Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 15 czerwca 2025 13:45
Reklama

Moje święta Bożego Narodzenia

Moje święta Bożego Narodzenia

Autor: fot. Pixabay

Roman Pytlasiński, przewodniczący Rady Powiatu: - Święta zgodnie z tradycją, rodzinnie, w domu rodzinnym, pod lasem. Na wigilię przybędą dzieci, mieszkają blisko, będzie też jedyna wnuczka, św. Mikołaj już prezenty dostarczył, schowałem je w drewutni. Oczywiście zaczniemy od dzielenia się opłatkiem. Nigdzie nie zamierzmy wyjeżdżać, a jeżeli chodzi o świąteczne odwiedziny to tylko do naszych dzieci.

Sławomir Wierzcholski, bluesmen, jeden z twórców „Nocnej Zmiany Bluesa”: - Jeszcze zastanawiamy się z żoną, gdzie te święta spędzimy, czy w rodzinnym Toruniu, czy tu, na Pojezierzu Brodnickim, gdzie mamy swoje wspaniałe siedlisko, gdzie często pracuję twórczo. Chyba namówię żonę i dwie córki, i będziemy z dala od miasta.  Miłośnicy bluesa znają mnie z moich improwizacji na harmonijce. Owszem, gram kolędy nasze znane, staropolskie, ale nie improwizuję. Dokładnie rzecz ujmując gram z pietyzmem, po Bożemu.

Adam Zalewski, wójt gminy Brodnica:  Przy wigilijnym stole nie może zabraknąć tradycyjnych potraw: karp, pierogi, zupa grzybowa, śledzie, kompot z suszonych owoców, ryba po grecku i pewnie w tym roku teściowa mnie czymś  nowym zaskoczy. Przed posiłkiem dzielimy się opłatkiem i składamy życzenia. Po wieczerzy pod choinką czekają prezenty, wtedy wspólnie otwieramy i cieszymy się tą chwilą. Po tych atrakcjach wspólnie idziemy na pasterkę.

Edyta i Kuba Matejkowscy, artyści z Płowęża: Wigilia oczywiście tradycyjna. Post, kolacja ta jedyna w roku, smaczne potrawy, na które czekamy, a których nie robi się w ciągu roku, choć są smaczne. Ale dla mnie najważniejsze w te święta, to ludzie i wspólna radość z narodzin Pana. Kiedyś na pasterce byłem w Egipcie niedaleko Deir El Bahari, w klasztorze koptyjskim,  trwała ona 7 godzin - wspomina artysta. Koptowie, to pierwsi chrześcijanie. Jest ich około 12 mln, ale to oni są najwierniejszymi strażnikami tradycji. Ta wspólna modlitwa, biesiadowanie, było dla mnie czymś wyjątkowym i to zmieniło moje postrzeganie tych świąt. Cieszmy się z narodzin Bożej Dzieciny.

Kacper Kepa Nadolski, muzyk-amator, autor audycji muzycznej Kepa Radio: Co roku Święta Bożego Narodzenia spędzam rodzinnie. Gdybym miał wybrać, na co czekam najbardziej w tym okresie, byłoby to z pewnością wspólne kolędowanie. Choć nie wszyscy na co dzień przyznają się do tego, każdy u nas potrafi śpiewać i grać na jakimś instrumencie, a wigilia jest momentem, w którym przestajemy się z tym ukrywać. W ruch idą klawisze pianina, gitary i grzechotki, a niektórzy przy stole śpiewają nawet z podziałem na głosy. Gdy za młodu uczyłem się muzykować, pewnego razu zagrałem przy stole jedyną piosenkę, do której znałem akordy. Był to utwór zespołu Dżem, czyli idoli większości młodych gitarzystów w tamtym czasie. Do dziś "Harley mój" jest mi z przekąsem wypominany, a ja ograniczam się już jedynie do śpiewania kolęd. Z dzieciństwa pamiętam, że najmłodsi obowiązkowo musieli wykonać jedną z wybranych kolęd lub pastorałek, co było warunkiem, by móc w ogóle dotknąć prezentów, jakie czekały na nich pod choinką. Przytaczam tu głównie tradycje, które wyniosłem z domu rodzinnego. Od kiedy usamodzielniłem się i mieszkam z narzeczoną, świętujemy Boże Narodzenie podwójnie lub nawet potrójnie: zazwyczaj najpierw odwiedzamy jej rodziców, po kilku godzinach jedziemy, by spędzić czas z moją stroną drzewa genealogicznego. Czasem pozwalamy sobie na małą lampkę wina, ale tradycją jest, że może się to stać dopiero, gdy zegar wybije północ. Niestety w tym roku pandemia bardzo pokrzyżowała nam świąteczne plany, przez co na wigilii zabraknie dzieci, które przecież z tego dnia czerpią największą radość, rozsiewając ją przy tym na wszystkich obecnych. Będzie trzeba wigilię spędzić trzy lub cztery razy. Byle sił na jedzenie starczyło. 

Not. (bd,wik)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama