Reakcja brodniczan na wydarzenia na Ukrainie była spontaniczna. Rozdzwoniły się telefony od oferujących pomoc osób prywatnych, instytucji, zakładów pracy, jak i organizacji pozarządowych .
Tę pomoc trzeba było ukierunkować. To mieszkańcy powiatu pierwsi przyjęli pod swój dach uchodźców z Ukrainy, bardzo często z rodzin osób, które na naszym terenie pracowały i to od wielu lat.
Godna uznania była postawa chociażby pracodawców, którzy często wspierali swoich pracowników udających się na Ukrainę po swoje rodziny, organizując przewóz.
To była pierwsza fala, która do nas dotarła. Rolą samorządu w tym okresie stała się koordynacja spontanicznych zbiórek pomocy charytatywnej - odpowiednie ich skanalizowanie i przekazywanie, ale przede wszystkim organizacja miejsc pobytu dla drugiej fali uchodźców, która wkrótce dotarła do nas z samej Ukrainy oraz większych ośrodków miejskich południa Polski.
I tu samorządy - poprzez wspólne działania na szczeblu zarządzania kryzysowego - stanęły, podobnie jak w pandemii, na wysokości zadania, tworząc te miejsca na bazie podmiotów posiadających warunki do przyjęcia uchodźców na swoim terenie. Słowa uznania dla włodarzy gmin i miast, pracowników powiatowych i gminnych sztabów kryzysowych oraz innych zaangażowanych w ten proces. W krótkim czasie powstało ponad 10 miejsc pobytu dla gości z Ukrainy i nadal są tworzone. Ciepłe słowa należą się także pracownikom biura zarządzania kryzysowego wojewody, którzy na bieżąco, 24 godziny na dobę, koordynowali zarówno proces powstawania punktów pobytu, jak i sterowali napływem uchodźców do punktów zbiorowych.
To nie były i nie są łatwe dni dla nikogo. Działaliśmy spontanicznie, nie zważając na uwarunkowania zewnętrzne. Wolontariusze, mieszkańcy, samorządy i organizacje dały rządowi czas.
Nie byliśmy przygotowani na taką skalę problemu. Nie było procedur, które mogłyby zadziałać. One były dopiero tworzone w trakcie.
Sytuacja wymagała nie tylko podjęcia bezpośredniej pomocy, ale również sprowadzenia szybkich zmian legislacyjnych, m.in. w obszarze służby zdrowia, oświaty, pomocy społecznej, rynku pracy. Ustalenia w trybie natychmiastowym chociażby jednolitej wykładni przepisów, aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie posiadamy.
Czy na bazie kryzysu na granicy z Białorusią, korzystając z doświadczenia innych państw dotkniętych podobnymi klęskami humanitarnymi, nie można było się przygotować chociażby w części na podobny scenariusz pozostaje aktualne?
Reakcja społeczna, samorządowa - jak podkreśliłem wyżej - dała rządowi czas. Jak ten czas wykorzysta, pozostaje kwestią otwartą. Tu nie ma czasu na “politykę ”, trzeba działać ponad podziałami, nie ”pod publikę”, lecz systematycznie i długofalowo. I nie wstydzić się prosić o pomoc wtedy, kiedy zachodzi konieczność. Nikt nie ma patentu na nieomylność. Czasami honor, choć ważny, trzeba schować głęboko i z pokorą mierzyć siły na zamiary.
Ukraińska wojna nie jest tylko „naszą wojną„. To wyzwanie, przed którym staje cała Europa i świat. Nie możemy zostać sami z tym wyzwaniem jako Polacy, tak samo jak tu, na dole nie może z problemem kryzysu uchodźczego pozostać sam samorząd i mieszkańcy.
(pm)
Napisz komentarz
Komentarze