Popularne u nas powiedzenie: pieniądze nie śmierdzą, znaczy tyle, że bez względu na sposób ich zarobienia są one tak samo chętnie przyjmowane. Z budżetu państwa, z puli na zakup sprzętu ratującego życie, też. Autorstwo tej sentencji przypisuje się rzymskiemu cesarzowi Wespazjanowi. Źródła podają, że dotyczy zysków ze sprzedaży moczu garbarzom, inne, że ma związek z podatkiem od toalet. Tak, czy inaczej żaden z tych interesów pachnący nie był. Historia tej maksymy sięga do ok.70 roku n.e. I jak się okazuje wciąż jest na czasie.
Zanim wyrzucimy„unijną szmatę”
i zabronimy mówić do nas w obcych językach, to przytulimy kochane pieniążki z wzgardzanej Unii. Tej samej, która nieśmiało (niektórzy twierdzą, że za mało) wtrąca się w nasze sprawy. Niech się wtrąca, ale konkretnie i to bez języka dyplomacji. Prosto i dosadnie. Bo ani obcy, ani dyplomatyczny język nie znajdzie u naszej władzy zrozumienia. Może trzeba do unijnego głosu dodać konkret finansowy, pewnie wtedy szybciej pojmą o co z tą praworządnością chodzi. Na dłuższe dyplomatyczne połajanki nie ma już czasu. Po kilku latach delikatnych potyczek między Brukselą, a Warszawą, Unia nie wskórała zbyt wiele. Niepokorni i niezawiśli sędziowie, niezależni prokuratorzy nadal są gnębieni. Konstytucja i prawo są łamane. Instytucje Wymiaru Sprawiedliwości leżą. I co? I nic. Piszą listy. Unia swoje, a PiS swoje. I tak przez lata. Wielu z nas wciąż liczy na UE, bo choć na coraz cieńszej nitce, to nadal wisimy u jej boku. Teraz toczy się walka o kasę z Unii. Pytanie kto z niej skorzysta; Obywatele, czy PiS, na ratowanie stołków?
Myślenie ma przyszłość
W Sejmie poza Ziobro i Braunem była zgoda, że pieniądze z Unii trzeba brać. Różnica między opozycją i władzą polega na zapisach odnośnie sprawiedliwego podziału kasy. Według PO samorządy, które są blisko obywateli miały dostać więcej. No, a poza tym chodziło o ścisłe zapisy dotyczące wydatków i ich kontroli. Niestety, opozycji nie udało się ugrać zbyt wiele. Lewica kierując się jakimś wątpliwym interesem, dała ciała. Nie myśleli o przyszłości Polski, porzucając salę sejmową i w zaciszu pisowskich gabinetów zawiązując z nimi koalicję. Bezmyślność Lewicy eksplodowała, gdy zaraz po rozmowach ogłosiła całkowite poparcie dla rządowego projektu. A było tak blisko wymuszenia na PiS poręczenia sprawiedliwego podziału euro.
Gromy na Lewicę
Senator RP Tyszkiewicz mówił, że postkomunista Czarzasty, zawiązując koalicję z PiS, oddał Kaczyńskiemu władzę na wiele lat i że najbardziej obrzydliwe jest to, że ta koalicja odrzuciła wszystkie poprawki opozycji, nawet te dotyczące Prokuratury Europejskiej, będącej elementem polskiej praworządności (w tym wypadku jej braku). PO i wielu obywateli nie ufa PiS-owi za całokształt ich rządów, za łamanie prawa i bezkarnie zmarnowane miliardy złotych. Długą listę nadużyć z publicznej kasy Polacy doskonale znają, no może poza wyznawcami PiS, i nie chcą już finansować instytucji i osób wspierających tę partię. Najgorsze jest to, że tych zmarnowanych pieniędzy Polacy nigdy nie odzyskają. Aż trudno sobie wyobrazić jak wiele inwestycji potrzebnych krajowi można by poczynić za te złupione ogromne kwoty.
Jak jest każdy widzi
Stąd obawy, że dotacje dla Polski, bez wyraźnych zapisów w Ustawie na co mają pójść i kto będzie kontrolował te wydatki zasilą propagandę w TVP i kampanię wyborczą PiS. Coś chapnie Ordo Iuris, Rydzyk, Fundacja Narodowa i samorządy, gdzie rządzi PiS, będą extra pensje dla swoich, może Obajtek coś łyknie na remont dworku i Macierewicz na puszki i parówki, aby w końcu udowodnić zamach w Smoleńsku, albo będą nowe pomysły typu elektrownia w Ostrołęce? Czas pokaże. Póki piłka w grze jest szansa na zjednoczenie opozycji i wspólny głos w sprawie KPO. Wszystko w jej rękach, a raczej w głowach. Myśleć, panowie! To nie boli!
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze