Jadąc drogami głównymi i bocznymi, gminnymi i polnymi, krętymi, piaszczystymi – w tym krajobrazie już nie zobaczymy łanów zbóż, kołyszących się na wietrze, są tylko kukurydziane pola. Nadszedł czas dożynek.
Są wydarzenia w naszym życiu społecznym, gospodarczym, kulturalnym, wydarzenia sięgające do tradycji, którą pielęgnowały od wieków pokolenia, wydarzenia, które stanowią pewien etap naszego życia. Powtarzają się każdego roku i za każdym razem, gdy jesteśmy w ich centrum, mówimy sobie głośno lub po cichu: jak ten czas szybko minął.
Mijały dni oczekiwania, dni spalone słońcem, dni – na szczęście – deszczowe, a gdy przyroda w sposób poukładany ułożyła kalendarz nadszedł ten dzień, kiedy trzeba było ruszyć w pole. Zgodnie ze zwyczajem w środę lub sobotę zaczynały się żniwa. I tak to szło, z dnia na dzień, aż do połowy sierpnia.
Dziękczynienie za doroczne plony na koniec żniw i zbiorów sięga w Polsce prawdopodobnie aż do XVI w. Zazwyczaj obchodzono je w drugiej połowie września i tak było do niedawna. Jednakże, skoro dziś zbiory odbywają się dużo szybciej, stąd też i dożynki świętuje się od końca sierpnia do połowy wrześniowych dni.
W zależności od regionu zwyczaje dożynkowych ceremonii różniły się między sobą, w całej Polsce jednak wiązały się z podobnymi etapami: dożynaniem ostatnich kłosów i zbiorów, wiciem wieńców, dożynkowym orszakiem i dziękczynnym nabożeństwem w kościele, na koniec hucznym świętowaniem.
Etnografowie opisujący dożynki podkreślają płynne przechodzenie pracy w obrzęd religijny i świętowanie. W każdej rolniczej pracy i zwyczajach było nawiązanie do Boga i szacunek do pracy i ziemi-żywicielki. Dożynkowe wieńce, dożynkowy chleb stały się symbolami wielkości płodów rolnych, szacunku dla pracy żniwiarzy. W kulturze ludowej chleb to nie tylko symbol pożywienia, ale także dostatku i pomyślności. Dziś, gdy żniwiarzy określa się jako operatorów maszyn żniwnych, kombajnów, to właśnie tradycja dożynkowa określa naszą tożsamość, przywiązanie do kultury regionu i kraju. I to jest nasz skarb narodowy!
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze