Jeden z listów do naszej redakcji przesłała mieszkanka regionu, emerytowana nauczycielka, zmartwiona łatwością z jaką dopuszczamy do niszczenia przyrody. Oto jej wyraz troski:
Na łamach gazety chcę zwrócić się zarówno do władz jak i zwykłych Czytelników. Od dawna już chodzę po terenie, aby napawać się pięknem tych okolic i żeby oddychać w miarę czystym powietrzem. W ciągu ostatnich kilku lat z każdej wyprawy wracam coraz bardziej rozgoryczona i przerażona.
Strachem napawa mnie podejście wielu ludzi, w tym naszych władz, do przyrody, do zasobów naturalnych. Także u nas, w Brodnicy. Od dawna już nie ma mowy, żeby przejść wzdłuż jeziora od strony ul. Wczasowej. Wszystko zagrodzone. Płoty w niektórych miejscach dochodzą prawie do wody. Przerażające jest też to, że nikt nie zwraca uwagi na zasypywanie jeziora śmieciami, które potem przykrywa się ziemią i obsiewa trawą. Powierzchnia przyjeziornych działek rośnie, a powierzchnia wody maleje. Śmieci zatruwają wodę. Przyroda ginie.
W innych miejscach też dzieje się gwałt na przyrodzie. Ludzie kupują działki, żeby stawiać na nich domy, czy firmy i w ogóle nie zwracają uwagi na walory przyrodnicze, strumyki, czy rosnące drzewa. Wycina się wszystko, potem betonuje. Ptaki, owady i drobna zwierzyna są z tych miejsc przeganiane. Bardzo mnie dziwi takie zachowanie zarówno prywatnych inwestorów, jak i samorządowców, którzy sprzedając grunty nie wprowadzają żadnych zastrzeżeń o obowiązku zostawiania przynajmniej kilkunastu procent dorosłych drzew. Nie szkodzi, że często rosną tam samosiejki. Takie drzewa są najzdrowsze, bo one same wybrały te miejsca, aby tam rosnąć. Posadzenie potem krzewów, czy miniaturowych drzewek, bywa, że w doniczkach, nie zastąpią okazałych, dorosłych drzew.
Na świecie, w cywilizowanych krajach, architekci i inwestorzy dostosowują projekty do naturalnych zasobów. Do strumyków i drzew. U nas bez opamiętania niszczy się naturę. Teraz to nie jest czas na niszczenie środowiska, na wycinkę drzew i lasów, na niwelowanie pagórków, na zasypywanie mokradeł, na betonowanie wszystkiego i wszędzie. Już dopadła nas zmiana klimatu. Już doświadczamy kataklizmów. Nie trzeba niczego się domyślać i przewidywać. Tragiczne skutki występują już u nas. Musimy zacząć myśleć i działać w kierunku ochrony tego, co jeszcze nam zostało. Czasami zastanawiam się, czy w naszym powiecie, w samorządach są wydziały zajmujące się środowiskiem. Jego ochroną. Zastanawiam się także gdzie są moi uczniowie? Czy wszyscy wyjechali? Przez kilkadziesiąt lat kolejne pokolenia uczyłam miłości do Ojczyzny, do jej dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego. Czy moje nauki poszły w las, ten który ginie?
Przerażona miłośniczka przyrody
Napisz komentarz
Komentarze