Któregoś styczniowego ranka spojrzałem przez okno i co widzę? Stoi bałwan wielkości znaczącej, uśmiechnięty gość, tylko czarne zęby w tym uśmiechu. Widocznie taka moda, czarna pasta do zębów nie dziwi dziś nikogo.
Ucieszyłem się, bo dobrze widzieć bałwana o właściwej porze roku, słusznego wzrostu, zachowującego się przyzwoicie. Generalnie – bałwany śniegowe to postacie z charakterem, bez zarzutu, nie przynoszące wstydu, nie kompromitujące ani swojego środowiska, ani tych, u których znaleźli się nieoczekiwanie.
Problem w tym, że bałwanów bezmózgowców, mających czółko na dwa palce, jest znacznie więcej. (Ostatnio widziałem bałwana w czerwonej bejsbolówce, posługującego się językiem kretyńskim.) I są to istoty gadające bez sensu, wierzące przy tym, że głoszą prawdy objawione, jedynie słuszne, nie podlegające żadnej ocenie. Działają, niestety, o każdej porze roku. Dlatego lubię zdecydowanie bałwany śnieżne. Dlatego lubię zimę!
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze