Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 27 maja 2025 20:52
Reklama

Spod kapelusza. Pod butem reżimu

Spod kapelusza. Pod butem reżimu

Wśród ważnych tematów, które powracają na polityczne salony, jest zagrożona wolność mediów. Mediów które kierują się  bezstronnością i obiektywizmem. Odpowiedzialnością za skutki swojej pracy, nie ulegają przekupstwu  oraz mają szacunek dla innych ludzi. Mowa tu o profesjonalnym i niezależnym dziennikarstwie. Nie mylić z obłudnikami.

Dziennikarze często są w środku zdarzeń. Wyciągają na światło dzienne nielukrowaną,  bolesną rzeczywistość. Przyglądają się poczynaniom rządzących, biorą na swoje barki wykrywanie i pokazywanie społeczeństwu głęboko chowanych afer. Nic dziwnego, że władza takich dziennikarzy nie lubi. A im więcej ma do ukrycia tym mocniej ich tępi. Klasycznym przykładem jest m.in. to co dzieje się na Białorusi. 

Na linii ognia

Łukaszenka  od lat walczy z niezależnymi mediami. Po ostatnich kontrowersyjnych wyborach, w ogniu protestów wrogiem  dla mińskiego zamordysty  stał się każdy dziennikarz, także z mediów państwowych, do niedawna w pełni kontrolowanych przez jego reżim. Wielu dziennikarzom i przedstawicielom mediów odebrano akredytację i wydalono z Białorusi,  inni przetrzymywani są w izolacji. Kilkudziesięciu dziennikarzy  odniosło obrażenia i rany. Wszystko po to, aby obywatele i świat nie dowiedzieli się jak wygląda prawdziwa sytuacja na Białorusi. Stąd nowy pomysł Łukaszenki  na zatrudnienie rosyjskich dziennikarzy, którzy zatańczą, jak on im zagra, gdyż  nie można w eter puścić informacji o tysiącach protestujących na ulicach miast, ani pokazać brutalnych akcji OMON-u, przeciwko pokojowo manifestującym obywatelom.

Putin też nie lubi wolnych  mediów

Nie mniej tragiczne, a może bardziej niż na Białorusi, okrutne losy spotykają dziennikarzy w Rosji. Często w nieznanych okolicznościach, albo z kulą w głowie giną, Ci, którzy stoją w opozycji do władzy. Władzy dla  której demokracja, wolność słowa  i obywatelskie prawo do rzetelnych informacji nie istnieją.

Węgry bez niezależnych mediów

Wszędzie tam, gdzie o prawdziwej demokracji można tylko marzyć,  nie ma miejsca dla wolnych mediów. Przyjaciel Putina i Kaczyńskiego, premier Węgier Orbán, też nie lubi niezależnych dziennikarzy. Ale on ma świadomość, że w środku Europy nie może pozwolić sobie na tak radykalne kroki, jak w Rosji  i strzelać prawdziwą amunicją do opozycyjnych żurnalistów. Tu, w uciszaniu niepokornych trzeba użyć  bardziej wyrafinowanych metod i innego rodzaju amunicji. Pod skrzydłami Orbana i jego partii Fidesz, której brzmienie (fidesz), o ironio,  jest identyczne z łacińskim słowem fides, oznaczającym „wiarę, uczciwość, zaufanie” (prawie, jak PiS) powstała fundacja zrzeszająca blisko pół tysiąca redakcji. Jej celem, mimo, że na Węgrzech wolne media prawie nie istnieją, gdyż w dziale publicystyki i wiadomości blisko 80 proc. udziału mają te prorządowe, w dalszym ciągu są niezależni dziennikarze. Oskarża się ich o bycie "marionetkami Sorosa", o pracę dla obcych wywiadów, a także szantażuje się łajdackimi informacjami. To wszystko razem z rządowym orężem finansowym, wspierającym tylko swoich, służy zamykaniu ust wolnym mediom. Ponadto, to nie stało się z dnia na dzień, to koronkowa robótka Orbana, misternie tkana przez lata. Skądś to znamy.

Piszę o tym
bo Jarosław podążając śladami Viktora też chce zrealizować swoje marzenie sprzed lat. Śni mu się repolonizacja mediów, czyli łapa nad wolnymi publikatorami. Głównie chodzi o niezależną TVN, która należy do USA, więc na sukces są marne szanse. Ufam, że tym razem wejście w buty Orbana nie przyniesie PiS-owi szczęścia. Oczekuję, że Ameryka, gdzie wolność  mediów i niezawisłość sądów są świętością, nie pozwoli  prezesowi na to. Ale widząc co dzieje się z naszym wymiarem sprawiedliwości, można się bać. Chyba, że nie będziemy obojętni i sami obronimy ostatni polski bastion wolności. 

Wiesława Kusztal


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama