W powiecie brodnickim, tak jak w innych regionach Polski rolnicy kończą już prace żniwne. Pod kosę, a raczej pod kombajn trafiły rzepaki, pszenice, jęczmień i żyto.
Jednak nie wszędzie w Polsce żniwa przebiegały i w dalszym ciągu przebiegają spokojnie. Już samo to, że zboża i rzepaki praktycznie dojrzewały w tym samym czasie powodowały spiętrzenie prac, a tym samym problemy. Wielu gospodarzy, w większości zgodnie z tradycją, ale przede wszystkim kierując się dojrzałością nasion, przystąpiło najpierw do koszenia pszenicy, a później zaczęło młócić rzepak.
Praca na roli uzależniona od pogody
W niektórych rejonach Polski sami rolnicy oraz ich maszyny: kombajny, traktory i inne, biorące udział przy pracach żniwnych ścigają się z burzami, które coraz częściej przynoszą potężne ulewy i niebezpieczne wichury, niszcząc często cały dobytek i uprawy. W związku z niesprzyjającą aurą, nie wszędzie, ale są takie dzielnice w kraju, gdzie rolnicy skarżą się na jakość zbóż. Bywa, że ziarno jest drobne i niewykształcone, a plony są przeważnie niższe od tych z ubiegłego roku.
- Jeśli chodzi o rzepak to w tym roku największym rozczarowaniem są plony, które mamy o około pół tony niższe niż wszyscy oczekiwaliśmy i niż było wcześniej - mówi młody rolnik Damian, który na polu, w okolicach Kruszyn Szlacheckich, tuż przy polnej drodze, pracował na kombajnie zbożowym.
Jestem nowoczesnym gospodarzem
sam o sobie mówi rolnik. - Korzystając z funduszy unijnych sprowadzam do gospodarstwa maszyny i urządzenia, które pracują nie tylko dla mnie, ale też pomagam przy sprzątaniu zbóż, rzepaku i innych płodów rolnych okolicznym gospodarzom. A wracając do rzepaku, to mogę powiedzieć o swoich zbiorach i tam, gdzie pracowałem u kogoś. Tegoroczny rzepak zasechł i w związku z tym masa nasion jest mniejsza. Jestem przekonany, że na jakość plonu wpłynęły ekstremalne upały w okresie dojrzewania rzepaku.
Jeśli chodzi już typowo o zboża, pszenicę, żyto i inne, to z tego co zaobserwowałem w porównaniu do ubiegłych lat w tym roku, przynajmniej u nas, poza krótkimi okresami, nie było tak dużych problemów z suszą jak się spodziewano. Ale pogoda i tak mocno dała się we znaki tuż przed zbiorami. Wciąż zdarzają się deszcze nawalne, które dotykają wiele gospodarstw, utrudniając same zbiory i często powodując straty w jakości i ilości ziarna.
Wieś to nie tylko pachnące łąki
Jaki ten rok będzie dla rolników? Jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek podsumowania. Na to trzeba poczekać kilka miesięcy, gdyż na żniwach nie kończy się robota w gospodarstwach rolnych. Przykładem tego są hodowcy zwierząt gospodarskich. Problemy tych ostatnich pokazują rolnicy zrzeszeni w Agrounii, którzy zamiast pracować w gospodarstwach, demonstrują na drogach swoje niezadowolenie z działań rządu na rzecz polskiej wsi. Jak dotąd bezskutecznie domagają się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. Lider formacji Michał Kołodziejczak szefa rządu nazywa "turystą, który jeździ po kraju i nie odpowiada na pisma Agrounii".
Najważniejszym tematem,
który rolnicy chcieliby poruszyć na ewentualnym spotkaniu z premierem, to beznadzieja hodowców trzody chlewnej. Według protestujących sytuacja w tej gałęzi jest tragiczna. Zwierzęta hodowlane oraz produkty rolne gospodarze sprzedają poniżej kosztów produkcji. Politycy kompletnie się tym nie interesują i nie robią nic aby zadbać o godziwe zarobki producentów żywności, a tym samym o jakość tego co jemy. Do Polski wciąż sprowadza się z odległych zakątków z całego świata, bardzo dużo produktów spożywczych. Nie wiadomo, gdzie i kto to uprawiał i przygotowywał. Nie jest tajemnicą, że aby płody i wyroby podczas transportu nie uległy zepsuciu są traktowane sporą ilością chemii, którą my zjadamy. Z obserwacji wynika, że w handlu spożywczym panuje dowolność i wolno amerykanka. Byle było taniej.
Hodowcy mają ogromny problem
także z walką z afrykańskim pomorem świń (ASF). W tym zakresie według liderów Agrounii, rząd także niewystarczająco dba o interesy rodzimych hodowców trzody. Nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji, zdesperowani rolnicy protestują na drogach. Oni mają świadomość, że swoim działaniem dokuczają bogu ducha winnym kierowcom, ale w ten sposób nagłaśniają problem, który przynajmniej pośrednio dotyka każdego z nas.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze