Tak ! Niby wszystko można załatwić zdalnie, ale są sprawy, które kiedyś były wprost banalne a teraz podczas pandemii trudno osiągalne. Chodzi o to, że idąc jezdnią, bo chodnika brak - widzę, że na poboczu leży jakiś mężczyzna. Mam maseczkę, rękawiczki, więc podchodzę bliżej, ale ten ktoś siada i nawet gada.., gdy pytam w czym pomóc? Odpowiada: karetka.
Wracam, bo wybierałam się do najbliższego sklepu i biorę komórkę, by zadzwonić ... Wszystko jakby zamilkło, więc jeszcze raz z daleka patrzę i kamień z serca spada, bo ten "leżący" gdzieś powędrował, jakby wyzdrowiał... I w tym cały problem: co robić, jak pomagać, gdy wszystko zdalnie?
Kiedyś w takim przypadku - nawet bez komórki sprawniej było i szybciej pomocy się udzieliło… Podobna sytuacja, ale w latach 90-tych, która mnie i koleżankę zatrzymała dłużej w Sanatorium w Szczawnicy i wstęp wolny na wybory Miss Polski - za ratowanie leżącego na chodniku młodego mężczyzny ... Podbiegłam, sprawdzam bicie pulsu, i pytanie w czym pomóc? Koleżanka już z kiosku dzwoniła po karetkę, policję, no o dziwo przyjechała też ekipa TV… Wielu ludzi przechodziło, ale omijano leżącego, że pewnie pijany - niech wytrzeźwieje..
A wszystko dlatego, że to było sprawdzanie - kto udzieli pomocy? Ja się nie zastanawiałam i od razu pomocy udzielałam... A teraz podczas pandemii, gdy oddalamy się niby obowiązkowo od siebie, by się nie zarazić, co robić? Jak ratować?
Zdalnie, ale z uśmiechem czytelniczka "Super Brodnicy"
Adres do wiadomości Redakcji
fot. Pixabay
Napisz komentarz
Komentarze