Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki – zestawmy na razie tylko te dwa nazwiska. Oni nie chowają głowy w piasek. Ludzie uczciwi, praworządni, elokwentni, na każdym kroku dbający o przestrzeganie prawa. Cynizm, nienawiść, złośliwość, zemsta – dla nich te pojęcia to jakaś przedziwna abstrakcja. Zapewne produkt zazdrości.
Nie ma czegoś takiego w polityce jak pojęcie wstydu. Zrobić sobie spotkanie w Warszawie – zdjęcie na tę okoliczność konieczne – z miłośnikami Władymira Władymirowicza Putina , jak choćby wielce szanowana na całym świecie postać Marie Le Pen z francuskiego Frontu Narodowego to oczywiście rzadka przyjemność. Poznać się osobiście z niejakim Matteo Salvinim, facetem, który lubi chodzić w T-shircie z podobizną wspomnianego W.W.Putina, to również nie tytuł do jakiegoś skrępowania, sytuacji niekomfortowej. O Viktorze Orbanie już nie wspominam, bo jego dziełu stworzenia demokracji, prawdziwie wolnych i niezależnych sądów, promowania wyłącznie wolnych mediów, czy też wzorowego reagowania policji na jakieś zamieszki, manifestacje, na tęczowe zgromadzenia, mogą być wzorem dla wszystkich światowych autorytetów. Zazdroszczą mu jego polscy fani. Jarosław Kaczyński, przykładowo, marzy, aby Budapeszt był w Warszawie.
Jest jeszcze w tym szeregu paru innych gości, jak choćby Santiago Abascal, hiszpański miłośnik Putina, a także ktoś wyrosły z NRD, o mieszance umysłowej komunistyczno-faszystowskiej.
Porzućmy fantazje, niestosowne żarty. Jeszcze 4 lutego Viktor Orban pojawia się w Moskwie, gdzie na długim stole załatwia interesy energetyczne z W.W. Putinem. W ping-ponga nie grają, wraca do siebie, nad Dunaj. I nagle wszyscy ci zacni politycy dowiadują się, że są kumplami pośrednimi czy bezpośrednimi zbrodniarza wojennego, który z Ukrainy zamierza zrobić jeden wielki ukraiński step.
Czy coś się zachowało jeszcze z tyłu głowy, tym wyjątkowym politykom? Jakaś drobna, naturalna refleksja? Czy pośrednicy zdają sobie sprawę, że kolejnym krokiem W.W.Putina będzie europejski step?
Bogumił Drogorób

Napisz komentarz
Komentarze