Państwo Dziennikarze
Piszę, chociaż nie wiem czy ten list przeczytacie i coś uda się z nim zrobić. Ale spróbuję.
Całe swoje życie mieszkam na Grunwaldzie w Brodnicy. I całe życie wdycham truciznę z kominów. I pewnie dlatego choruję na płuca i oskrzela. Dawniej nie było innego wyjścia ludzie musieli palić węglem. Raz lepszym, raz gorszym gatunkowo. Odkąd pamiętam w wielu domach palono też czym popadnie. Plastikiem, oponami, płytami i szmatami. Ale wtedy nie mówiło się tyle o szkodliwości palenia śmieciami. Ludzie nie myśleli, że się trują. Dzisiaj wiemy, że od tego dymu choruje się i umiera. Dużo mówi się i pisze o tym. Są nawet kary za zatruwanie powietrza. Ale na naszych osiedlach domków dalej wrzuca się do pieca byle co i naraża nas na choroby. Ja jestem już stara, ale tu mieszkają też rodziny z małymi dziećmi. Jak mają i po co wychodzić na spacery, gdy świeżego powietrza całą jesień i zimę tu nie ma.
W domach rozpala się w dzień i wtedy widać jaki dym leci z komina. Niektórzy śmieciami palą jak się ściemnia, albo w nocy. Czasami rano, wstajemy z bólem głowy, a w mieszkaniach czuć dym, bo palili opony, albo jakieś płyty. Dym wchodzi oknami i drzwiami. Dzieci budzą się, bo drapie je w gardło dym.
Redakcjo, mamy w mieście różnych pracowników, oni mają prawo do kontroli czym kto pali. Jest Ochrona Środowiska, Straż Miejska, Policja. Może chodzą i się przyglądają, ale ja nigdy nie widziałam, ani moje sąsiadki, żeby ktoś sprawdzał czym palą, że z kominów leci taki czarny i duszący dym. Dzisiaj nie trzeba palić w piecu trującymi rzeczami. Ale niektórzy mówią, że im się nie opłaca remontować kotłowni, ani zmieniać piec i mają prawo palić w swoich piecach czym chcą.
Proszę napisać na ten temat i może ktoś zajmie się tym, że my mamy prawo oddychać czystym powietrzem.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji.
Napisz komentarz
Komentarze