Zapytałem Urząd Miasta o pieniądze na ścieżki rowerowe, o których pisałem w tym miejscu tydzień temu. Dostałem odpowiedź od p. Doroty Bartnickiej, zastępcy dyrektora Wydziału Gospodarki Miejskiej i Inwestycji. Wynika z niej, że z zaplanowanych na 2019 r. 400 tys. złotych wydano niewiele ponad 150 tys. i żadna ścieżka nie powstała, ponieważ owe koszty związane były jedynie z wykonaniem dokumentacji projektowych dla ulic Łaziennej, Gajdy, Królowej Jadwigi i wzdłuż Drwęcy śladem wału przeciwpowodziowego.
Już nie dopytywałem: a co z resztą pieniędzy, bo ciekawsze było zakończenie odpowiedzi: „Z uwagi na niewystarczającą ilość środków finansowych nie ujęto w planie budżetu na 2020 r. budowy ścieżek rowerowych”.
I wszystko jasne: Brodnica w cięciu wydatków dogoniła Warszawę. Zrzucone bowiem na samorządy (w całej Polsce) koszty tzw. reformy oświatowej, podwyżek pensji dla nauczycieli i lekarzy, ratowania szpitali, odebranie części podatków z PIT 4 itd., itp. dotknęły również nasze miasto. Mam nadzieję, że nie pójdzie ono śladem Warszawy, likwidując bezpłatną komunikację i ograniczając liczbę autobusowych kursów. Bo projekt stołecznej jazdy na gapę padł, a kursów autobusów od nowego roku będzie mniej. Z uwagi na niewystarczającą ilość środków finansowych, rzecz jasna. Rachunek wystawi społeczeństwo. Komu? Tym, co stwarzają samorządom takie właśnie warunki działania. Warszawski adres wszyscy znają.
WOJCIECH PIELECKI
Napisz komentarz
Komentarze