Lider partii rządzącej Jarosław Kaczyński w sprawie gości z Ukrainy uciekających przed wojną mówi tak: Mamy zasadę – żadnych relokacji. Jak ktoś chce tu zostać, to zostaje, a jak chce wyjeżdżać, to wyjeżdża. Nikogo nie zmuszamy do niczego. I druga zasada – nie chodzimy po prośbie. Oczywiście uważamy, że nam się jakaś pomoc należy, ale po prośbie nie chodzimy, poradzimy sobie sami.
Tę wypowiedź przesłaliśmy do Jarosława Radacza, burmistrza Brodnicy. Oraz pytanie. - Jak, pana zdaniem, przedstawia się rzeczywistość w kwestii niesienia pomocy, jaka jest istota działalności charytatywnej, czy to właśnie nie samorządy ponoszą aktualnie największe koszty utrzymania uchodźców z Ukrainy? Jak rząd pomaga? Jak rzecz się ma w naszych lokalnych warunkach Brodnicy?
- Wszyscy i rząd, i samorządowcy nagle stanęliśmy w obliczu wojny toczącej się w Ukrainie. Bardzo liczna fala uchodźców napływających do naszego kraju to na pewno olbrzymie wyzwanie, dlatego obecną sytuację nie powinno się analizować bez szerszego spojrzenia na prognozy dla polskiej gospodarki i finansów państwa i samorządów. Jedno jest pewne, czeka nas, samorządowców, trudny czas niepewności przy planowaniu budżetów samorządowych.
Mamy potrzebę solidarności i systemowego rozwiązania sytuacji kryzysu migracyjnego. To rola przede wszystkim dla naszego rządu. Brodnica jest członkiem Związku Miast Polskich, który opracował w marcu tego roku Raport, w którym samorządowcy apelują między innymi o przyjęcie międzynarodowej pomocy, stworzenie systemu dobrowolnej relokacji uchodźców. Czas improwizacji się skończył. Apelowaliśmy do rządu, aby zwrócił się do Komisji Europejskiej o pomoc i uruchomienie nowych linii budżetowych na wsparcie dla uchodźców i transferował je przez programy regionalne. Jest pilna potrzeba uruchomienia takich środków, bo dłużej nie da się już improwizować i czerpać z bieżącego budżetu samorządów.
Na pewno w tej trudnej sytuacji na szóstkę zdali egzamin Polacy. Przyjęcie tak dużej liczby ludzi jest możliwe dzięki ich niespotykanemu wcześniej zrywowi, którzy nie tylko przyjmują Ukraińców pod swoje dachy, ale także zorganizowali tysiące akcji pomocowych w lokalnych środowiskach. Zanim zapadły jakiekolwiek decyzje na poziomie rządowym, samorządy już były zorganizowane i podejmowały działania na pierwszej linii frontu. Tak się działo również w Brodnicy.
Oprac. (bd)
Napisz komentarz
Komentarze