Codzienne zakupy. Lista na karteczce, na wszelki wypadek. Supermarket „Marek” przy ul. Ceglanej w Brodnicy, 16 lipca, po 8.00.
Przy wejściu do tej placówki handlowej istotne informacje, do których już jesteśmy przyzwyczajeni, obostrzenia sanitarne. Konieczna maseczka. Ręce do zdezynfekowania w automacie, tuż przy wejściu na salę. Wszystko, od strony organizacyjnej, jak trzeba. Załatwiam swoje, a rozglądając się za produktami rzucam spojrzenie na klientów. Niektórzy – powtarzam: niektórzy – bez maseczek.
Zwracam delikatnie uwagę starszej pani. Widzę zmieszanie i szybką reakcję.
- Przepraszam, ale zwyczajnie zapomniałam – szuka w torebce – ale mam, mam przy sobie, gdzie ona jest...
Znajduje, zakłada, uśmiecha się przepraszająco.
Przy stoisku z serami składam zlecenie. Kilkanaście plasterków. Ekspedientka kroi przy maszynie, spoglądam na pobliskie regały z pieczywem. Dwóch młodych mężczyzn, bez maseczek, jeden z dzieckiem.
W pobliżu pracuje menedżerka. Wchodzę do jej biura, sygnalizuję problem. Potwierdza, że zdarzają się takie sytuacje, że upominają klientów, proszą, zachęcają, że często jest policja, kontroluje. Wszystko to prawda, tylko jak przekonać?
Przy kasie – zbieg okoliczności – spotykam panów bez maseczek, tych, których zauważyłem przy półkach z pieczywem. Zwracam uwagę. Reakcja jest, delikatnie rzecz ujmując, przedziwna.
- A jakież to prawo nakazuje mi nosić maseczkę, gdzie jest to prawo? - młody człowiek o wzroście koszykarza, śmieje mi się w oczy.
- A pan dlaczego bez maski? - pytam drugiego.
- Byłem dwukrotnie szczepiony! - odpowiada mężczyzna z dzieckiem.
- Poza tym ten pan jest z dzieckiem – dodaje kasjerka, stając po stronie absurdu.
- Pani też, widzę, bez maski pracuje – zwracam jej uwagę.
- Bo byłam szczepiona. Dwa razy!!!
Zniewala mnie ten obraz i ta cała sytuacja. Starszy mężczyzna w maseczce kręgi głową. Na niego i na mnie spada fala agresji. Cóż, taki zawód wykonuję, społecznie użyteczny. Z racji reporterskich nawyków nic w tej materii się nie zmieni. Wzrok mam jeszcze dobry, słuch też, a także przywilej myślenia i oceny.
Przedstawiłem tylko jeden obrazek, jedną sytuację ze sklepu Marka Hildebrandta. Ma tych sklepów całą sieć, co nie musi oznaczać, że wszędzie jest tak samo, albo podobnie, że w innych sklepach, innych sieci jest inaczej. Pewnie jest. Albo nie!!!
Covid-19 to choroba zakaźna. Liczby zgonów na świecie, w Polsce, w Brodnicy – przerażają. Podobnie przerażająca jest ludzka głupota, nieodpowiedzialność za siebie, za najbliższych, za kogokolwiek.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze