Tak już ze mną bywa, że na swojej reporterskiej drodze spotykam ludzi, których inni nie chcą spotkać, rozmawiam z tymi, z którymi inni nie chcą gadać, słucham tych, których inni nie chcą słuchać, bo szkoda im czasu. Zatrzymuję się, gdy inni idą dalej.
- Jo żem wiedzioł, że kłamiom i że wyngla nie bedzie. Jo żem to wiedzioł het, het...Tamuj je staw. Woda je. A za wodom nic nie je. Ino łąka. No ale... to ino tak wyglądowuje. A tamuj, meter pod łąkom, je torf!!! Jo to wim!
Dla tych kilku zdań warto było zatrzymać się i posłuchać człowieka, który głośno myślał. Stał na małym wzgórku jak pomnik, a ja wychodziłem z lasu, pajęczynami obleczony, z grzybami na dnie kobiałki. Zgubiłem się, a on był najbliżej, niemal pod ręką. Byłoby głupio, otrzymawszy niezbędną informacje gdzie i jak, którędy, ruszyć od razu przed siebie. Czułem, że chciałby porozmawiać. Nawet o byle czym, ale dziś nie tylko byle co jest sprawą poważną. Chodzi o życie!
Miałem sporo czasu, a on sporo przemyśleń. Zaczął od ocieplania domu. No bo usłyszał w telewizji, że ocieplać trzeba dom, bo węgla... nie zabraknie. On wie dobrze, że jak mówią, że czegoś nie zabraknie, to wiadomo, że zabraknie. A domu nie ociepla, bo – jak sobie skalkulował – gorąco było tego lata, stopni ponad trzydzieści, a nawet blisko czterdzieści. Doszedł więc do wniosku, że ta gorączka, co dopadła nasz kraj latem, tyle gorąca zostawiła w murach, że to ciepło się w ścianach utrzyma na długo. No, może nie do końca zimy ale przynajmniej do końca tego roku. Ale, na wszelki wypadek trzeba mieć czym palić.
Jeszcze w sierpniu poszedł nad staw, a na zastawiu łąka. Przymierzył szpadlem. Poszło. Zdjął z góry na metr prawie, w kwadracie pięć na pięć. Zięcia najął. We dwóch lepiej i łatwiej. Ukazał się czarny, błotnisty i tłusty moczar. Tak przygotowany teren zostawili na jutro.
Narządzie do kopania przypominało szpadel wąski i długi. Wąski na dziesięć, może trochę więcej centymetrów i długi chyba na pół metra. Tym kroili jak w maśle. Na paletę chwilowo, na połowę i na drewnianą taczkę, którą zięć obsługiwał, krojąc przed ułożeniem na równe, jak cegły części. Torfowe zdobycze. Przewiezione na podwórko, ułożone niewielkimi partiami, na wiatr wystawione. Czarne cegły z zastawia. Będą dobre gdyby się okazało, że mury ciepła jednak nie trzymają i coś trzeba zrobić. Żeby jakoś sobie życie ocieplić.
Bogumił Drogorób
Fot. Internet
Napisz komentarz
Komentarze