Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 18 czerwca 2025 15:04
Reklama

Na wakacje nie jedziemy. Gdzieś, w pobliżu

Na wakacje nie jedziemy. Gdzieś, w pobliżu

Rozmawialiśmy z przedstawicielami kilkunastu rodzin, mieszkańcami Brodnicy i podbrodnickich miejscowości. Tylko jedna z nich planuje wyjazd, raczej dalej od domu, nad Adriatyk.

Trudno o jakieś precyzyjne analizy, wnioski. Nasi rozmówcy – dobrani przypadkowo, przy okazji – utwierdzili w nas przekonanie, że tegoroczne wakacje, zorganizowanie jakiegoś wyjazdu nad morze, w góry, nad ciepłe morza Adriatyku czy na plaże Katalonii, będą dla nich odległym marzeniem. Punkt pierwszy i podstawowy – drożyzna. W dalszej kolejności – agresja rosyjska w Ukrainie. Tryb last minute, w obliczu lotniczych perturbacji (lotniska, kontrolerzy lotów), oznacza niepewność, bonifikaty wkluczone. 

- Udało nam się załatwić coś w Polsce. Wisełka na wyspie Wolin, już raz tam byliśmy z pięć lat temu – mówi pan Arkadiusz, zajmujący się chwilowo sprawami budowlanymi, co nie oznacza, że ma własną firmę. - Proszę sobie wyobrazić: żona, trójka dzieci. Mają wakacje, muszą odpocząć, także od tego miasta. Ja też mam już po dziurki w nosie wszyskiego. Jest samochód, na szczęście. Można uskładać trochę na paliwo. Wszystko mamy policzone, oszczędnie musi być. Żadnych dodatkowych wyjazdów, czy do Międzyzdrojów, czy do Świnoujścia. Dziesięć dni, trochę regeneracji, trochę oddechu. Wszędzie gdzie się da na piechotę.

- W naszym domu to ja trzymam kasę – wyznaje szczerze pani Irena. - Zdecydowałam, widząc co się dzieje z drożyzną, że skoro mieszkamy w Brodnicy, to tu u nas, właśnie w naszym domu będzie meta dla naszych wyjazdowych pomysłów. Żadnych ośrodków, żadnego wynajmowania kwater, pensjonatów. Nic. Wyjeżdżamy rowerami nad jezioro, albo w stronę Lisa Młyna na Wysokie Brodno, albo do Bachotka, albo do Wądzyna, albo do Rytychbłot. Kanapki na drogę, napoje do plecaka i już! Żaden restaurator na nas nie zarobi. No, może co najwyżej jakieś lody. Ale kawa już w termos.  Wieczorem w domu obiadokolacja. A mąż musi zarabiać na to wszystko, więc samochód ma dla siebie. Inaczej tego nie widzę.

- Mam ciotkę w Wejherowie, matkę chrzestną – o swoich planach wakacyjnych opowiada student. - No więc pcham się do niej, razem z Matyldą. Pojedziemy sobie pociągiem, w Gdyni przesiadka na SKM i zaraz Wejherowo. Stamtąd już blisko –  codziennie do Pucka, czy Gdyni, czy Jastarni, czy Helu, czy do Władka (Władysławowo). I tylko jest jeden problem: ciotka jest bardzo konserwatywną i religijną kobietą, nie wiem czy z Matyldą będę mógł spać.

- Mieliśmy z mężem dobrą trasę na Węgry. Zawsze zdołaliśmy zgromadzić ekipę towarzysko-rodzinną, przynajmniej kilkanaście osób – wspomina pani Mirka. - Byliśmy tam w sumie kilkanaście razy. Najpierw w Debreczynie, kilka razy w Miszkolcu, najczęściej w Hajduszoboszlo. Baseny termalne co roku w  zasięgu. Od pięciu bodajże lat mamy, przepraszam, że to powiem, w dupie Orbana i jego chadziajstwo. Nie będziemy dotować reżimowy kraj, choć ma swoją urodę i przepiękną muzykę. No przecież w jakiś sposób możemy wyrazić swój protest. Na dodatek znajoma z Debreczyna, u której stacjonowaliśmy, okazała się fideszówą!!! Gorszej znajomości nie potrafię sobie wyobrazić. Cóż, zajmiemy się wnuczkami, a wakacje to już tylko wypad nad jeziora.  Może na Robotno, może do Zbiczna? Tam coś się zje, przecież nie będę w taki upał stała przy garach.

Pozostałe wypowiedzi i opinie podobne w treści. Zyska na tym Pojezierze Brodnickie, a także takie miejscowości jak Górzno czy Urszulewo.

Tekst i fot. Bogumił Drogorób
 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama