią przeciwko władzy. Ale widać, że gdy chodzi o pieniądze, to wszystkie chwyty są dozwolone.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze