Ostatnio, pewnie trochę ze strachu przed kolejnym lockdawn`em, ożyły nasze babskie spotkania. O czym najczęściej nie rozmawiają kobiety? Nie mam pojęcia co do innych, ale my postanowiłyśmy, że nie rozmawiamy o polityce. Jest tak beznadziejna, że szkoda gadać. To z jakiego powodu przez kilka godzin nie zamykają nam się buzie? O czym rozmawiamy? Niestety już na początku okazało się, że czasami trzeba zahaczyć o politykę. To część naszego życia. Ale sporo mówimy o marzeniach, o spokoju wewnętrznym i tym obok nas, o poczuciu wolności, o zdrowiu, dzieciach, mężach, plackach, pudrach itp., to jednak zdecydowanie najwięcej rozmawiamy o pragnieniu szczęścia dla siebie i bliskich.
Czym jest szczęście?
Na szczęście, dla każdego z nas, znaczy zupełnie coś innego. Jedni uważają, że będą mieli farta, gdy wygrają zdrowie, albo w totka, inni jak przeprowadzą się do nowego mieszkania, lub kupią wymarzony samochód, czy zmywarkę. Inni będą szczęśliwi i jest ich całkiem sporo, gdy Kaczyński pójdzie na emeryturę, jeszcze inni, gdy Tusk poskłada opozycję. Teorii i przykładów na wszelką szczęśliwość jest multum. Swoje zdanie na temat szczęścia mają też naukowcy z psychologii i filozofii. Ostatnio, chcąc pomóc zagubionym we współczesnym świecie ludziom, coraz częściej sięgają do buddyzmu. Myśliciele buddyjscy głoszą, że prawdziwym źródłem szczęścia, ale i nieszczęścia, jest sam człowiek. Mówią też, że szczęście nie ma nic wspólnego ze stanem posiadania, gdyż szczęście to stan umysłu. Moje poczucie szczęścia, lub jego brak zależy wyłącznie ode mnie. Kogoś innego, także zależy tylko od niego.
To nie jest takie proste
W życiu często napotykamy na trudności, których nie da się uniknąć. Są potknięcia, a często też upadki. Wiele razy musimy się dźwigać, odbijać od dna i zaczynać od nowa. Choć buddyjscy myśliciele mówią także, że szczęście nie może zależeć od okoliczności zewnętrznych czy od innych osób, to życiowe doświadczenia i ogrom cierpienia milionów ludzi, choćby biedaków uciekających z Afganistanu, pokazują, że wymarzone, szczęśliwe życie, dom, praca, rodzina nagle z dnia na dzień mogą przestać istnieć. I to bez naszego udziału. Bez naszej zgody. Afgańczycy niczego tak nie pragną jak być szczęśliwymi. Ich umysły aż grzeją się od kombinacji, co zrobić, by to osiągnąć. I co? I nic. Zwyciężają wrogie, zewnętrzne siły.
Buddyjscy myśliciele przegrywają z naszymi
Humaniści spod Tybetu nie przewidzieli, że w bezdusznym i pazernym na władzę świecie nie sprawdzą się ich nauki. Są takie miejsca, gdzie życie człowieka się nie liczy i walą się teorie o szczęściu. Czy dziś buddyjscy myśliciele Dalajlama i Jon Kabat-Zinn, wiedzą co poradzić Afgańczykom, którzy zamiast żyć szczęśliwie w swojej ojczyźnie uciekają przed nędzą i krwawą wojną? Co powiedzieliby dzieciom, którym udało się wyrwać z łap Talibów, a teraz w beznadziei, na obcej ziemi, bez mamy i taty czekają na coś, co nigdy nie ma się zdarzyć. Spotkanie z rodzicami. Czy powiedzieliby im, że ich szczęście, to stan umysłu? Albo co powiedzieć rodzicom, których dzieci zmarły, bo podobno z głodu zjadły trujące grzyby. Byli już na swojej ziemi obiecanej, daleko od wybuchów bomb i zdawało się, że blisko szczęścia. Co powiedzieliby tym, którzy dogorywają na granicy między zasiekami i lufami karabinów? Co im powiedzieć w sytuacji, gdy nasi „myśliciele” wprowadzili przy granicy stan wyjątkowy i wykurzyli stamtąd wolontariuszy, niosących im pomoc? Co powiedzieć zmarzniętym i chorym, którym po wyrzuceniu spod zasieków dziennikarzy, wołających w ich imieniu do sumień Polaków i Europejczyków, gaśnie ostatnia iskierka nadziei?
Czy powiedzieć tym ludziom, ofiarom polityki i oszustów, że ich szczęście jest w ich umysłach? Nie mówić już nic! Dość gadania! Trzeba im po prostu pomóc!
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze