Wytworzone przez internautów pojęcie "betonozy", dziś, gdy w miastach letnią porą wykańcza nas upał, a wielkie odkryte, często z betonu, place nie są dla ludzi przyjazne i komfortowe, staje się ono coraz bardziej popularne. W ostatnich latach podczas rewitalizacji miejskich placów na wielu z nich, potrzebnie, czy nie, pozbyto się zieleni.
Wiadomo, że miejsca utwardzone są niezbędne m.in. na parkingi, ale z drugiej strony zieleń w mieście, szczególnie w dobie ocieplenia klimatu jest bezcenna. Dzięki niej panuje przyjazny mikroklimat, jest czystsze powietrze i cień dający komfort.
Wiele samorządów próbuje naprawiać błędy, wcale nie tak dawnej, przeszłości i zaczyna wdrażać politykę „Nowy zielony ład dla Europy”, która jest wypracowywana w Unii Europejskiej. W tych programach wiele pomysłów łączy się ze sobą, tworząc nowy profil klimatyczny miast, gdzie m.in. łapie się deszcz, zazielenia nawet niewielkie skrawki ziemi, promuje się nie marnowanie żywności choćby przez tworzenie jadłodzielni, odchodzi się od węgla i od plastiku, tworzy społeczne ogrody, łąki kwietne itp. Odbudowuje się też, kiedyś bardzo u nas popularne, przyszkolne ogródki warzywne i kwiatowe. Podejmowane działania mają w miastach tworzyć spójny system, którego zadaniem jest poprawa jakości życia mieszkańców, także przez obcowanie z naturą.
Ogród społeczny
to nie ma być park, trawnik, czy pracownicze ogródki działkowe, to powinno być dobre, przyjazne miejsce tworzone przez mieszkańców miasta, osiedla, ulicy, czy wielorodzinnego domu, dla samych siebie. W wielu aglomeracjach już takie ogrody powstały. Cele jakie przyświecały organizatorom były różne: żeby coś brzydkiego upiększyć, żeby w pobliżu wyhodować coś pachnącego, zielonego, a może i smacznego, żeby stworzyć bezpieczną przystań dla ptaków, pszczół i innych stworzeń, żeby w przyjaznym miejscu można było spotkać się z sąsiadami i urządzić przestrzeń do różnych, wspólnych ciekawych przedsięwzięć. W wielu krajach są to miejsca, w których można razem ćwiczyć, grać w gry zespołowe, a nawet wspólnie gotować. Oczywiście na Zachodzie temat jest już doskonale znany, a ogrody społeczne w Niemczech, Hiszpanii, Holandii czy Anglii wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu. W Polsce też już coraz lepiej dzieje się w tej dziedzinie. Zaczęło się w dużych miastach. Wśród wielkomiejskich skupisk przoduje Warszawa, a tuż za nią są Szczecin, Kraków, Wrocław, Poznań itd.
Ogrody społeczne z powodzeniem rozwijają się również w innych, mniejszych miastach. Wszędzie ich tworzenia podejmują się mieszkańcy zmęczeni życiem w betonowych pustyniach. Do takiej działalności wystarczą niewielkie miejskie, czy osiedlowe przestrzenie, no i oczywiście chęci, gdyż funkcjonowanie ogrodów społecznych opiera się na zaangażowaniu mieszkańców i różnych grup. Najważniejsza jest determinacja oraz wiara w ludzi, którzy razem chcą coś osiągnąć. Zakładanie ogrodu społecznego jest procesem rozciągniętym w czasie i trochę eksperymentem, który od organizatorów wymaga systematyczności i cierpliwości. Przede wszystkim czas potrzebny jest do tego, aby ogród rozwinął swój potencjał, a rośliny pokazały swoją siłę, przyniosły plony, zadomowiły się zwierzęta i zawiązała więź między jego użytkownikami.
Miejska pustynia,
dzięki ludziom, chcącym mieć kontakt z naturą i oddychać czystym powietrzem może stać się zieloną przestrzenią zdrowego wypoczynku. Takie i inne proekologiczne inicjatywy mieszkańców wspierają różne instytucje. Jednym z popularniejszych i prężnie działającym programem tzw. urban farming jest „Nasz ogród społeczny”, zorganizowany przez polski oddział Green Cross wraz z Sociopolis, pracownią miejskich transformacji. Ich hasło przewodnie brzmi:„Niech zakiełkuje zieleń i relacje międzyludzkie”, mieści się w nim cała idea ogrodów społecznych, które mają służyć nie tylko jako zielone enklawy w miejskim zaduchu, ale też zbliżać do siebie ludzi, którzy coraz częściej funkcjonują głównie w wirtualnej przestrzeni. Również inne instytucje w Polsce zachęcają do tworzenia ogrodów społecznych m.in. Fundacja Banku Ochrony Środowiska, która organizuje konkurs „Zielona Ławeczka”. Wystarczy zapoznać się z regulaminem, zebrać grupę sąsiedzką i wziąć udział w konkursie. Dla zwycięzców są nagrody.
Ogrody społeczne powstają, wszędzie tam, gdzie mieszkańcy świadomi dobrodziejstwa zieleni i czystego powietrza potrzebują kontaktu z naturą, zapewniając go także swoim dzieciom, najbardziej narażonym na skutki życia w miejskim zaduchu.
Na jednym z brodnickich, zamkniętych osiedli powstał plan utworzenia w tym roku kwietnika i ogródka ziołowego. Od czegoś trzeba zacząć. Mamy nadzieję, że tym śladem pójdą inni mieszkańcy naszego miasta. Jeśli już takie ogrody działają prosimy o informację na adres redakcji Super Brodnica.
Tekst i fot. Wiesława Kusztal
Napisz komentarz
Komentarze