Nieczęsto mi się zdarza, że już na początku pisania felietonu wiem jakie będzie zakończenie. Tak jest dzisiaj.
Jeszcze nie ostygły powyborcze emocje, a już władza pokazuje nam środkowy palec. Pani Lichocka, ta, która podczas sejmowych obrad demonstrowała fuck`a, za ten niegodny gest, głosami opozycji, została odwołana z funkcji z-cy przew. sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Chwała za to, bo ktoś taki nie powinien sprawować żadnych funkcji, zwłaszcza w kulturze. Jednak mylił się ten, kto myślał, że tak nieobyczajny gest z hukiem i na długo pogrąży jej karierę. Niestety, ze stratą dla naszej kultury parlamentarnej, dzięki głosom koleżeństwa z PiS Lichocka w glorii wróciła na stanowisko. Ale nie ma sensu dalej zajmować się tą historią, skwituję tylko krótko: jacy posłowie, taka kultura.
Gorsze od powrotu Lichockiej
jest to, czym zajmuje się władza kraju, od miesięcy zmagającego się z epidemią. W społeczeństwie niepokój wywołuje spora liczba zakażeń i zbliżający się koniec wakacji. Rodzice, uczniowie i dyrektorzy szkół nadal nie znają szczegółów jak od września ma wyglądać nauczanie. Wiadomo tylko, że musi być bezpiecznie. Nie można też zapomnieć, że w szkole mimo wszystko uczniowie powinni się czegoś nauczyć. Niestety i tu prognozy nie są dobre. Ponadto samorządy mają kłopot z czego w czasie zarazy sfinansują dodatkowe wydatki na oświatę. Jakby tego było mało na ulice wyszli medycy domagając się większych nakładów na służbę zdrowia. Problemy się piętrzą, a władza zajmuje się represjonowaniem osób, które wystroiły kilka warszawskich pomników w tęczowe flagi i zniszczyły wizerunek furgonetki. Mniejsza o to, że właśnie z tego pojazdu obrażano ludzi LGBT, a władza nie reagowała.
Tęcza to znak przymierza z Bogiem
Tym trudniej zrozumieć oburzenie katolików, że barwna flaga na pomniku Chrystusa to obraza uczuć religijnych. Słabe są te uczucia, skoro trochę koloru potrafi je obrazić i wywołać agresję. Za furgonetkę i pomnik z flagą Margot, działaczkę na rzecz środowiska LGBT, skazano na areszt. Odbyła się pikieta w jej obronie. Na miejsce przybyły kordony, w eterze słychać, że przebierańców i zaczął się pokaz siły. Było do przewidzenia, że środowiska LGBT w końcu zareagują na kampanię odczłowieczania. Wykluczenia, szczucie to nie są metody na zatrzymanie agresji i nienawiści, to podżeganie do wybuchów nowych napięć.
Zabrakło rozsądku
i kogoś komu zależało na uspokojeniu zbiegowiska - tak o manifestacji mówił prokurator. Z kolei zagraniczne media podają, że akcje Margot i aktywistów LGBT to protest i obrona przed rosnącymi działaniami homofobicznymi i represjami ze strony rządu, i skrajnie konserwatywnych grup. Swoją drogą żyjemy w XXI w. a ludzie wciąż muszą upominać się o podstawowe prawa do godnego życia w zgodzie z samym sobą i w poczuciu bezpieczeństwa.
Kordony mundurowych
brutalne zatrzymania, to klasyczny przerost formy i środków. Prawnicy twierdzą, że zastosowano metody jak do pacyfikacji bandytów, a tam często były osoby przypadkowe, niebiorące udziału w pikiecie. Manifestantów na ziemię, w kajdany i areszt. Potem wiele godzin przesłuchań bez kontaktu z obrońcami i rodziną. Tak wygląda demokracja w wydaniu PiS. A to, co działo się w Warszawie, nijak się ma do państwa w którym demokracja kwitnie, tak w orędziu mówił Andrzej Duda. Widoczna jest agresja i przemoc w stosunku do młodych, protestujących w poczuciu krzywdy, jaka dzieje się ludziom spod znaku tęczy, którzy chcą akceptacji oraz godnie i spokojnie żyć. Ciekawe, czy PAD odniesie się do tych wydarzeń?
Zapowiadane zakończenie:
Każdy obywatel ma w Polsce prawo do manifestowania. Ma prawo do wyrażania własnych opinii i na pewno za czasów rządów PiS policji przeciwko manifestantom wyprowadzać nie będziemy - mówiła dawniej premier Szydło. A jednak.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze