Była kiedyś instytucja mająca swoją siedzibę w Warszawie przy ul. Mysiej. To Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, od 1981 Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk – centralny urząd cenzury państwowej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Tę instytucję o wyjątkowym charakterze utworzono w 1946 roku, a zajmowała się m.in. kontrolą i weryfikacją publikacji prasowych, radiowych i telewizyjnych, wydawnictw książkowych, filmów, spektakli teatralnych, widowisk oraz wystaw. Bywało, że zaproszenia na ślub, przede wszystkim kościelny, też musiały mieć pieczątkę owego urzędu. Dopiero wtedy szły do druku.
W nowej Polsce, po odzyskaniu niepodległości, suwerenny kraj pozbawił się po 1989 roku atrybutu komunizmu, dyktatury proletariatu, autorytaryzmu, - zawodowych cenzorów. Państwo prawa, gdzie wolność słowa jest sednem egzystencji, nie mogło sobie pozwolić na tworzenie atrapy demokracji.
A jednak... Choć nie ma cenzorów, cenzura pozostała w wielu głowach tzw. uczonych w piśmie. Nastąpiła zmiana, także pokoleniowa i technologiczna. Obecny cenzor, człowiek wiekowy, nie ma tomów z zapisami na zjawiska, fakty historyczne, nazwiska itp., ma zapisane drogowskazy w swoim zakutym łbie. Z reguły jest człowiekiem łysym, albo łysiejącym, nosi rogowe okulary i ma w swoim CV żywot w organizacji przestępczej, bo za taką uznano PZPR. A więc łysy w rogowych okularach dba nade wszystko o to, żeby aktualnej władzy nic się nie stało, żeby tworząc – pisząc, malując, śpiewając, koncertując, wystawiając – unikać raczej dwuznaczności, żeby odbiorca nie szukał raczej drugiego dna, że obraz nie poddawał się raczej interpretacji, żeby on, łysy w rogowych okularach miał raczej spokój, nie musiał odbierać telefonów nie wiadomo skąd, żeby żaden bolszewik raczej nie miał do niego pretensji. A może nie jest tak? A może ja się mylę?
Przygotowywano wystawę fotografii, dokumentów, fotogramów, detali różnych z czasów walki o demokrację. Były tam dwie fotografie, które zniknęły w dniu uroczystego otwarcia wernisażu. Na nich były specjalne oddziały ZOMO, ale nie stały tam gdzie stać powinny a obok nich stali nie ci ludzie, których w swoim zakutym łbie miał łysy w rogowych okularach...
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze