Bez względu na to jak bardzo nie chcieliśmy tej wojny, ona jest. I oprócz wielkiej liczby ofiar, ma już swoich bohaterów. Naród ukraiński z prezydentem na czele, powinien znaleźć się w Sevres, jako wzór bohaterstwa i miłości do ojczyzny. Ukraińcy pokazują światu z jakim poświęceniem bronią wolności, kładąc na szali to, co dla człowieka najcenniejsze. Życie. Przed wywołaniem przez Putina wojny, myślałam, że pandemia, kryzys klimatyczny, kłótnie na scenie politycznej, konflikt z Unią, użycie Pegasusa i drożyzna, to najgorsze co mogło nas spotkać.
Jakże się myliłam
Do niedawna informacją o Covid 19 rozpoczynałam dzień. Dzisiaj każdego ranka, zdarza się, że i nocą szukam wieści o sytuacji w Ukrainie. Tamte problemy sprzed wojny one cały czas są, bo przecież nie zostały rozwiązane ani nie zniknęły wraz z jej wybuchem, ale nie mówimy o nich. Teraz nie są ważne, bo mimo, że nikt normalny jej nie chciał, to jest wojna. Giną ludzie i całe miasta.
Czy wojnę można usprawiedliwiać?
Po stokroć nie. Nie ma usprawiedliwienia dla ludobójstwa i nie ma wytłumaczenia dla wojny. Nie da się jej bronić i wojna nie może stać się normalnością. Ale, mimo, że pociąga za sobą tysiące ofiar daje pewien zakres normalności. Tak się dzieje w relacjach międzyludzkich. Ucichły niesnaski i awantury. Obywateli i polityków, po raz pierwszy od dawna zjednoczył wspólny cel. Pomoc Ukrainie i jak najszybsze zakończenie wojny Putina. Ten zbrodniarz, cały czas sieje wrogą i kłamliwą propagandę pokrętnie tłumacząc głównie Rosjanom, ale i światu napaść na Ukrainę, która wbrew temu co on mówi absolutnie nie zapraszała rosyjskich wojsk. Wręcz przeciwnie. Nie chcą ich u siebie. To widać na ulicach.
Putin nie przewidział,
że Ukraińcy tak ofiarnie będą bronić ojczyzny. Nie przewidział też, że ta wojna będzie miała odwrotny skutek niż planował. Chciał wprowadzić większy chaos i rozdźwięk między krajami Unii i NATO, a tymczasem Europa i prawie cały świat, jak nigdy dotąd, zjednoczyli się przeciwko niemu i jego wojnie. Dla Polaków ta wojna poprzez wspólną z Ukrainą granicę jak i wskutek udzielanej jej pomocy stała się po części naszą wojną. Pod jej wpływem, zjednoczeni jednym celem, stajemy się wspólnotą pełną empatii. Oby to nie było tylko moje pobożne życzenie.
Co prawda wśród niektórych prawicowców
i dziennikarzy wciąż pojawiają się zaczepne teksty, ale jest nadzieja na poprawę. Obywatele od początku wojny zdają egzaminy celująco, dając tym samym lekcje politykom, którzy widząc ogromny głód na jedność i stabilizację w kraju i w Europie poddają się temu trendowi. W instytucjach państwowych pojawiły się flagi unijne i władza współpracuje z UE (ciekawe jak długo), a nawet lubi Bidena. Jeszcze czekamy aż odkocha się w Orbanie, Marie Le Pen i innych lizusach Putina. Dobry przykład dał PAD, który wysłuchał głosów rozsądku, wybił na niezależność i zawetował szkodliwe dla Polski ustawy tzw. Lex TVN i Lex Czarnek. Szkoda, że odważył się dopiero teraz, ale doceniamy to. I tak jak prezydent ciągle się uczymy. Patrzymy co dzieje się w Rosji i analizujemy skutki spustoszenia jakie w głowach robi dezinformacja, propaganda i sianie nienawiści. Rosjanie nie znają prawdy o wojnie i pewnie dlatego ulegają swojemu dyktatorowi.
Historia wielokrotnie pokazała,
że dyktatora należy zatrzymać na początku drogi. Nie można dać mu szans na umacnianie się i nabieranie siły. W przeciwnym razie małymi kroczkami będzie zagarniać coraz więcej, aż osiągnie zamierzony cel. Im później wkroczymy do akcji, tym koszty pokonania go będą większe. Coś o tym wiemy. Wiemy też, że nie można bać się konfrontacji. Strzelaniny, policyjnych pałek i gazu. Bo każdy zamordysta najbardziej boi się siły. A siła to jedność. Pokazują to walczący Ukraińcy. Ponoszą ofiary, ale w tej wojnie to jedyny sposób, aby osiągnąć cel.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze