Dzisiaj, gdy nowe zdarzenia mkną z prędkością huraganów, jakie ostatnio nawiedzają nasz kraj zabierając ludziom życie i dobytek, gdy w środku Puszczy Białowieskiej, narodowego dziedzictwa przyrodniczego, stawia się ogromną zaporę, i gdy kawałek dalej, za miedzą, swoje śmiertelne żniwo zbiera wojna, na którą dopiero się zanosi, a która trochę już się dzieje, gdy wciąż najwięcej z nas umiera na Covid 19, gdy Polak, Polakowi coraz mniej człowiekiem, gdy rodziny kredytobiorców, drobnych ciułaczy, po podwyżkach stóp procentowych nigdy nie spłacą swojego M, gdy drożyzna w sklepach póki co nie robi wrażenia, bo przecież, jak mówią niektórzy - oni na to dają, gdy niezawiśli sędziowie stając pod Sądem Najwyższym domagają się od rządzących przestrzegania prawa, bo władza może tylko to, na co prawo im pozwala, i gdy gołym okiem widać, że dla naszych elit Unia Europejska, to ropiejący wrzód, który wyrósł w miejscu, gdzie krzyż szlachetną nazwę traci i gdy wydaje się, że nie może już być gorzej, to okazuje się, że może.
Bo życie, to nie bajki
Mimo, że dookoła dzieje się wiele zła i grozi nam wojna, władza, jak gdyby tamto nie istniało, wciąż radośnie ogłasza kolejne sukcesy swoich rządów. Roztacza przed nami sielankową przyszłość, zapowiada dobrobyt, chwali się silną gospodarką i wzorową praworządnością. Ten obraz kraju opływającego mlekiem i miodem odbiega jednak od realiów. Problemy z szanowaniem praw człowieka, z inflacją, drukowanie pieniędzy, ukryty dług i wciąż brak funduszy wsparcia z Unii, wstrzymanych z powodu łamania Konstytucji, nie zamykają całej listy bolączek, o których nie wspomni nasz narodowy bohater. Ten sam, który jako pierwszy na świecie wygrał z pandemią Covid 19 i który w pojedynkę wyciągnął Polskę ze szponów komunizmu. I to ten sam, który jak się dobrze rozkręci, to emerytom, obieca 15, 16, a nawet marzy mu się Rzym w każdym powiecie. Aż żal, że nie jesteśmy taką krainą szczęśliwości. Może by tak było, gdyby nie fakt, że kilku facetów bawi się jak w piaskownicy napinając muskuły w imię swoich ambicji. Swoją drogą jakie oni mogą mieć ambicje? Chyba, że ich celem poza kasą jest postawienie namiotu, o jakim mówił nasz znany z trywialnych wypowiedzi Pinokio, który ostatnio bajał coś o tym, że Zjednoczona Prawica to ugrupowanie wielkiego namiotu. Porównanie skądinąd trafne zwłaszcza, gdyby chodziło o namiot cyrkowy. No i może byłoby to śmieszne, ale nie jest. Bo ten cyrk istnieje naprawdę i mimo, że ma beznadziejny program wciąż nie brak w nim widowni i zwolenników tresury.
Niemniej pod kopułą wrze
bo na dobre ożyła cenzura. Po ponad pół wieku, od wtedy, gdy w 1968 roku zdjęto z afisza Dziady Mickiewicza w reżyserii Dejmka, bo sztuka była antyradziecka, dziś także nie wolno jej wystawiać, bo podobno jest antypolska. Dyrektora teatru zwolniono z posady. Już to przerabialiśmy i wydawało się, że więcej się nie powtórzy. Niestety powtarza się i to nie tylko w aspekcie sztuki i teatru.
Na głównej scenie, jaką jest Polska, oprócz cyrku dobrze ma się teatr absurdu, a jeszcze lepiej kukiełkowy. Tu od kilku lat grana jest sztuka, wciąż reżyserowana przez tego samego człowieka. Jej fabuła opiera się na parodii normalności, manipulacji faktami, obietnicach bez pokrycia i na kłamstwie. Prócz tego dobór marionetek i statystów bazuje na niejasnych dla osób spoza ich kręgu, kryteriach. A zespół tak często się zmienia, że oni sami już nie wiedzą co jest grane i kto pociąga za sznurki, dzięki którym żyją. W dodatku twarzami tego cyrku są Kaletopodobni myśliciele, którzy myślą, że poza byciem klownem i chłopcem do bicia, coś znaczą.
Życie biegnie dalej i do czasu, zanim kurtyna opadnie, w oczekiwaniu na profesjonalnych aktorów róbmy swoje i jak śpiewał śp. Witold Paszt - bądźmy razem. Przecież razem mamy wiele do zrobienia….
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze