W dniu, gdy piszę ten felieton, rozpoczyna się Wielki Tydzień. W tym roku, symbolicznie, obok korony cierniowej Chrystus dźwiga też koronę wirusa.
Minęło kilka tygodni od ogłoszenia w Polsce stanu epidemicznego, nasze zdrowie i życie jest zagrożone z powodu COVID 19. W celu zmniejszania epidemii wprowadzono surowe zakazy i obostrzenia. Zamknięto szkoły i wiele firm. Ograniczono przemieszczanie się. Nie będzie Triduum Paschalnego i baranka w koszyczku ze święconką. Nie będzie spotkań rodzinnych na uroczystym śniadaniu, ani śmiechu dzieci podczas śmigusa dyngusa.
Świat pogrążony
w pandemii wstrzymuje oddech i zmienia dotychczasowy porządek. Każdego dnia rozgrywają się ludzkie dramaty. Jest coraz więcej osób, którym wirus zabrał kogoś bliskiego. Nie ma więc atmosfery, aby myśleć, czy święta będą takie, czy inne. Dziś już wiemy, że nie będą ani tradycyjne, ani radosne. Ich przebieg będzie raczej przygnębiający i smutny.
Początek Wielkiego Tygodnia, to także posiedzenie Sejmu. Obywatele, którzy odnosili wrażenie, że ostatnio walczą z dwoma wrogami, PiS-em i wirusem, oczekują, że wreszcie posłowie na poważnie zajmą się konkretną pomocą dla firm. Ludzie tracą źródła utrzymania, rośnie bezrobocie, szpitale w dramatycznych apelach błagają o pomoc. Brakuje wszystkiego. Sprzętu do ratowania chorych, odzieży ochronnej dla personelu, a w służbach medycznych brakuje ludzi, gdyż oni sami, bez ochrony, padają ofiarami wirusa.
Polska jest super
przygotowana i wyposażona w niezbędne środki do walki z wirusem, jeszcze do niedawna zapewniali rządzący. M.in. minister Emilewicz mówiła, że nad Polską przeleci olbrzymi helikopter z pieniędzmi, Glapiński prezes NBP twierdził, że gotówki mamy nieprzebrane ilości, a Sasin zapewniał, że możliwości budżetu są nieograniczone. Rzeczywistość szybko zweryfikowała optymizm, czy raczej fantazje obozu władzy.
Dlatego to obywatele wzięli się za zbiórkę pieniędzy dla szpitali, za szycie masek i odzieży ochronnej, WOŚP zamówił łóżka na oddziały zakaźne, sportowcy wpłacają kasę, artyści organizują e-koncerty, a wietnamscy i polscy restauratorzy dostarczają medykom jedzenie.
A gdzie są te przygotowania i miliardy, o których mówił rząd? Gdzie konkretna pomoc dla przedsiębiorców, którym jak na razie dano do ręki obszerne formularze do wypełnienia. A wszystko ma być. Kiedyś.
Od dłuższego czasu dla PiS liczą się tylko wybory i ewentualnie insygnia władzy dla Dudy, czyli klejnoty za skromne kilka milionów, a nie zdrowie i życie obywateli. Co prawda Sejm odrzucił przyjęcie ustawy o wyborach korespondencyjnych, które też wiążą się z możliwością zakażenia, nie mówiąc o ogromnych kosztach takiego głosowania, ale radość trwała krótko. Znów bez poszanowania prawa i reguł parlamentaryzmu, w godzinach wieczornych projekt Ustawy wrócił do Sejmu. Mieliśmy nadzieję, że pisowska władza wreszcie skupi się na pandemii i jej skutkach. Jest tak wiele problemów do rozwiązania. Sprawę wyborów można by zamknąć ogłaszając stan nadzwyczajny. W czasie jego trwania i w ciągu 90 dni po zakończeniu, m.in. nie mogą być przeprowadzane żadne wybory. Nie skończyła by się też kadencja I Prezes SN, a z kolei przedsiębiorcy mogli by występować o odszkodowania. Ale tego PiS by nie lubił.
Była szansa
na to, że wreszcie rząd zajmie się ważnymi dla Polaków potrzebami. Bez tego, albo zniszczy nas koronawirus, albo zrujnowana gospodarka. Trzeba ludziom, którzy stracili pracę dać środki do życia. A szpitalom zapewnić wyposażenie. Obywatele, gdy wali się na głowę świat nie myślą o wyborach. Polsce nie służy kolejny zmarnowany dzień, w którym nie było ani słowa o dramacie polskich rodzin. Mieliśmy nadzieję, że w czasie wielkanocnej skruchy PiS pomyśli o dobru Polaków, a nie o partyjnych interesach.
Życzę Państwu zdrowych świąt.
Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze