Brodnicki Dom Kultury, jeden z wielu wolontariuszy, Piotr Lewandowski, pracownik PEC Brodnica.
- Byłem raz, rozejrzałem się. Poszedłem drugi raz, już wiadomo, że do pomocy. W końcu silny jestem, Bogu dzięki, na pewno się nadam. Dla każdego robota się znajdzie, wpisałem się na listę telefonów, w razie czego wiedzą po kogo dzwonić. Teraz najczęściej ruch się większy robi w południe. I do samego wieczora. Wiem, że teraz opatrunki i lekarstwa są ważne. Ludzie noszą. Tak długo jak będzie trzeba tam będę.
Jadę na miejsce, zapewne zobaczę więcej. Są instruktorzy, panie pracujące w obsłudze, jest pani dyrektor Małgorzata Miętkiewicz, jest Aneta Giemza, reżyserka wielu projektów teatralnych.
- Po pierwszych dniach udało nam się wprowadzić określone procedury. Nie jest to magazyn wszystkiego, ale rzeczy potrzebnych, wskazanych przez Urząd Marszałkowski. W każdym miejscu, na ścianie, jest pełna lista – informuje Małgorzata Miętkiewicz. - Zdołaliśmy odprawić już sześć pojazdów z pomocą humanitarną. Zgodnie z potrzebami i adresatem. Nikogo nie pozbawiamy entuzjazmu, chęci pomocy, to odruchy naturalne. Tłumaczymy jednak jak będzie najlepiej. I pakujemy kartony. Wielkie dzięki za to pani Stefanii Wiśniewskiej, właścicielce Wytwórni Opakowań Kartonowych, jej asystentce, pracownikom WOK.
Przychodzi Ukrainka, bardzo poprawnie mówi po polsku, ale czuje się jakąś niepewność, czy zostanie zrozumiana. Dyrektorka przytula ją, uspokaja. - Usiądź na chwilę, zdejmij płaszcz, napij się. Kawa czy Herbata? Nie, niekoniecznie – odpowiada. Ja chętnie pomogę! Odkłada palto i staje do pracy z innymi paniami. Karton z materiałami opatrunkowymi, karton z pastą do zębów, karton z mąką, ryżem, makaronem...Karton na kartonie... Zgodnie z zapotrzebowaniem.
Jest praca dla wolontariuszy. Codziennie od 8.00 do 20.00, w soboty i niedziele od 10.00 do 18.00. Co przyniesie kolejny dzień?
Tekst i fot. (bd)
Napisz komentarz
Komentarze