Żeby poplotkować ze znajomymi nie trzeba nigdzie wychodzić, ani dobrze wyglądać. Wystarczy odpalić komputer i już mamy wachlarz tematów do dyskusji. Nie wszystko da się łykać, jak przysłowiowy pelikan, ale są teksty nad którymi warto się zatrzymać. Ostatnio, znany obrońca demokracji zamieścił tekst, który mnie zaciekawił, choć nie zdziwił gdyż na FB dość często publikowane są podobne treści. Ludzie piszą, że w swojej Ojczyźnie czują się wyrzucani poza nawias.
Smutne to.
Autor wpisu
opierając się na własnych i kolegów wnioskach sugeruje, że z inteligenckim pochodzeniem, zwłaszcza z rodzin, gdzie hołubiono maniery, czytano książki i przejawiano zamiłowanie do pogłębiania wiedzy nie odnajdą się w Polsce Dobrej Zmiany. Nie są tu mile widziani. Życiorys prawdziwego Polaka patrioty zawiera pewne niezbędne elementy. Pochodzenie najlepiej z małej miejscowości z terenów wschodnio południowych. Brak starannego wykształcenia, bo w zrozumieniu polskości, patriotyzmu i wiary wykształcenie tylko przeszkadza. Tak samo jak w przyswajaniu wiadomości z TVP. Jeśli wykształcenie, to wysoce przydatne dla mężczyzn są szkoły lalkarskie i technika ogrodnicze. A jeśli studia, to tylko KUL. To gwarancja dużej i szybkiej kariery. Opcjonalnie może być toruńska uczelnia, szczególnie dla tych, którzy chcą poświęcić się niesieniu w eterze kagańca oświaty i ich prawdy. Od kobiet nie ma specjalnych wymagań. Cnót niewieścich nauczy lokalny duszpasterz. Poza tym lekcje religii w stosownym wymiarze zastąpią każdy szczebel wykształcenia, łącznie z profesorskim. Gołym okiem widać, że nadmiar wiedzy skutkuje lewactwem, nihilizmem i genderem. Jest coś na rzeczy w tych FB-owych wywodach. Sami rządzący też często podkreślają, że dla wielu obywateli nie miejsca wśród prawdziwych Polaków i patriotów. Ktoś, kto czyta książki, naszej noblistki także, patrzy z otwartością na świat i z tolerancją dla ludzi, po prostu się nie nadaje. Tych, którzy się nadają i tych innych, dzieli nie tylko jeden człowiek, ale cała filozofia. To już jest przepaść. Jeden kraj, jeden urzędowy język, a obywatele nawzajem się nie rozumieją. Zupełnie inaczej pojmują wartości i życiowe cnoty. Gdy kilka lat temu opozycja pokazała afery Banasia, władza mówiła, że to kryształowy człowiek. Dziś, gdy ujawnił, że Polska pod rządami PiS tonie w długach, to już nie jest tym samym kryształowym Banasiem i trzeba zamknąć mu usta, bo jego prawda, inna od oficjalnej, nie może ujrzeć dziennego światła.
Prawda
No właśnie, która prawda się liczy, ta święta, a może ta gó…o prawda? Co jest prawdą? Czy to, co premier po latach dewastacji wymiaru sprawiedliwości przyznał, że reforma jest do bani, czy mówi tak, bo zagrożona jest kasa z Unii. O co chodzi ministrowi kultury i czegoś tam jeszcze, który zarzuca Tuskowi, że w Unii zarobił sporo kasy. Zarobił! Nie ukradł. Czy może prawdą jest ukrywanie dochodów i zapisywanie majątku na żonę? Trudno się w tych prawdach połapać. Jedno jest pewne, gdy czyta się sagi o rodzinach i ich relacjach z państwem, ich cudownie pomnożonych majątkach i niczym nie uzasadnionych awansach zawodowych, to ma się wrażenie, że to dzieje się za naszą wschodnią granicą, albo na San Escobar. Nie! To o Polsce!
Święta prawda
jest taka, że nigdzie na świecie bez echa nie pozostałyby dwie nadwiślańskie wieże, hotel na godziny w Krakowie, eurokilometrówki Obatela na trasie do Jasła mroźną zimą w kabriolecie, sędzia czekająca z wyrokiem na decyzje prezesa, Ostrołęka i planowany, a już kosztowny port lotniczy i tzw. pałac Suski. Stołki i kasa. Coraz więcej kasy z rączki do rączki. Biorą i nie narzekają. Układy i układziki. Nepotyzm. Budowanie rodzinnych fortun w ciszy gabinetów. Najlepiej bez niezawisłych sądów i wolnych mediów,TVN też, bo ujawnia afery PiS i bez Unii, która nie ma się wtrącać, tylko dawać kasę. I jak tu być patriotą?
Wiesława Kusztal

Napisz komentarz
Komentarze