Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 26 maja 2025 03:43
Reklama

Trzymajmy się, nie dajmy się! (14)

Trzymajmy się, nie dajmy się! (14)

Ten tekst jest kolejnym zapisem chwili, epizodów, przypadkowych rozmów, obserwacji, zapisem autorefleksji, codzienności, które stworzyła niecodzienność. Świat, Europa, nasz kraj, nasz region – z tych obszarów pochodzą zapiski reporterskie Wiesławy Kusztal i Bogumiła Drogoroba.
                                                                          *
Nie epatujemy, nie jesteśmy nosicielami paniki. Dla nas rzeczywistość to rozwaga, i powaga sytuacji. Codzienność czasu pandemii tylko pozornie wydaje się być podobna. Trudno żyć z dala od ludzi, zamknąć się szczelnie w swoich ścianach, być blisko ale nie za blisko, pójść do sklepu, ale zwracać uwagę kto za mną, kto przede mną, nie spieszyć się: proszę bardzo, pan przodem, ja zaczekam. Prośby, zalecenia, instrukcje, które weszły w moje życie w połowie marca, są nadal w głowie. Nie słucham idiotyzmów i bzdur o tym, że ten koronawirus już się nas nie trzyma, że latem zniknie, że można to i owo. 
Otóż nie można. Trudno słuchać słów płynących z ust czy to premiera, czy prezydenta, ministra czy polityków słynących z mowy plecami, uciekających z pola widzenia, z ust cyników i hipokrytów.  Niestety, są tacy mistrzowie słowa w służbie państwowej, którzy kłamią na umowę – zlecenie (?), na umowę o dzieło (?), z głupoty i dla wygody (?). Co więcej, kłamstwo uważają za cnotę, bo już tak przyzwyczaili się kłamać, że sami przestali wierzyć, że prawda to jednak coś, co ma swoją wartość. I jeszcze ważna uwaga – kłamią powołując się na wartości. To jest właśnie potęga absurdu.                                                                          
                                                                            *
- Ojej, nie zakładaj dziecku takiej zużytej maseczki – głośno zaprotestowała młoda kobieta stojąca na przystanku autobusowym, gdy podeszła do niej koleżanka z dziećmi. 
- Tak? A jaką mam założyć? Przecież nie będę kupować po 10-15  maseczek dziennie, bo chociaż tyle musiałabym mieć na naszą piątkę, żeby było zgodnie z instrukcją. Ja kupuję  takie z materiału. Mam ich kilka, jak trochę ponoszę, to piorę je w 60 stopniach, a później prasuję. 
- No widzisz,  ja kupuję te niebieskie, a one do prania się nie nadają- odpowiedziała koleżanka. 
- Szczerze mówiąc, to nikt nam nie mówi jak obchodzić się z maseczkami, gdy nie stać nas na kupowanie  nowej na każde wyjście z domu - włączyła się do rozmowy  kolejna osoba oczekująca na miejski autobus. 
- Ja maseczki, te szpitalne, zbieram po kilka sztuk i wyprażam w piekarniku w temp. 70 st. przez 30 min. – mówi inna  kobieta. - Tak w telewizji radził jakiś lekarz. Podobno w tej temperaturze wirus ginie, a maseczka nie traci jeszcze swoich właściwości ochronnych, Dopiero w wyższych temperaturach się niszczą, ale więcej niż cztery razy nie powinno się wyprażać. 
- Co by z nimi nie zrobił, to maseczka, i tak chroni tylko innych przed nami, nas to nie zabezpiecza w żaden sposób - skwitował temat  mężczyzna, który od dłuższego czasu przysłuchiwał się rozmowie.
Podjechał autobus i przerwał dyskusję.
                                                                     *
Piszę spoglądając na świat za oknem, na hortensje i lawendę, na wysokie świerki, śliwę, gruszę i jabłonki dwie, na żywopłot i krzewy czarnego bzu, na dzikie winorośle i winorośl dającą smakowite owoce. Bocianie gniazdo na słupie energetycznym zmajstrowały oczywiście bociany. Przylatywały, odlatywały, klekot – w trakcie  golenia ranną porą – wprowadzał  swoistą atmosferę, melodię, przyrodniczą kompozycję. Energetycy, prowadząc niezbędne prace, postanowili ulepszyć gniazdo. Przez dwa lata boćki nie mogły się przyzwyczaić. Od pewnego czasu jednak są, ale też jak gdyby wynajmowały metę na godziny. Nie ma ich na stałe. Już zaczynają krążyć, podrywają się do lotu, częściej ich znaleźć w powietrzu niż w gnieździe.  Spacerując Ustroniem dostrzegam piątkę na jednej nodze, na latarniach i szóstkę w powietrzu. Kołują, uczą się, zanim zaraz odlecą. W połowie sierpnia, może trochę później. Już taka ich natura.  Za to jeden ze świerków u sąsiada obsługują dzięcioły. Te z czerwonymi brzuszkami. Na stronie ptaki/info czytam m.in.: średniej wielkości dzięcioł o biało-czarnym ubarwieniu z czerwonym podogoniem. Samiec ma czerwoną plamę na potylicy, której pozbawiona jest samica.  Właśnie z nimi mam do czynienia. Gdy wyjdę na dwór, z aparatem fotograficznym, nie widać ich, tylko słychać stukanie. Gdy siądę do pisania, widzę ich dokładnie. Trzymają fason.
Wiewiórki, a jakże, też są.  Nie ma szans, żeby je upilnować. Nie pozują do zdjęcia. To nie warszawskie Łazienki, czy choćby park zdrojowy w Inowrocławiu. Zwinne, tu i tam, ani chwili spokoju. Znikają widząc gościa, który mierzy do nich z aparatem. 
