Na Jeziorze Skarlińskim znowu pojawiły się deski z żaglem. Nic dziwnego, przez wiele lat to jezioro, położone w powiecie nowomiejskim, gościło najlepszych zawodników windsurfingu, z mistrzami świata, Europy, olimpijczykami na czele.
Gdy dziś spoglądam na Skarlińskie ogarnia mnie swego rodzaju nostalgia. Myślę, że udziela się ona wielu mieszkańcom nie tylko Nowego Miasta Lubawskiego i powiatu, ale też przybywającym na regaty zawodniczkom i zawodnikom, trenerom i ich sympatykom z Sopotu, Gdańska, Pucka, Poznania, Kruszwicy, Dobrzynia nad Wisłą, Bydgoszczy, Warszawy, Grudziądza, Torunia, Mrągowa, Olsztyna, Płocka, Szczecina.
A wszystko zaczęło się jesienią 1993 roku, kiedy to wójt gminy nowomiejskiej Roman Trąpczyński miał pewien projekt dotyczący promocji gminy, a zasadzie ofertę z pytaniem: mam w gminie wspaniałe, duże jezioro, co z nim zrobić? Jako reporter często spotykałem się z podobnymi pytaniami i wówczas podsuwałem pomysły z dziedziny kultury, etnografii, sportu. Wówczas odpowiedziałem jednym słowem: windsurfing. Byłem pod wrażeniem organizowania maratonu windsurfingowego na Gople w Połajewie, więc czemu nie tutaj?
W największym skrócie – był rok 1994, organizację imprezy wziął na siebie wójt Roman Trąpczyński i jego dzielna ekipa samorządowców, za sprawy sportowe – sędziowie, zawodnicy, ratownicy wodni – odpowiedzialnym został Witold Nerling, trener YKP Warszawa, reporter opisywał wszystko co się działo – na lądzie, na wodzie i powietrzu.
W powietrzu wisiała zawsze dobra atmosfera, zawodnicy, także amatorzy pływania na desce, przyjechali do Skarlina z dorobkiem medalowym na mistrzostwach świata, Europy, a byli wśród nich (wyliczę z pamięci) m.in. Grzegorz Myszkowski (Poznań), Andrzej Piasecki (Mrągowo), Aneta Nerling (Warszawa), Ryszard Pikul (Puck), Ryszard Przybytek (Dobrzyń nad Wisła), Paweł Kowalski (Poznań) – obecnie trener kadry narodowej, Zofia Klepacka (Warszawa), Marzena Okońska (Sopot), Agata Brygoła (Mrągowo), Paweł Gardasiewicz (Warszawa), Natalia i Dorota Kosińskie (bliźniaczki), Anna Galecka, Max Wójcik, Przemysław Miarczyński (Sopot), Piotr Myszka (Gdańsk), Anna Graczyk (Sopot), Dorota Staszewska (Warszawa), Grzegorz Staszewski (Warszawa). Oni rywalizowali na wodzie.
Natomiast na lądzie odbywał się wielki festyn – przegląd dorobku kulturalnego gminy nowomiejskiej i regionu. Za sceną między wierzbami odpowiadał Tadeusz Kitłowski, dzielny strażak OSP Mroczno. Wszystko trwało dwa dni i przeszło do historii, a wspomnienia są wyłącznie miłe i przeogromne, ale to już temat na kolejne opowiadanie.
Jeden z dziennikarzy „Przeglądu Sportowego” przebywający w Skarlinie na pierwszych „Ogólnopolskich Regatach Windsurfingowych Skarlin ’94” relację z imprezy zatytułował „Nasze polskie La Rochelle”, w nawiązaniu do słynnej, śródziemnomorskiej, francuskiej miejscowości związanej z żeglarstwem. Byliśmy wszyscy pod wrażeniem.
Ostatnie regaty na Skalińskim wygrali Anna Graczyk (SKŻ Hestia Sopot) i Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk), którzy zwyciężyli w klasie Mistral, a było to 4 lipca 2003. W relacji z tej imprezy pisałem m.in. „…Nikt nie zawiódł. Jedynie pogoda była zbyt...słoneczna. Wiało tak sobie, ale zabawa była przednia, wszystko się udało.”
Dziesięć razy spotykaliśmy się nad jeziorem Skarlińskim. Potem były jeszcze dwa spotkania na Wielkich Partęczynach, spora przerwa czasowa i znowu jezioro, tym razem Urszulewskie w gminie Skrwilno, w powiecie rypińskim.
Jednak do Skarlina na Skarlińskie deskarze chętnie wrócą. Stało się ono bowiem miejscem kultowym, miejscem wielu ciekawych wydarzeń, nie tylko sportowych, miejscem, do którego chce się wracać. Wie o tym dobrze wójt nowomiejskiej gminy Tomasz Waruszewski. Wiec???
Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze