Portal Onet.pl opublikował 24 kwietnia o godz. 15:25 informację o druku kart wyborczych w jednej z brodnickich firm.
Przedmiotem tej informacji jest krótka historia druku kart do głosowania niezbędnych w nadchodzących wyborach prezydenckich. Jej autorami są dziennikarze Onet.pl, współpracujący z tym portalem: Andrzej Gajcy, Andrzej Stankiewicz, Mikołaj Podolski oraz Edyta Bieńczak.
Autorzy ustalili, że wbrew twierdzeniom ministra Jacka Sasina to nie Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych drukuje karty do głosowania w wyborach prezydenckich. Według ustaleń portalu, państwo w ogóle się tym nie zajmuje. Karty do głosowania drukuje prywatna spółka „Samindruk” z Brodnicy, kontrolowana przez niemiecką firmę z Berlina. Dlaczego istotny jest akcent na firmę niemiecką? Ponieważ PiS deklaruje przywiązanie do polskich przedsiębiorstw, mimo to zlecenie dał drukarni kontrolowanej przez koncern zagraniczny. Z kolei dla „Samindruku” z Brodnicy to czysty biznes, bez jakichkolwiek barw politycznych.
Sprawa nie dotyczy jednak tylko wyboru firmy drukującej, ale prawnych, czy też bezprawnych działań rządu i Jacka Sasina. Dziennikarze Onet.pl przywołują wypowiedź ze środowego wywiadu, jaki udzielił minister aktywów państwowych Jacek Sasin na antenie TVN 24, że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych drukuje już karty do głosowania w forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość korespondencyjnych wyborach prezydenckich. "Druk kart został podjęty. Druk kart, których wzór określiła Państwowa Komisja Wyborcza jeszcze w lutym tego roku" - mówił wówczas Sasin.
Deklaracja ministra wywołała duże kontrowersje i zapowiedzi zawiadomień do prokuratury i Najwyższej Izby Kontroli, bowiem druk kart odbywa się bez podstawy prawnej: ustawa o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym nie została jeszcze uchwalona przez parlament i podpisana przez prezydenta. Nadal zajmuje się nią Senat.
W kwestii prawo i bezprawie dziennikarze Onet.pl - potwierdzając swoje ustalenia w czterech niezależnych źródłach – ujawnili, że Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych wcale nie drukuje kart do głosowania. Ba, w ogóle państwo się tym nie zajmuje. Zamówienie trafiło do prywatnej spółki Samindruk z Brodnicy. Samindruk jest zaś kontrolowany przez berlińską firmę Gather Druck und Vertrieb GmbH.
Według ustaleń Onetu, "PWPW nie ma takiego sprzętu ani doświadczenia, by wydrukować 30 mln kart wyborczych, tyle samo towarzyszących im oświadczeń o osobistym głosowaniu oraz 90 mln kopert niezbędnych do wysyłki i odbioru pakietów wyborczych".
Jak podaje ponadto Onet, wcześniej jedna z dużych drukarni odmówiła druku kart do głosowania.
Najlepszym komentarzem do tego wydarzenia jest wypowiedź Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia: - PiS robi sobie jaja z tych wyborów.
Oprac. (bd)
fot. Pixabay

Napisz komentarz
Komentarze