Zajączek chyba się zagubił. Wpakował się pod wiatę, gdzie trzymam sprzęt ogrodniczy, gdzie latem stoi samochód. Może młody? Wychodzę spokojnie, dostrzega mnie, spoglądamy na siebie, ale on nie ma pewności. Kic, kic, powolutku, widzi, że go nie przeganiam. Jest bezpieczny, z dala ode mnie. Gdzieś się pewnie teraz kręci po Ustroniu. Las, krzaki, wysoka trawa, kłębowisko traw.
                                                                    *
Andrzej Duda składa przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym. Co istotne – nie jest to nocna pora, ale chwila po śniadaniu, godz. 10.04.  Jej treść niezmienna, jak pięć lat temu: "Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Tak mi dopomóż Bóg". Przez pięć lat wiele razy łamał konstytucję. (Krzywoprzysięzca – według słownika poprawnej polszczyzny -  to ktoś, kto kłamie, gdy przysiągł, że będzie mówić prawdę ). Na zlecenie? Z własnej woli? 
Ceremonia okraszona obecnością pań z lewicy w tęczowej odzieży. Znacząca kompozycja. 
                                                                        *
M. Kidawa-Błońska po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy: Prezydent Duda dostał pięć lat temu kredyt zaufania, który błyskawicznie zmarnował. Zamiast budować wspólnotę, podzielił Polaków. Zamiast szacunku do wszystkich Obywateli, sam dopuszczał się wykluczania. W dzisiejszym orędziu brak szczerości. To słowa, za którymi nie stoi wiarygodność.
                                                                         *
Oglądam Tour de Pologne. Koszmarny wypadek na pierwszym etapie. Jakieś fatum? W zeszłym roku młody belgijski kolarz zginął śmiercią tragiczną na trasie TdP. Teraz holenderski finisz, niemalże bratobójczy,  na pierwszym etapie w Katowicach. Jeden z Holendrów trafia do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Do Czesława Langa docierają dramatyczne wieści. Nikt nie chce uwierzyć. Co będzie z młodym Fabio Jakobsenem? Na szczęście, z dnia na dzień te wieści są coraz lepsze.
W peletonie jedzie mistrz świata Mads Pedersen z Danii. Jak na mistrza przystało wygrywa drugi etap w Zabrzu. Jak każdy mistrz świata jedzie (każdy wyścig w tym roku) w koszulce tęczowej. Tęczową koszulkę otrzymują wszyscy mistrzowie świata w każdej kolarskiej konkurencji. Panie i panowie, juniorzy i juniorki. Na szosie i na torze, na przełajach i w kolarstwie górskim. Tęczowe są wypustki, aplikacje na koszulce, tęczowe są skarpetki. Tęczowa koszulka wisi także w klubowej gablocie TKK Pacific Toruń, skąd na światowe trasy do zawodowego peletonu  ruszał kiedyś Michał Kwiatkowski. 
Wracamy jednak do Madsa Pedersena, który jedzie polskim szosami, wśród polskich kibiców. Tęczowa koszulka zwraca uwagę, ale rzadko kiedy słyszę – na szczęście - o szczególnym kontekście semantycznym kolarskiej tęczy. Jeszcze tylko tego by brakowało!!!
                                                                       * 
Po upalnym dniu w piątkowy, wakacyjny wieczór, brodniczanie tłumnie wyruszają do dużych samoobsługowych sklepów na weekendowe zakupy. Mimo sporej powierzchni sklepowej i szerokich alejek między regałami, zakupowicze dosłownie depczą sobie po piętach. Sporo osób ma na twarzach maseczki. Niestety, niektórzy zakrywają sobie tylko brody, ewentualnie usta. Nosy w większości na wierzchu. Przy kasach kolejki. Tuż za plecami starszej kobiety stanął młody mężczyzna. Pani odwraca się i grzecznie poprosi, aby młodzian odsunął się od niej, przynajmniej o półtora metra, no i żeby założył na twarz maskę. 
– Bo co?  - pyta mężczyzna. 
- Bo boję się zarazić wirusem. 
- Boisz się zarazić, to siedź w domu, babo. 
Nikt, personel sklepu także, poza  narażoną na oddech zbyt blisko stojącego mężczyzny nie reagował, ani na jego niegrzeczne zachowanie, ani na brak maski, ani na nie zachowanie  bezpiecznej odległości.
W innej części miasta, także duży pawilon handlowy. W „Brico” jest co trzeba, aby zachować ostrożność. Płyn dezynfekujący zapewnia sklep, maseczki – każdy z nas, sam sobie. Małżeństwo w średnim wieku pakuje się bez żadnych reguł. Delikatnie zwracam uwagę, że maseczki, jednak…
- Co? Jakie maseczki? – drze pyska facet.
- Prezydent Duda mówił że nie trzeba, a to autorytet – dodaje paniusia.
- A lekarze, eksperci, epidemiolodzy…  – próbuję prostych argumentów.
- Banda idiotów! – facet jeszcze głośniej drze pyska. 
                                                                          *
Niezmiennie - naszym Czytelnikom, mieszkańcom Brodnicy i powiatu brodnickiego, w trudnych niezwykle czasach wyborów moralnych, życzymy wolnej i demokratycznej Polski!                                                    

