Z racji nadchodzących świąt wypadałoby napisać coś radosnego. A ja wbrew temu co by wypadało biorę się za politykę, a ta, jak wiadomo, do lekkich, łatwych i przyjemnych nie należy. Jednak mimo największej niechęci do polityki wszyscy powinniśmy się nią interesować, bo ona interesuje się nami. Ma ogromny wpływ na wszelkie dziedziny życia. Opieka zdrowotna i społeczna, edukacja, bezpieczeństwo, prawo, środowisko. To tylko drobny wycinek obszarów którymi zawiaduje polityka. Ona decyduje o naszym życiu zawodowym, rodzinnym i osobistym. Pod jej wpływem jesteśmy od urodzenia aż do śmierci, a ostatnio to nawet przed urodzeniem politycy zaglądają w brzuchy przyszłych matek.
Dziwny to kraj
gdzie władza sięga tak głęboko i jeszcze dziwniejszy, gdy część osób kuszonych "plusami", układa życie pozostałym i żeby było jasne, nie układa a demoluje. I nie wiem, co boli bardziej, czy to co bezpośrednio dotyczy każdego z nas, czy dewastacja państwa prawa, dorobku demokracji i upadek powagi instytucji państwowych. Mimo tych dylematów, że boli i że mamy pod górkę, tu jest nasz dom. Dziwny dom. Tu ludzie latami ciułają na wózek inwalidzki i na ratowanie życia, a w tym czasie Tadzio z Torunia, ot tak, może na kolejnego maybacha, dostaje od władzy miliony. A omnibus Sasin gubi 70 mln, podobnie Szumowski, który też zapodział sporą gotówkę. A miało być tak uczciwie.
Święta i polskie grudnie
bolesna historia roku `70 i `81. Kordony milicji i ZOMO, na ulicach krwawe zamieszki. Ludzie walczyli o lepsze życie i wolność. Co z tego zostało? Niestety współczesne grudnie, to też protesty w obronie TK i niezawisłości sądów. Także obecnie 13 grudnia w rocznicę stanu wojennego z hasłem „Idziemy po wolność, idziemy po wszystko” na ulice polskich miast wyszli ludzie mający dość rządów PiS. Tak jak wtedy przeciw obywatelom stają niezliczone kordony uzbrojonych mundurowych. Trudno w takiej sytuacji tworzyć świąteczny nastrój. Demonstracje, pandemia. Strach o zdrowie i życie w obliczu ogromnych kłopotów służby zdrowia, poza prawie pustym Szpitalem Narodowym, gdzie miesięcznie za sprzątanie płacą kilkanaście milionów, potęguje obawy po dziwnych danych o epidemii. Poczucie beznadziei pogłębiają planowane podwyżki cen i podatków. Władza zapatrzona w – pożal się Boże - Orbana i jego rządy, nie daje złapać oddechu. I zamiast radości z nadchodzących świąt funduje nam strach.
Magia świąt i nadzieja,
że zdarzą się cuda. Życie staje na głowie i to, co dotąd uważaliśmy za dane na zawsze, właśnie rozpada się na kawałki. Ulice pełne zamieszek i realia dnia codziennego piętrzą problemy. Mimo to rodzi się nadzieja, że w te Święta wszystko powróci na swoje miejsce. Znikną lęki i frustracje, a na końcu długiego tunelu z którego próbujemy wyjść przepychając się między miękiszonami, pojawi się maleńka błyskawica nadziei, która pozwala marzyć, że jeszcze będzie przepięknie. Zachęca też do złożenia życzeń naszym drogim politykom, reżyserom życia obywateli. Zacznę od tego najdroższego i jemu życzę metra śniegu pod nartami, aby mógł szybko zjeżdżać. Premierowi, wbrew jego oczekiwaniom życzę, aby obywatele nie pracowali za miskę ryżu i aby wreszcie odgadł koniec pandemii. No i niech w końcu ludziska przestaną przezywać go Pinokio. Z kolei prezesowi życzę, aby przed narodem nie musiał chować się za kordonami Policji. Obywatele płacą za to ogromne pieniądze.
Zbliża się noc cudów
gdy nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem. Może władza też odezwie się do nas po ludzku i szczerze, po chrześcijańsku, wyciągnie rękę do zgody, a potem ogłosi radosną nowinę, że podwyżki w Nowym Roku to plotka, że Policja, zgodnie z rotą przysięgi, już zawsze będzie bronić tych, którzy ją utrzymują, czyli nas. Och rozmarzyłam się, ale co nam zostało? Państwu z okazji świąt życzę spełnienia marzeń.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze