Z Brodnicy do Chojna nad jezioro Chojno jest ok. 7 km. Blisko. Chojno nie jest tak eksponowane jak Bachotek, Niskie Brodno, Zbiczno czy Partęczyny. Ale warto tam pojechać. Dlaczego?
Gdy dziś rozmawiamy o planach wakacyjnych przymiarki do dalszych wyjazdów należą raczej do rzadkości. Brodniczanie dość często rozglądają się za „swoim” jeziorem i nie wykluczają wypadów w najbliższe okolice, bo „na własnych śmieciach” też jest atrakcyjnie.
W ostatni weekend wybrałem się ze znajomymi do Chojna. Jezioro dzikie, nieokiełznane, z legendarną wyspą wilków, tylko w drobnej części zostało dotknięte ręką budowniczych. Wybudowany w 2014 roku pomost dla rybaków – solidny, znakomicie opierający się falom i wiatrowi – jest też miejscem rekreacji dla plażowiczów, turystów z pobliskich gospodarstw agroturystycznych, a także przybywających na wypoczynek jednodniowy, kilkugodzinny.
Atrakcją owego pomostu jest wiata w kształcie napiętego żagla, pokryta panelami poliwęglanowymi. Mimo, że jezioro położone jest w dolinie – trzeba od strony szosy i parkingu zejść schodami – wiatr sobie nic z tego nie robi. Kładzie się na tafli, a jego siła – akurat tego weekendu – budzi moje uznanie. Wykluczałem dotychczas możliwość przyjazdu w to miejsce z deską windsurfingową, a jednak jest to możliwe (tylko te schody!). Spróbuję.
Atrakcją są kajaki, o które dba i które poleca właściciel firmy – wypożyczalni. Pełne wyposażenie ratownicze, kamizelki, kapoki. Można sobie zorganizować rodzinną wyprawę, choćby wokół wyspy wilków.
O niej powiadał mi ciekawie Piotr Grążawski, brodnicki regionalista, z którym wędrowałem w tych okolicach 18 lat temu. Wówczas, w „Gazecie Pomorskiej” zamieściłem taką relację: „Z nią wiąże się ciekawa historia, nie tak odległa. Dla mieszkańców wsi Chojno i okolic zaczęła się pewnego grudniowego dnia 1996 roku. Wówczas to wędkarze łowiący ryby w przeręblach skutego grubym lodem jeziora dostrzegli, że z lasu na wyspie wybiegła przerażona sarna, którą ścigała, na pierwszy rzut oka, wataha wielkich owczarków niemieckich.
Wydarzenia obserwował także wnuk ówczesnego wójta gminy Bobrowo - lekarza weterynarii Zenona Sternickiego. Gdy zdał relację swemu dziadkowi, ten zainteresował się sprawą, tym bardziej że w mroźne noce mieszkańców okolic budziło przerażające wycie, znane ludziom z... filmów grozy. Pojawiły się pierwsze zgłoszenia o napadach na zwierzęta domowe. We wsi Chojno coraz częściej spekulowano, że owymi tajemniczymi zwierzętami, zimującymi na wyspie zamarzniętego jeziora, może być wataha wilków. Sam wójt też przychylał się do takiej koncepcji, tym bardziej że ostatni raz, z całą pewnością, zidentyfikowano tu drapieżniki w 1986 roku. Nawet specjaliści z Instytutu Biologii i Nauk o Ziemi UMK nie wykluczali takiej możliwości, dysponując udokumentowanymi świadectwami z pobytu wilków w lasach górznieńskich.”
Wilków na wyspie wilków nie ma, zbliża się lato i proponuję w swoich planach wędrówek po Pojezierzu Brodnickim zaznaczyć szlak na Chojno. Jeden warunek – trzeba zabrać ze sobą plecak z prowiantem, najlepiej na cały dzień. Wodę w butelkach też, choć wody tu pod dostatkiem.
Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Napisz komentarz
Komentarze