Wiesława Kusztal, Bogumił Drogorób
Fot. Bogumił Drogorób


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LupusTreść komentarza: Narazie zabawa. Oglądaliśmy rzuty. Grzmi tylko oszczepniczka małolatka U-14. Za rok prawda o potędze wyjdzie albo nie. Kto wejdzie na bieżnię, ten jest lekkoatletą, a ten kto z nimi jest na bieżni jest trener z nazwy. Data dodania komentarza: 16.05.2023, 20:44Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Sukcesy brodnickich biegaczyAutor komentarza: KuracjuszkaTreść komentarza: Ale NUMER opisał super Redaktor Bogumił! A tak naprawdę - to z czekaniem do sanatorium - to też numer i to w kolejce długiej! A tyle dajemy na NFZ, by zdrowym być i marzyć, by mieć wciąż te dzieścia lat.. kuracjuszka, ale jeszcze bez numeru.....Data dodania komentarza: 11.05.2023, 20:13Źródło komentarza: Sanatoryjny numer 4457Autor komentarza: joko Treść komentarza: Niech się wasz trener nie chwali . Słyszałem ze dawniej jemu wszystkie plany przysyłał i był na obozach jakiś trener z Iławy. Dlatego w mukli miał nawet mistrzów Polski na 400m i w sztafetach. Teraz leci na jego planach, ale wyników medalowych to oni od 6 lat nie mają, bo z tego trenera zrezygnował. Mukla ma nawet dobry do LA stadion a lepiej żeby miała dobrego trenera do medali. Chyba że wpadnie mu jakiś zawodnik co był już mistrzem Polski, to może zrobi z niego mistrza województwa. Data dodania komentarza: 9.04.2023, 09:00Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: lolek Treść komentarza: Mierne ta wyniki latem mieliścieData dodania komentarza: 8.04.2023, 20:30Źródło komentarza: Lekkoatletyka. Pot i ciężka pracaAutor komentarza: WiKTreść komentarza: Życzę powodzenia i zachwyconych gości. Oczywiście ciekawa jestem jak kaczka się udała?Data dodania komentarza: 7.04.2023, 23:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kasząAutor komentarza: CzesiaTreść komentarza: Super Wiesiu! Takie danie po nowemu zrobię na te Święta, bo do tej pory głównym dodatkiem był ogrom jabłek... Dzięki za przepis.. Dam znać, jak smakowała gościom... pozdrawiam już z apetytem! CzesiaData dodania komentarza: 7.04.2023, 17:17Źródło komentarza: Kaczka faszerowana kaszą
Reklama
Reklama